wtorek, 26 maja 2015

Epilog

Louis

 - Jesteś gotowa? - spytałem, opierając dłonie na ramionach Charlie.
 Ona pokiwała na to energicznie głową, a jej rozszerzone z podekscytowania oczy ciągle spoglądały w bok, jakby bała się, że przegapi moment, w którym muzyk wyjdzie na scenę. Wokół nas było pełno ludzi, którzy rozmawiali naprawdę głośno (drąc mi się przy tym do ucha) i co jakiś czas ktoś szturchnął mnie przypadkiem, ale nie przeszkadzało mi to w tym momencie ani trochę.
 Mimo, że to nie był rodzaj muzyki, którego normalnie słuchałem, to świadomość, że Charlie zaraz zobaczy swoją ulubioną osobę na całym świecie, sprawiał, że sam naprawdę cieszyłem się, będąc tutaj. Tym bardziej, że to dzięki mojemu prezentowi na jej ostatnie urodziny, byliśmy w tym miejscu właśnie teraz.
 - I nie żałujesz, że przez to przegapiłaś swój bal maturalny?
 Dobrze znałem odpowiedź na to pytanie, ale chciałem się z nią jeszcze trochę podroczyć, zanim całkiem przestanie zwracać na mnie uwagę, gdy koncert się rozpocznie. Bo wtedy już na pewno nie spojrzy na mnie ani na sekundę i będzie się zachowywać, jakby nic innego nie istniało oprócz sceny.
 - Wiesz, że nie! Mam to gdzieś, nie chciałam nawet tam iść, a to jest... ugh - wyrzuciła z siebie szybko, machając rękami na boki, jakby nie wiedziała, jak inaczej przekazać swoje emocje. - Dzięki, Lou. Nie mogę uwierzyć, że naprawdę go zaraz zobaczę. Dzięki. O mój... Wow, jeszcze dwie minuty i... nie wierzę, nie wierzę. Gerard, moje kochanie...
 Zaśmiałem się cicho, słuchając jej gadaniny i nachyliłem się w jej stronę, po czym pocałowałem ją w czubek głowy. Objąłem ją mocno ramionami, przyciągając bardziej do mnie, a ona wtedy wreszcie spojrzała na mnie na dłuższą chwilę.
 - Nie mogę sobie wyobrazić, że gdyby Liam nie zmienił wtedy zdania co do nas, to teraz nie byłoby cię tu ze mną i musiałabym zabrać kogoś innego - powiedziała, całując szybko moje usta.
 - To było dobrze ponad pół roku temu - dodałem z rozbawieniem, myśląc o tym, jak dużo się od wtedy zmieniło. - Teraz Liam wie, że jestem najlepszym facetem, jakiego mógłby chcieć dla swojej uroczej, młodszej siostrzyczki.
 Charlie zmrużyła oczy, próbując posłać mi groźne spojrzenie, ale trudno było wziąć to na poważnie, gdy na jej twarzy pojawił się wesoły uśmiech. Mimo tego, że miała na sobie czarną koszulkę z nadrukiem budzącym odrazę (i trochę niepokój w moim przypadku) i ciężkie, ubrudzone buty, moim zdaniem naprawdę wyglądała uroczo. Jej twarz wydawała się zbyt niewinna przy tym całym otoczeniu, choć wiedziałem, że tak naprawdę było jej do tego daleko.
 - Oczywiście, powtarzaj tak sobie, jeśli to sprawia, że jesteś z siebie zadowolony - rzuciła przekornie.
 - Ale to prawda! - zawołałem z oburzeniem.
 Charlie zaśmiała się lekko i objęła ramionami moją szyję, po czym pocałowała mnie znowu. I chociaż minął prawie rok, odkąd pocałowaliśmy się pierwszy raz, wiedziałem, że nigdy mi się to nie znudzi. Nie z Charlie, która potrafiła każdą najmniejszą rzecz uczynić najwspanialszą na świecie.
 Biorąc pod uwagę jej szkołę i moją pracę, nie spotykaliśmy się, aż tak często jakbyśmy chcieli, ale jakoś dawaliśmy radę. Prawie każdy weekend spędzaliśmy razem, ale częściej to ona przyjeżdżała mnie odwiedzić niż ja ją. Poznałem jej rodziców i nawet mnie polubili, ale jednak przebywanie w ich domu potrafiło być dość... niezręczne. Jej tato przeprowadził sobie ze mną rozmowę, o której wolałbym zapomnieć, a jej mama co chwilę zaglądała do pokoju, żeby sprawdzić, co robiliśmy. Czułem się trochę, jakbym miał 10 lat mniej niż w rzeczywistości.
 Teraz został Charlie ostatni miesiąc szkoły, a wtedy miała na stałe przeprowadzić się do Liama i Nialla. Planowała zacząć studia w naszym mieście i mimo tego, że zostało jej jeszcze kilka miesięcy, wolała jak najszybciej przenieść się do ich mieszkania. Nikt nie miał wątpliwości jaki był powód jej pośpiechu. Nie mogłem się już doczekać tego, jak będę miał ją ciągle blisko siebie i będziemy mogli codziennie denerwować Zayna, gdy będziemy się obściskiwać zaraz obok niego.
 - Kocham cię, Lou - powiedziała Charlie, muskając ostatni raz moje usta, po czym spojrzała w stronę sceny.
 Koncert zaczął się akurat kilka sekund później, a moja kochana dziewczyna od razu ściągnęła ze mnie ręce i prawie odepchnęła mnie od siebie, praktycznie skacząc z podekscytowania.
 - Kocham cię, pchełko - krzyknąłem do jej ucha.
 Tak jak się spodziewałem, kompletnie to zignorowała, ale gdy złapałem jej dłoń, ścisnęła mocno moje palce i objęła je jeszcze drugą ręką. Jej oczy wręcz błyszczały ze szczęścia i miała ten skupiony wyraz twarzy, jakby nie chciała przegapić żadnego najmniejszego szczegółu. Uśmiechnąłem się z rozczuleniem, obserwując ją i przez całą resztę koncertu przyłapałem się na tym, że większość uwagi poświęcałem właśnie jej.
 Była najlepszą rzeczą, jaka kiedykolwiek przydarzyła mi się w życiu i liczyłem na to, że zostanie już w nim do samego końca.

*

konieeeec!
dziękuję wszystkim, którzy to czytali <3

jeśli to was interesuje to będę dalej pisać opowiadania, tylko już nie o One Direction, a przynajmniej póki co nic takiego nie planuję
ale dla tych co czytali my private sky: dodam tam jeszcze dwa dodatkowe rozdziały, tylko nie jestem pewna kiedy! (może mi to zająć dość długo...)

więc tutaj już się z wami żegnam i w razie czego możecie mnie znaleźć albo na moich innych blogach albo na -> twitterze <- albo na -> wattpadzie <- albo -> asku <-

jeszcze raz dziękuję wam za wszystko! <3

wtorek, 19 maja 2015

16.

Charlie

 Kiwałam co jakiś czas głową, dając znać, że słuchałam gadania mojej znajomej i rozglądałam się z niezbyt dużym zainteresowaniem dookoła. Uwielbiałam imprezy, od zawsze tak było, ale teraz mimo tego, że naprawdę się starałam, przebywanie tutaj nie sprawiało mi zbyt dużo przyjemności.
 Może to dlatego, że byłam zbyt zmęczona po pierwszym tygodniu szkoły, który ciągnął mi się w nieskończoność. Musiałam z powrotem przestawić się na wcześniejsze godziny snu, co skończyło się tylko tym, że spałam jeszcze mniej niż w wakacje. I może mogłam zostać w domu, wreszcie się wyspać, ale oczywiście, że zamiast tego zdecydowałam się przyjść tutaj.
 To było właśnie to, co normalnie zawsze robiłam. Upijałam się, tańczyłam, jarałam i spędzałam świetny czas, tracąc na parę godzin kontakt z rzeczywistością. Od dawna moje weekendy wyglądały w ten sposób i nigdy wcześniej nie miałam z tym żadnych problemów, nawet jeśli mało spałam w tygodniu.
 - Słyszałam, że zerwałaś z Jasonem?
 Dopiero to pytanie sprawiło, że skupiłam uwagę na Tarze, której wcześniej tak naprawdę w ogóle nie słuchałam.
 - Um, taa, już jakiś czas temu - odpowiedziałam niechętnie.
 Podniosłam plastikowy kubek do ust i wzięłam z niego kilka łyków, po czym skrzywiłam się lekko na mocny smak alkoholu. W tym drinku było zdecydowanie za mało coli.
 - Hm, to nie było ani trochę zaskakujące - skomentowała Tara, wzruszając ramionami.
 Uniosłam wysoko brwi, patrząc na nią ze zmieszaniem i spytałam:
 - Dlaczego?
 Tara zaśmiała się cicho i spojrzała na mnie z politowaniem.
 - Wszyscy wiedzieli, że ciągle się kłócicie, a teraz nie było cię całe wakacje, spodziewałam się, że się z kimś prześpisz.
 Akurat znowu piłam, gdy to powiedziała, więc zakrztusiłam się, a ona uderzyła mnie w plecy.
 - Przykro mi cię rozczarować, ale tak nie było - mruknęłam w końcu, wymyślając już w głowie powód, dla którego będę mogła opuścić jej towarzystwo.
 To akurat nie powinno być trudne, biorąc pod uwagę, że byłyśmy na imprezie i wiadome było, że całego naszego czasu nie spędzimy, rozmawiając we dwójkę. Jednak zanim mogłam w ogóle otworzyć usta, żeby cokolwiek powiedzieć, ona odezwała się znowu.
 - Serio, Charlie? - zakpiła. - Słyszałam, że rzuciłaś go dla innego.
 Zmarszczyłam brwi ze zdziwieniem, bo to nie brzmiało jak Jason, żeby rozpowiadać wszystkim o prywatnych sprawach, zresztą dlaczego miałby się akurat tym chwalić? To nie miało sensu.
 - Skąd to słyszałaś?
 - Nie jestem już nawet pewna, wszyscy o tym gadali na jednej imprezie - powiedziała, a ja zacisnęłam usta w cienką linię. - Wydaje mi się, że Jason zwierzał się Gavinowi, wiesz jaki on jest...
 Gavin przyjaźnił się z Jasonem od dawna i był największą paplą, jaką kiedykolwiek poznałam. Oczywiście, że to była jego sprawka, powinnam była domyślić się od razu.
 - Mhm, ok - rzuciłam i zaczęłam iść tyłem w stronę drzwi. - Muszę iść pogadać jeszcze z paroma innymi osobami, więc... do zobaczenia kiedyś tam.
 Nie przejmowałam się już teraz nawet tym, jak niemiło to mogło zabrzmieć i jak bardzo Tara wyglądała na niezadowoloną, że nie wyjaśniłam jej całej sprawy. Moje życie prywatne nie powinno interesować tych wszystkich ludzi i nie miałam zamiaru nikomu się tłumaczyć.
 Jedyną osobą, z którą musiałam pogadać, był Jason, a zrobiłam to już dawno temu. Nie miałam pojęcia, czy jest dalej na mnie zły czy nie. Nie widziałam go ani razu od powrotu tutaj, nie chodził na żadne imprezy, bo wcześniej robił to tylko ze względu na mnie, a w szkole też go nie zauważyłam ani razu. Może mnie unikał.
 Weszłam do salonu, gdzie znajdowała się większość ludzi i rozejrzałam się dookoła, próbując znaleźć kogoś, z kim chętnie bym porozmawiał. Mój ostatni wybór nie okazał się zbyt dobry. Uśmiechnęłam się z zadowoleniem, gdy zauważyłam jedną z moich przyjaciółek i podeszłam w stronę grupki, z którą rozmawiała.
 - Charlie! - zawołała pijackim głosem Ally i uwiesiła mi się na szyi. - Stęskniłam się za tobą.
 - Jesteś o wiele bardziej pijana niż gdy widziałyśmy się jakieś pół godziny temu - zauważyłam z rozbawieniem.
 - Wypiła już dobre kilka drinków - powiedział do mnie jeden z chłopaków, z którymi stała, ale nie miałam pojęcia, jak się nazywał.
 - To wiele wyjaśnia - odpowiedziałam, a ona zaśmiała się głośno i wyprostowała, przestając opierać prawie całą swoją wagę na mnie.
 - Chodź z nami zapalić - powiedział Dylan, jeden z moich bliższych znajomych ze szkoły.
 W takiej sytuacji zawsze byłam chętna, żeby się zjarać, dlatego nawet nie spytał, czy chcę pójść, tylko od razu stwierdził, że będę chciała to zrobić. Tyle, że tym razem nie miałam ochoty nic palić, nie miałam już też ochoty nic pić, choć nie skończyłam nawet jednego drinka. Szczerze mówiąc, nie miałam nawet ochoty tu być.
 I choć mogłam próbować wmówić sobie, że to z powodu zmęczenia, to tak naprawdę dobrze wiedziałam, jaka była prawda. Wcale nie było tak, że tylko ten weekend różnił się od moich normalnych weekendów w domu, bo wszystko wyglądało inaczej, odkąd wróciłam od Liama.
 Tęskniłam za Louisem i nie potrafiłam tak po prostu wrócić do mojego życia, wiedząc, że nie byliśmy razem, prawdopodobnie nigdy nie będziemy i możliwe nawet, że więcej go nie zobaczę. Podświadomie chyba liczyłam na to, że gdy nie będę widzieć go przez jakiś czas, to te wszystkie uczucia zmaleją, ale stało się zupełnie odwrotnie. Będąc daleko od niego, tylko bardziej uświadamiałam sobie, że tym razem to, co czuję było poważne i nie potrafiłam tak po prostu o nim zapomnieć.
 Dlatego mimo, że była dopiero godzina 22 i nie byłam tu wcale tak długo, stwierdziłam, że chcę pójść do domu. Może uda mi się zasnąć wcześniej, a jeśli nie to poużalam się trochę nad sobą. Normalnie nigdy tego nie robiłam, ale to była wyjątkowa sytuacja, skoro nawet impreza nie poprawiała mi humoru.
 - Nie, dzięki - odpowiedziałam wreszcie, a on i Ally spojrzeli na mnie dziwnie. - Właściwie myślę, że będę się zbierać.
 - Co? Charlie, dobrze się czujesz? - spytała Ally, na moment trochę trzeźwiejąc.
 Nigdy się nie zdarzało, żebym tak szybko urywała się z imprezy, chyba, że Jason zmuszał mnie do wyjścia. Dlatego nie dziwiłam się jej, że aż zaczęła się martwić o moje samopoczucie, skoro wcześniej nie widziała, żebym się tak zachowywała.
 - Tak, po prostu jestem zmęczona i nie mam ochoty na imprezowanie.
 - Więc jednak źle się czujesz... - powiedziała niepewnie.
 Zaśmiałam się cicho i przytuliłam ją na pożegnanie, a później pomachałam Dylanowi, który już szedł na zewnątrz ze swoimi kolegami.
 - Powiedz reszcie, że poszłam, zobaczymy się w szkole - rzuciłam jeszcze, a Ally pokiwała lekko głową z tym zagubionym wyrazem twarzy, jakby naprawdę nie miała pojęcia, co się działo i jakim cudem wychodziłam tak wcześnie.
 Gdy wyszłam na zewnątrz, od razu wyciągnęłam z kieszeni słuchawki i włączyłam muzykę na telefonie. Miałam kawałek do przejścia, ale nie przeszkadzało mi to, lubiłam spacerować i słuchać moich ulubionych piosenek, choć rzadko zdarzało mi się to robić. Zazwyczaj miałam ze sobą jakieś towarzystwo, ale w tym momencie jedyną osobą, którą chciałam zobaczyć, był Louis.
 Na to jednak nie miałam, co liczyć. Dlatego wolałam być teraz sama niż w tym domu wypełnionym pijanymi i zjaranymi ludźmi. Po 20 minutach jak najciszej się dało otworzyłam drzwi wejściowe i szybko weszłam do środka. Światła były pogaszone, nie było słychać rozmów ani dźwięków z telewizora, co znaczyło, że rodzice musieli położyć się spać. Pewnie byliby naprawdę zdziwieni, widząc, że już wróciłam.
 Postanowiłam, że rano wezmę prysznic, dlatego teraz tylko szybko zmyłam makijaż i umyłam zęby, po czym dopiero wtedy poszłam do mojego pokoju. Zrzuciłam z siebie ubrania i chciałam wyciągnąć z szafy pierwszą lepszą koszulkę, gdy w oczy rzuciła mi się ta jedna, której nie ubrałam od powrotu tutaj.
 Koszulka, którą kupił mi Louis na urodziny. Wyciągnęłam ją z szafy i założyłam na siebie, uśmiechając się nieznacznie na samą myśl, że była właśnie od niego. I że to właśnie ją miałam na sobie, gdy się z nim żegnałam.
 Tym razem wyjątkowo udało mi się wcześnie zasnąć, ale za to przez całą noc śnił mi się Lou, nie byłam tylko pewna, czy cieszyłam się z tego powodu.

*

 - Nic nowego się nie dzieje - powiedziałam do telefonu, odpowiadając na pytanie mojego brata.
 - A co u rodziców?
 Wzruszyłam ramionami, chociaż on nie mógł tego zobaczyć.
 - Są w pracy, wszystko u nich w porządku.
 Zmarszczyłam lekko brwi i przysunęłam się bliżej lustra, dokładnie przyglądając się mojej twarzy. Miałam wielki czerwony punkt na czole, całe szczęście, że był blisko linii włosów, więc w ten sposób łatwo było mi go ukryć. Przyklepałam kilka kosmyków na czole i westchnęłam cicho, stwierdzając, że nie było tak źle.
 Zresztą i tak nikt nie miał mnie teraz zobaczyć, chyba, że któraś z moich koleżanek postanowi przyjść tutaj niespodziewanie. Co właściwie mogło się zdarzyć, ale widziały mnie już w o wiele gorszych sytuacjach.
 - A co u ciebie? - spytałam w końcu.
 Wyszłam z łazienki i zatrzymałam się na środku przedpokoju, zastanawiając się, co chciałam teraz zrobić. Obudziłam się dość wcześnie, na dodatek wyjątkowo wyspana, zdążyłam już zjeść śniadanie, wziąć prysznic i umyć zęby, gdy Liam do mnie zadzwonił. Teraz miałam cały dzień na obijanie i nie byłam pewna, czy spędzić ten czas w moim pokoju na laptopie, czy póki co zająć miejsce na kanapie w salonie przed telewizorem.
 - Dobrze, umówiłem się z Amber na wieczór.
 - Och, więc... jesteście wreszcie razem?
 Czekałam ze zniecierpliwieniem na to, co powie i nie ruszyłam się z miejsca, nie mogąc się teraz skupić na czymś innym oprócz tej ciszy po drugiej stronie.
 - Tak - odpowiedział w końcu wesołym głosem. - Od wczoraj jesteśmy oficjalnie znowu ze sobą.
 - Mhm, to świetnie - powiedziałam, nie brzmiąc, aż tak entuzjastycznie jak powinnam.
 Naprawdę cieszyłam się, że mój brat był szczęśliwy i udało mu się odzyskać swoją byłą dziewczynę, ale jednocześnie byłam trochę zazdrosna i zła na niego. Bo też chciałabym móc powiedzieć to samo o Louisie i mnie, ale nie mogłam właśnie ze względu na Liama.
 - Co u reszty? - spytałam szybko, zanim mógł powiedzieć coś na temat mojej dziwnej reakcji.
 Poszłam do salonu, wreszcie decydując się, co porobię, gdy skończę rozmawiać z Liamem i opadłam na kanapę. Po prysznicu przebrałam się z powrotem w koszulkę, w której spałam, nie mając ochoty się z nią rozstawać, a na nogi naciągnęłam krótkie, materiałowe spodenki. Może to nie była jednak zbyt dobra decyzja, bo robiło mi się teraz za zimno, ale byłam w tym momencie zbyt leniwa, żeby się przebrać.
 - To co zawsze - odpowiedział. - Niall mówi, że za bardzo się przyzwyczaił do twojego towarzystwa.
 Uśmiechnęłam się szeroko na te słowa, oprócz tego, że tęskniłam za Louisem, brakowało mi też całej reszty przyjaciół mojego brata. A najbardziej chyba właśnie Nialla i tego jak łatwo udawało mi się go zawstydzić.
 - Zabierz go tu kiedyś ze sobą - powiedziałam, po czym szybko dodałam: - Albo wszystkich, najlepiej wszystkich, rodzice nie będą mieli nic przeciwko.
 Liam zaśmiał się krótko, pewnie podejrzewał, co dokładnie miałam przez to na myśli, ale nie wydawał się zły. A to było dość zaskakujące. Po całym domu rozległ się dźwięk dzwonka i jęknęłam z niezadowoleniem pod nosem. Niechętnie podniosłam się z kanapy, zmuszając się do tego, by zacząć iść w stronę drzwi.
 - Co jest? - spytał Liam.
 - Ktoś przyszedł - odpowiedziałam i przekręciłam kluczyk w zamku. - Pewnie to któraś z moich...
 Otworzyłam drzwi, po czym upuściłam telefon na ziemię, gdy zobaczyłam przed sobą Louisa. Pisnęłam cicho, a on zaśmiał się lekko na moją reakcję i wyciągnął ręce w moją stronę. Od razu rzuciłam się na niego, oplatając ramionami jego szyję, a on objął mnie mocno. Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę tutaj był.
 - Co ty... skąd... - zaczęłam, ale on przerwał mi, całując mnie krótko w usta.
 - Tęskniłem za tobą, pchełko.
 Zaśmiałam się wesoło i pokręciłam głową, przesuwając wzrokiem po całej jego twarzy, jakbym chciała się upewnić, że to nie był żart i on naprawdę tutaj był. W moim domu, dwie godziny od miasta, w którym mieszkał.
 Widziałam, że Louis chciał coś powiedzieć, ale przypomniałam sobie o Liamie, z którym właśnie rozmawiałam, dlatego odsunęłam się od niego i schyliłam po telefon. Pokazałam Lou, żeby był cicho, na co on uniósł brwi i zaczął przyglądać mi się z rozbawieniem, ale nie odezwał się ani słowem.
 - Liam, przepraszam, to...
 - Louis? - zaproponował, a ja umilkłam, gorączkowo zastanawiając się, jakiego kłamstwa użyć. - Wyjechał stąd trochę ponad 2 godziny temu, więc podejrzewam, że zdążył już dojechać.
 Otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia, a Louis tylko zaśmiał się znowu i wreszcie wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi. Zanim zorientowałam się, co się dzieje, wziął komórkę z mojej ręki.
 - Hej, stary - powiedział do telefonu. - Yhym, już tutaj jestem, ok, w porządku. Do zobaczenia później.
 Czułam się dość zagubiona w tej sytuacji, ale nietrudno było mi zrozumieć, że to mój brat musiał podać mu adres i dlatego Louis teraz tutaj był. I choć chciałam zadać mu wiele pytań, to gdy tylko Lou zakończył połączenie, przysunęłam się do niego znowu i go pocałowałam.
 Położyłam dłonie na jego policzkach, a on złapał mnie za biodra, od razu oddając mi pocałunek. To było prawie tak, jakbyśmy wcale nie rozstali się na te trzy tygodnie i wszystko było tak samo jak zawsze. Przechyliłam bardziej głowę w bok i rozchyliłam usta, czując jego język na mojej dolnej wardze.
 Wiedziałam, że musieliśmy porozmawiać, ale w tym momencie nie mogłam przestać go całować. Przesunęłam dłonie na jego włosy i pociągnęłam za niego lekko, na co on zamruczał z aprobatą. Nie mogłam się powstrzymać, żeby się nie uśmiechnąć, słysząc to, a wtedy Louis odsunął się lekko ode mnie.
 - To było miłe powitanie - skomentował wesoło.
 Złapałam go za rękę i pociągnęłam do salonu, gdzie usiadłam na kanapie, a on zajął miejsce obok mnie. Obróciłam się w bok i skrzyżowałam przed sobą nogi, tak by łatwiej było nam rozmawiać. Przyglądałam mu się uważnie, próbując znaleźć jakąś zmianę w jego wyglądzie, ale nie mogłam znaleźć ani jednej takiej rzeczy. Wyglądał dokładnie tak samo, ale z jakiegoś powodu wydawało mi się, że był jeszcze seksowniejszy niż normalnie.
 - Obcięłaś włosy - zauważył, łapiąc za ich końce, które teraz sięgały do ramion. - Nie masz już różowych końcówek.
 - Nie mogłam mieć ich w szkole - powiedziałam.
 Louis pokiwał lekko głową i jego uśmiech się poszerzył, gdy zauważył, w co byłam ubrana. Nasze splecione dłonie znajdowały się na moich kolanach, dlatego wolną rękę położyłam na jego udzie i zaczęłam przesuwać kciukiem po materiale jego spodni.
 - Wyjaśnisz mi wreszcie, co się dzieje? - spytałam, gdy się nie odezwał. - Liam dał ci adres? Jak to możliwe?
 - Mam dar przekonywania - odpowiedział zadziornie.
 - Ale... czy to znaczy to, co myślę, że to znaczy?
 Przygryzłam dolną wargę, czekając z napięciem na jego odpowiedź, a on pochylił się bardziej w moją stronę i z uśmiechem spytał:
 - A co myślisz, że to znaczy?
 Zmrużyłam na niego oczy, chcąc dać mu znać, że nie podobało mi się jego odpowiadanie pytaniem na pytanie i chciałabym, żeby wreszcie wyjaśnił mi, co się stało. Louis wyglądał, jakby świetnie się bawił, zostawiając mnie w niewiedzy.
 - Liam zmienił zdanie? Nie przeszkadzałoby mu to, gdybyśmy byli razem?
 - Mhm - mruknął, potwierdzając, że miałam rację i chciał mnie pocałować, ale położyłam mu dłoń na piersi, odpychając go trochę ode mnie.
 Czy dobrze usłyszałam? Liam naprawdę zmienił zdanie? Patrzyłam na Louisa wielkimi oczami i nie byłam pewna, czy powinnam zacząć się już cieszyć czy czekać, aż dowiem się o jakimś warunku, który to wszystko zepsuje. Przecież nie mógł tak po prostu zgodzić się na to, skoro wcześniej tak bardzo mu to przeszkadzało. Dlatego jeszcze przez chwilę starałam się zachować spokój i nie cieszyć się za bardzo, póki nie dowiedziałam się czegoś więcej.
 - Jak to możliwe? Co zrobiłeś? - wyrzuciłam z siebie szybko.
 To wszystko wydawało się zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Louis uśmiechnął się nieznacznie i założył kosmyk moich włosów za ucho, nie spuszczając wzroku z mojej twarzy.
 - Powiedziałem mu, że cię kocham.
 Wstrzymałam na chwilę oddech, gdy te słowa wyszły z jego ust, a serce zabiło mi mocniej. To nie był pierwszy raz, gdy ktoś mi to wyznał, ale był to pierwszy raz, gdy znaczyło to dla mnie tak wiele i czułam dokładnie to samo.
 - Naprawdę? - spytałam cicho, jakbym potrzebowała się upewnić, że nie było to tylko kłamstwo, żeby przekonać Liama.
 - Wiesz, że jestem okropnym kłamcą - odpowiedział, na co uśmiechnęłam się szeroko. - Naprawdę cię kocham, Charlie.
 Teraz to ja nachyliłam się w jego stronę, żeby go pocałować, ale zanim Louis mógł pogłębić pocałunek, odsunęłam się od niego z powrotem. Nie potrafiłam powiedzieć tego wcześniej Jasonowi, bo nigdy do niego tego nie czułam, ale tym razem nie miałam żadnych problemów z wypowiedzeniem tych dwóch słów.
 - Kocham cię - mruknęłam, muskając ustami czubek jego nosa.
 Byłam pewna, że teraz naprawdę się zakochałam, że to wszystko, co było między nami znaczyło dla mnie cholernie dużo i nie chciałam nigdy tego stracić. Mimo tego, że znaliśmy się dość krótko, była to najsilniejsza relacja, jaką kiedykolwiek udało mi się z kimś nawiązać.
 Przez te trzy tygodnie naszej rozłąki nie byłam do końca sobą, ale teraz gdy miałam go przy sobie, wszystko znowu było w jak najlepszym porządku. Wiedziałam, że nasz związek może być trochę ciężki ze względu na to, że mieszkaliśmy dwie godziny od siebie i nie będziemy mogli się widywać tak często, jakbyśmy chcieli, ale byłam pewna, że jakoś sobie poradzimy.
 A w następnym roku mogłam pojechać tam na studia i znowu zamieszkać z moim bratem i Niallem, a nocami wymykać się do mieszkania piętro wyżej.
 - Nie jestem pewien, czy ci wierzyć, jesteś wyjątkowo dobra w kłamaniu - rzucił żartobliwym tonem.
 Uderzyłam go w ramię, na co on skrzywił się lekko i złapał za bolące miejsce. Później wysunął do przodu dolną wargę, robiąc smutną minę, więc musnęłam ją szybko, a on nie mógł powstrzymać się od uśmiechu. Zaczął całować mnie po całej twarzy, powodując, że zaśmiałam się wesoło i chwilę później Louis leżał już na mnie, a ja obejmowałam jego szyję ramionami.
 Uśmiechnęłam się z czułością, patrząc na jego twarz znajdującą się tak blisko mojej i powiedziałam:
 - Jesteś idiotą, Lou, ale i tak cię kocham.

*

i Larlie znowu raaaazem
to był ostatni rozdział!
został już tylko epilog

poniedziałek, 11 maja 2015

15.

Louis

 Wiedziałem, że Liam będzie zły, ale nie przypuszczałem, że od razu każe Charlie wracać z powrotem do domu. Mimo tego, że zostały jeszcze dwa tygodnie wakacji, a miała spędzić je całe tutaj. Charlie próbowała namówić go do zmiany zdania (ja już nic nie mówiłem, bo Liam wyglądał, jakby chciał mnie zabić), ale nic to nie dało i w tym momencie właśnie kończyła pakować swoje rzeczy.
 Liam nawet nie chciał mnie najpierw wpuścić do swojego mieszkania, gdy przyszedłem do nich rano i zamknął mi drzwi przed nosem. Wtedy wróciłem z kluczem i sam sobie otworzyłem, a później schowałem się za Zaynem, który już siedział w środku, mając nadzieję, że on mnie obroni w razie czego.Liam nie wyglądał na zbytnio zadowolonego, ale w końcu pozwolił mi zostać, biorąc pod uwagę, że Charlie nawet nie była w salonie i pakowała się w jego pokoju.
 Usiadłem obok Nialla i westchnąłem głośno, przesuwając dłonią przez moje włosy. Nie wiedziałem już, co powinienem zrobić. Nie chciałem, żeby Charlie wyjeżdżała, choć zdawałem sobie sprawę z tego, że tak czy siak się to stanie. Ale mielibyśmy ze sobą dwa tygodnie dłużej, a teraz w tej sytuacji nie miałem już pojęcia, co z nami będzie.
 Liam był moim przyjacielem i ani trochę nie podobało mu się to, że umawiałem się z jego siostrą. Nie miałem okazji porozmawiać z Charlie o tym wszystkim, więc nie byłem pewien, co ona myśli o tej sprawie, ale wydawało mi się, że było całkiem oczywiste, że musieliśmy to zakończyć.
 Kątem oka przyglądałem się Liamowi, który zachowywał się, jakbym wcale nie siedział na przeciwko niego i rozmawiał z Niallem, Zaynem i Harrym. Wszyscy przyszli tutaj, żeby pożegnać się z Charlie przed jej wyjazdem. Chciałem pójść do niej, porozmawiać z nią, ale wiedziałem, że jeśli tylko zrobię najmniejszy ruch w stronę tamtego pokoju, to oberwę po twarzy od mojego przyjaciela.
 Za 5 minut mieli już wychodzić, żeby Liam mógł odwieźć ją na pociąg i czułem się naprawdę okropnie z tego powodu. Co miałem robić, gdy Charlie tutaj nie będzie... Mimo tego, że nie znaliśmy się długo, byłem cholernie przyzwyczajony do jej obecności w moim życiu. A pomyśleć, że zanim ją poznałem, byłem pewien, że zepsuje mi wakacje.
 - Liam, przepraszam - powiedziałem, postanawiając spróbować ostatni raz z nim porozmawiać. - Nie wiem, ile jeszcze razy mam to powtarzać, żebyś mi wybaczył...
 - Możesz powtarzać to jak dużo chcesz, ale nie zmieni to faktu, że kręciłeś z moją młodszą siostrą za moimi plecami - syknął w moją stronę.
 - Wiem, powinienem był... porozmawiać najpierw z tobą...
 - Powinieneś był w ogóle tego nie robić - rzucił, przerywając mi.
 Tyle, że nie żałowałem, że to zrobiłem, nie żałowałem niczego, co dotyczyło Charlie. Ta, nie podobało mi się to, że mój przyjaciel był na mnie zły i nie chciał ze mną rozmawiać, ale byłem pewien, że w końcu mu przejdzie. Dlatego warto było wytrzymać jakoś te kilka tygodni, gdy będzie mnie olewał, jeśli znaczyło to, że spędziłem tyle czasu z Charlie. Tylko, że teraz ten czas dobiegał końca i choć bardzo chciałem tego uniknąć, nie wiedziałem, jak mógłbym to zrobić.
 - Liam, dlaczego ona musi od razu wyjeżdżać? To przesada, Zayn też tak uważa, prawda?
 Spojrzałem znacząco na Zayna, który posłał mi to spojrzenie mówiące: "stary, tak bardzo nienawidzę cię w tym momencie". W końcu wzruszył ramionami i skrzywił się lekko, co było naprawdę chujową pomocą.
 - Lepiej nic już nie mów i ciesz się, że w ogóle możesz tu teraz siedzieć - odpowiedział na to Liam.
 - Ale...
 - Charlie jedzie do domu, rozmawiałem już z rodzicami i wiedzą, że wraca dzisiaj. Koniec tematu.
 Przycisnąłem palce do skroni i pokręciłem głową, czując coraz większe poirytowanie w jego stronę. Tak naprawdę nie miałem poczucia winy z powodu tego, że kręciłem z Charlie za jego plecami. Co innego gdybym przespał się z jego siostrą, a później ją olał, ale ja naprawdę ją lubiłem. Co było w tym takiego złego?
 Dlatego zamiast czuć się winnym i skruszonym, zaczynałem być na niego zły. Bo nie chciał nawet wysłuchać tego, co miałem mu do powiedzenia, a może wtedy zrozumiałby, że nie miałem złych zamiarów. Zamiast tego od razu wysyłał ją z powrotem do domu i nie wiedziałem nawet, czy kiedyś jeszcze ją zobaczę.
 Spojrzałem w stronę drzwi, gdy usłyszałem kroki i nieznacznie uśmiechnąłem się na widok Charlie. Koło jej stóp leżała jej spakowana torba, a na ramiona miała już założony plecak. Wyglądała prawie tak samo, jak wtedy gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy. Czarne trampki za kostkę, dżinsowe spodenki, siniaki na kolanach i koszulka z logo tego samego zespołu. Tylko, że tym razem była to ta, którą kupiłem jej na urodziny.
 - Gotowa? - spytał Liam, wstając z fotela.
 Charlie zacisnęła usta w cienką linię i kiwnęła głową, nie spuszczając wzroku ze mnie. Wyglądała na smutną, jej oczy od razu zdradzały to, jak się czuła. Zastanawiałem się, czy tak samo było widać to po mnie.
 - Czym pojedziecie? - zwróciłem się do Liama, unosząc brwi. - Nie pożyczę ci znowu mojego auta, nawet o tym nie myśl.
 Po moich słowach Charlie zaśmiała się cicho, a na krótką chwilę smutek całkowicie zniknął z jej twarzy. Zmarszczyłem brwi ze zdezorientowaniem, nie mając pojęcia, o co jej chodzi.
 - To było twoje auto? - spytała. - To którym wcześniej po mnie przyjechali?
 Pokiwałem głową, a Liam spoglądał na nas z niezadowoleniem, jakby sam fakt, że rozmawiamy o czymś takim był dla niego okropny. Charlie teraz wydawała się jeszcze bardziej rozbawiona, za to ja byłem kompletnie zagubiony. Nie rozumiałem, co jest dla niej takie śmieszne właśnie w tej chwili, gdy ma już wyjeżdżać. Ale wolałem ją widzieć właśnie taką, jeśli nie byłem pewien, czy później kiedyś się jeszcze spotkamy.
 - Charlie myślała, że Liam chce ją zabić, skoro chce, żeby jechała w tym aucie - wyjaśnił mi Niall.
 - To dobry samochód! - zawołałem, patrząc na Charlie, która tylko uśmiechnęła się szeroko w moją stronę.
 Przez chwilę prawie zapomniałem, że oprócz naszej dwójki był ktokolwiek inny w pokoju. Nie mogłem napatrzeć się na jej uśmiech i miałem tak wielką ochotę, żeby ją pocałować. Prawie już zrobiłem krok w jej stronę, gdy odezwał się Liam, sprowadzając mnie do rzeczywistości.
 - Ta, ok, musimy już wychodzić.
 Harry wstał z kanapy i pierwszy zaczął żegnać się z Charlie, przytulając ją i mówiąc jej coś na ucho. Liam w międzyczasie posyłał mi nieprzyjemne spojrzenia, przez co zacząłem podejrzewać, że zanim ja zdążę do niej podejść, to wypchnie ją za drzwi mieszkania.
 Później pożegnał się z nią Zayn, klepiąc ją po głowie jak psa, na co ona zmarszczyła nos z niezadowoleniem i popchnęła go lekko. Dalej był Niall, z którym przytulała się najdłużej, a gdy się od siebie odsunęli, on miał całe czerwone policzki, ale nawet nie byłem zazdrosny z tego powodu. Liam pokazał im, żeby wyszli już na zewnątrz, złapał za pasek torby Charlie i chłodnym tonem powiedział:
 - Macie minutę.
 Wytrzeszczyłem na niego oczy, ale on już wyszedł z pokoju, a po chwili usłyszałem dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi wejściowych. Zupełnie się tego nie spodziewałem, naprawdę zostaliśmy sami i mogliśmy porozmawiać przed jej wyjazdem.
 Charlie uśmiechnęła się smutno w moją stronę i podeszła do mnie, po czym oplotła ramionami moją szyję. Objąłem ją w pasie, a wtedy ona schowała głowę w zagłębieniu mojej szyi i przez chwilę żadne z nas się nie odezwało. Po prostu staliśmy tak, spędzając ostatnie sekundy w mocnym uścisku i nie wyglądało na to, żeby żadne z nas chciało go poluźnić.
 - Będę tęsknić - powiedziała cicho, a jej usta musnęły moją skórę.
 - Już tęsknię - odpowiedziałem na to, przesuwając ręką po jej plecach.
 Charlie uniosła głowę, żeby na mnie spojrzeć i przesunęła dłonie na moje policzki. Wyglądała jakby miała zacząć płakać, ale starała się to powstrzymać.
 - Więc to koniec, co? - mruknęła, kciukami kręcąc kółka na mojej szczęce.
 - Chyba tak.
 Przygryzłem wargę, przyglądając się uważnie jej twarzy, jakbym bał się, że mogę kiedyś zapomnieć o tym małym pieprzyku pod jej okiem albo kolorze jej ust albo tym, jak duże i niewinne wydawały się jej oczy. W tym momencie wydawało mi się to niemożliwe, ale wiedziałem, że w końcu zapomnę o tym wszystkim. Tyle, że nie chciałem tego robić, naprawdę nie chciałem.
 - Podoba mi się twoja koszulka - rzuciłem, żeby rozluźnić atmosferę.
 Charlie zaśmiała się cicho, na sekundę spoglądając w dół na materiał, a później z powrotem spojrzała na mnie.
 - Dostałam w prezencie.
 - Och, naprawdę? Ten ktoś musi mieć naprawdę dobry gust.
 - Zgadza się, a do dziewczyn najbardziej - odpowiedziała żartobliwie.
 Zaśmiałem się cicho, zaciskając moje ramiona wokół niej jeszcze mocniej, dół jej plecaka opierał się na moich dłoniach. Usłyszeliśmy głośne pukanie w drzwi wejściowe, co było na pewno znakiem od Liama, żeby się pośpieszyć. Westchnąłem cicho i oparłem się czołem o jej czoło, a ona zamknęła oczy.
 - To były moje najlepsze wakacje - powiedziała i mogłem poczuć jej oddech na moich ustach. - I niczego nie żałuję, nawet jeśli Liam jest teraz na mnie wściekły.
 - Mhm, szkoda tylko, że zostały skrócone o dwa tygodnie - dodałem.
 Tym razem zamiast pukania to było bardziej walenie pięścią w drzwi. Miałem ochotę pójść i zrobić coś Liamowi, ale szybko o nim zapomniałem, gdy poczułem, jak Charlie lekko mnie pocałowała. Jej usta ruszały się delikatnie, ocierając wolno o moje i było to tak zupełnie inne od naszych innych pocałunków. Bardziej subtelne i przepełnione smutkiem.
 Ale wtedy zakończyła pocałunek, o wiele szybciej niż bym tego chciał i odsunęła się ode mnie. Nie mogłem już poczuć ciepła jej ciała przy moim, ani dotyku jej dłoni na mojej twarzy. Powoli szła tyłem w stronę drzwi i mimo tego, że mogłem ją jeszcze widzieć, czułem jakbym już ją stracił.
 - Do zobaczenia kiedyś, Lou - powiedziała, uśmiechając się nieznacznie.
 Nie powiedziała "żegnaj", powiedziała "do zobaczenia" i to sprawiło, że na mojej twarzy pojawił się niewielki, szczery uśmiech.
 - Do zobaczenia kiedyś, pchełko.

*

 Nie miałem ochoty nic robić, ale Zayn namówił mnie, żebyśmy poszli do klubu. Jak zawsze to wcześniej robiliśmy. Niall oczywiście zabrał się z nami i teraz siedzieliśmy w trójkę przy stoliku. Stukałem palcami o butelkę piwa, która przede mną stała i skupiałem wzrok na jej etykietce. Ciekawe co robiła teraz Charlie...
 Minęły już prawie dwa tygodnie od jej wyjazdu, za dwa dni rozpoczynała się znowu szkoła. Co znaczyło tyle, że dla niej zaczynał się ostatni rok liceum, a ja wracałem do pracy. Może wtedy gdy będę zajęty, przestanę tyle o niej myśleć, nawet nie będę miał na to zbytnio czasu.
 Nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu od tamtego razu, nie pisałem do niej, bo uznałem, że tak będzie lepiej. Ona musiała myśleć w ten sam sposób. Liam dalej był na mnie trochę zły, ale powoli mu przechodziło. Tylko, że jego zdanie w kwestii mojego umawiania się z jego siostrą się nie zmieniało. Dalej był przeciwko temu i chyba nic nie mogło zmienić jego zdania.
 Zayn twierdził, że muszę wrócić do mojego normalnego trybu życia. Robić to co wcześniej, a w końcu powoli przestanę tęsknić za Charlie. Wcześniej nie lubiłem się wiązać, wolałem raczej poznawać w klubach dziewczyny, których imion nie pamiętałem już kolejnego dnia. Nie robiłem tego zawsze, w roku szkolnym albo nie miałem nawet czasu, żeby wyjść wieczorem albo byłem zbyt zmęczony, ale gdy przychodziło do wakacji, lubiłem trochę poszaleć.
 A teraz miałem ostatnie dni, żeby to zrobić, zanim będę musiał wrócić do moich obowiązków. Wypiłem już może 6 piw albo 8, nie mogłem sobie przypomnieć, ale czułem to przyjemne buzowanie w głowie i nie mogłem zbyt długo skupić myśli na jednej rzeczy. Przyłożyłem butelkę do ust, kończąc i jej zawartość, po czym otarłem wierzchem dłoni twarz.
 - Ok, Louis, co sądzisz o tamtych? - spytał Zayn, szturchając mnie w bok, a później kiwnął głową na grupkę dziewczyn.
 Spojrzałem w ich stronę i przyjrzałem się im zamglonym wzrokiem. Stało ich tam może z pięć, rozmawiały między sobą, bujając się lekko do muzyki. Były naprawdę ładne, a jedna z nich ciągle spoglądała w tę stronę. Miała ciemne włosy i jasnoniebieską sukienkę do połowy uda. Szeroki uśmiech pojawił się na jej twarzy, gdy zauważyła, że na nią patrzę. Wyglądała na kogoś, z kim można byłoby miło porozmawiać. Wyglądała na kogoś, kogo normalnie chciałbym zabrać ze sobą do domu.
 Ale nie była Charlie.
 Westchnąłem głośno i obróciłem głowę z powrotem w stronę Zayna i Nialla, którzy czekali na jakąś reakcję z mojej strony co do tamtych dziewczyn.
 - Tęsknię za Charlie - mruknąłem, a ich miny od razu zrzedły.
 - Louis, musisz o niej zapomnieć - powiedział Niall, po czym dodał: - Ta dziewczyna ciągle na ciebie patrzy, jest ładna, co nie?
 - Nie mogę tak po prostu o niej zapomnieć, to nie jest takie proste - rzuciłem z niezadowoleniem i położyłem głowę na stole.
 - Jeśli będziesz ciągle o tym mówił, to na pewno. Wiesz, że między wami wszystko skończone - skomentował Zayn. - No dawaj, mieliśmy mieć wyjście do klubu takie jak zawsze wcześniej. Rozerwij się, poderwij jakąś dziewczynę, przestań się smucić.
 Nie odzywałem się przez chwilę i Zayn pewnie myślał, że zastanawiałem się nad jego słowami, ale w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Normalnie nie zachowywałem się aż tak żałośnie i nie mówiłem o niej aż tak dużo, ale po wypitym alkoholu było mi już wszystko jedno.
 - Napiszę do Charlie - wymamrotałem.
 - Co? Słuchasz w ogóle co do ciebie mówię, kretynie?
 - Odpierdol się, Zayn - burknąłem i podniosłem głowę.
 Potarłem dłonią oczy i wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni, ale zanim mogłem zrobić na nim cokolwiek, zabrał mi go Niall. Spojrzałem na niego z niezadowoleniem i wyciągnąłem rękę po moją własność, ale on schował go do swojej kieszeni.
 - Oddawaj to, kutasie - syknąłem.
 - Louis, jesteś pijany, naprawdę myślisz, że to dobry pomysł, żeby do niej napisać? - spytał Niall.
 - Tak - powiedziałem od razu, nawet nie zastanawiając się nad odpowiedzią.
 - Nie, nie jest - warknął Zayn i uderzył mnie lekko w ramię. - Wcześniej mówiłeś, że nie będziesz do niej pisał.
 - Zmieniłem zdanie - powiedziałem, odpychając go od siebie.
 Zayn pokręcił głową i przewrócił oczami, a Niall wrócił do picia swojego piwa, jak gdyby nigdy nic, ignorując kompletnie moje znaczące spojrzenia.
 - Chcesz jeszcze się napić? - spytał mnie Zayn.
 Na chwilę zapomniałem o tym, co chciałem zrobić i wyszczerzyłem się do niego w odpowiedzi. Zayn wyciągnął pieniądze z portfela, po czym wcisnął mi je do ręki, mówiąc:
 - To idź kup dwa.
 Pokazałem mu środkowy palec, bo byłem pewien, że spytał mnie, dlatego, że on chciał pójść. Niechętnie wstałem z mojego miejsca i potknąłem się o własne nogi, na co Niall ryknął głośnym śmiechem. Szybko się wyprostowałem, uniosłem wysoko głowę i ruszyłem w stronę baru.
 Musiałem chwilę poczekać w kolejce, zanim mogłem zamówić, więc oparłem się łokciami o blat, a na dłoniach położyłem podbródek. Było już dość późno, może 3 w nocy, może Charlie już teraz spała.
 Zaśmiałem się pod nosem, bo znając ją, była teraz na jakiejś imprezie i świetnie się bawiła. Na pewno wcale nie marudziła tak jak ja i korzystała z ostatnich dni swojej wolności jak najbardziej się dało.
 I ja też powinienem tak właśnie zrobić, Zayn ciągle mi to powtarzał, ale trudno mi było tak po prostu o niej zapomnieć. Zanim ją poznałem, uwielbiałem to jak wyglądało moje życie i byłem pewien, że niczego więcej nie potrzebuję. Ale teraz to już nie było to samo, nie miałem ochoty poderwać jakiejś przypadkowej dziewczyny, nie miałem nawet ochoty zbytnio tutaj być.
 Czułem jakbym nie wiedział wcześniej, że byłem samotny, póki nie zobaczyłem jej twarzy. Póki nie poznałem jej i wszystko się zmieniło. Tyle, że tak szybko jak pojawiła się w moim życiu, tak szybko z niego zniknęła i nie byłem pewien, jak sobie z tym poradzić.
 Barman odchrząknął znacząco, a ja dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że przede mną nie było już nikogo w kolejce. Poprosiłem o dwa piwa i zapłaciłem, a później złapałem butelki w obie dłonie i zacząłem iść z powrotem w stronę stolika. Przeszedłem ledwo kilka kroków, gdy ta sama dziewczyna z ciemnymi włosami i jasnoniebieską sukienką zaszła mi drogę.
 - Hej - powiedziała z szerokim uśmiechem.
 Miała ładny uśmiech, ale daleko było mu do tego, którym obdarzała mnie Charlie.
 - Wydajesz się naprawdę miłą osobą, ale straciłem głowę dla kogoś innego, wybacz - rzuciłem, uśmiechając się do niej przepraszająco.
 Wyminąłem ją i wreszcie udało mi się wrócić do naszego stolika, a Niall od razu spytał mnie z podekscytowaniem:
 - Rozmawiałeś z tą dziewczyną? Co się stało?
 Podałem Zaynowi jego piwo i wziąłem łyka z mojej butelki.
 - Nic - odpowiedziałem, wzruszając ramionami. - Powiedziałem jej, że podoba mi się ktoś inny.
 Zayn i Niall obaj spojrzeli na mnie z niedowierzaniem, a później wymienili między sobą znaczące spojrzenia. W końcu Niall wyciągnął mój telefon i przypomniałem sobie, że chwilę wcześniej chciałem napisać do Charlie. Położył go przede mną na stole, a ja przez chwilę wpatrywałem się tępo w to miejsce.
 - Napisz do niej, jeśli tak bardzo chcesz, ale później nie narzekaj, że ci pozwoliliśmy - powiedział Zayn.
 Przygryzłem wargę, zastanawiając się nad tym, co zrobić. Wypity przeze mnie alkohol zdecydowanie utrudniał mi teraz racjonalne myślenie, z jednej strony naprawdę chciałem to zrobić, ale z drugiej myślałem o tym, że i tak nie mogliśmy być razem. Co by to zmieniało, gdybym do niej napisał? Tylko trudniej byłoby mi o niej zapomnieć. Dlatego w końcu wziąłem telefon i schowałem go do kieszeni spodni.
 To był koniec i musiałem się z tym w końcu pogodzić.

*

1 rozdział + epilog!

wtorek, 5 maja 2015

14.

Louis

 Gdy Liam usłyszał, że Charlie chce iść do klubu, kategorycznie się na to nie zgodził i powiedział, że nie ma zamiaru patrzeć jak jego siostra się upija albo robi coś głupiego. Wtedy zauważyłem, że wcale nie musiał z nami iść i mogliśmy pójść z nią sami (co tak właściwie bardziej by mi odpowiadało... wybacz Liam), ale po moich słowach uświadomił sobie, że lepiej jednak wyjdzie, gdy będzie mógł mieć ją na oku. Bo Charlie tak czy siak poszłaby do klubu, Liam nie mógł jej niczego zabronić.
 Dlatego teraz Liam, Charlie, Niall i ja siedzieliśmy przy barze, gdy Zayn nalewał nam po kolejnym drinku. Harry oczywiście nie mógł z nami pójść, bo ponoć Emily i on byli dziś bardzo zajęci. Tyle, że jedyne co robili, to zawsze siedzieli w swoim mieszkaniu. Ciekawe co takiego mogli robić, że nie mieli na nic czasu...
 - To ostatni - powiedział Liam do Charlie, której Zayn właśnie podał szklankę.
 Charlie uniosła wysoko brwi i spojrzała na niego z politowaniem, a Niall zaśmiał się cicho.
 - Taaa, ostatnio gdy byliśmy w klubie, wypiła więcej ode mnie - rzucił, na co zakrztusiłem się alkoholem, a Charlie zacisnęła usta w cienką linię.
 - Co? - spytał Liam, pochylając się bardziej w naszą stronę. - Byliście już wcześniej razem w klubie?! Dlaczego dopiero o tym słyszę?
 - Bo to był sekret - mruknęła Charlie. - Ale jak widać ktoś o tym zapomniał.
 Niall uśmiechnął się do nas niewinnie, a Liam posłał naszej dwójce niezadowolone spojrzenie. Nie był zły na swoją siostrę, był zły na nas, że zabraliśmy ją do klubu bez jego wiedzy.
 - Zdrowie - wymamrotałem, podnosząc wyżej moją szklankę, po czym wziąłem z niej kilka dużych łyków, nie czekając na resztę.
 Liam pokręcił tylko głową ze zrezygnowaniem i sam zabrał się za picie, podczas gdy Niall rzucał Charlie i mi przepraszające spojrzenia.
 - Zayn, Ty też pewnie o tym wiedziałeś - powiedział po chwili Liam.
 Zayn uniósł głowę i spojrzał na niego z udawanym zdezorientowaniem, zachowując się, jakby nie słyszał o czym mówiliśmy, bo tak bardzo skupiony był na wycieraniu blatu.
 - Ktoś mnie woła - mruknął, pokazując w stronę grupki dziewczyn przy drugim końcu baru.
 One nawet nie patrzyły w tę stronę i rozmawiały między sobą, a przed nimi stały pełne kieliszki. Co za idiota.
 Charlie zmieniła temat rozmowy, dzięki czemu Liam szybko zapomniał o tym, że miał być zły na Nialla i mnie. Jeśli tylko to go zdenerwowało, to ciekawe, co by się stało, gdyby dowiedział się o rzeczach, które robiłem z jego siostrą. Zdecydowanie byłbym martwy...
 - Widzisz kogoś fajnego? - spytał Niall, rozglądając się dookoła. - Możemy razem zagadać jakieś dwie przyjaciółki.
 Kiwnąłem głową, szybko przesuwając wzrokiem po całym pomieszczeniu i powiedziałem:
 - Niee, nikt mi się zbytnio nie spodobał.
 Niall spojrzał na mnie z niedowierzaniem, a ja wzruszyłem ramionami.
 - Co... Ledwo spojrzałeś, poza tym jest strasznie dużo dziewczyn i wszystkie wyglądają świetnie.
 Napiłem się jeszcze trochę z mojej szklanki, kończąc jej zawartość, a Niall sięgnął dłonią w moją stronę i dotknął jej wierzchem mojego czoła.
 - Co robisz? - rzuciłem z niezadowoleniem, odsuwając jego rękę.
 - Sprawdzam, czy jesteś chory, bo zachowujesz się jak nie ty.
 Przewróciłem oczami i kątem oka popatrzyłem na Charlie, która siedziała obok mnie. Zdecydowanie widziałem kogoś fajnego w tym klubie, a na dodatek byłem już z nią o wiele bliżej niż jakąkolwiek inną dziewczyną, którą mógłbym tutaj poznać, więc nie potrzebowałem nikogo zagadywać.
 - Spierdalaj, Niall - burknąłem. - Jeśli tak bardzo chcesz kogoś poderwać, to to zrób, mi się nie chce.
 Niall popatrzył na mnie jak na idiotę, ale nie powiedział nic więcej i rozejrzał się uważnie kolejny raz po całym pomieszczeniu. Później westchnął głośno, opuścił ramiona w dół i zrobił niezadowoloną minę.
 - Co? - spytałem ze zrezygnowaniem.
 - Z wszystkich dziewczyn tutaj najbardziej podoba mi się Charlie - powiedział cicho, żeby mieć pewność, że ani ona ani Liam go nie usłyszeli.
 Uderzyłem go z pięści w ramię, na co ten krzyknął z oburzeniem i odsunął się trochę ode mnie.
 - Ok, wiem, wiem, siostra Liama, za młoda - rzucił i uniósł ręce w obronnym geście.
 Odchrząknąłem niezręcznie, odwracając wzrok i pokiwałem lekko głową.
 - Dokładnie.
 Nie byłem pewien, czy powinienem zacząć się śmiać czy... śmiać po tym, co powiedział. To ja ciągle powtarzałem tak na początku, a teraz jak widać już nic mnie to nie obchodziło.
 Charlie spojrzała w naszą stronę z zaciekawieniem, pewnie chcąc się dowiedzieć, o czym rozmawialiśmy, bo Liam i ona skończyli już swoją rozmowę. Taa, nie było takiej opcji, że jej powiem.
 Zayn ciągle gadał z tamtymi dziewczynami, do których poszedł chwilę temu, więc zacząłem machać wysoko ręką, żeby zwrócić na siebie jego uwagę. Potrzebowaliśmy więcej alkoholu, a cała reszta barmanów jak zwykle się obijała i robiła sobie przerwy co 5 minut mimo ilości ludzi w klubie.
 Oczywiście mój kochany najlepszy przyjaciel miał mnie zupełnie gdzieś i nie zauważał niczego poza swoimi nowymi znajomymi, więc w końcu Niall praktycznie wrzasnął jego imię. Skrzywiłem się i potarłem ucho, do którego przy okazji mi się wydarł, ale przynajmniej to wreszcie zwróciło uwagę Zayna i niechętnie do nas podszedł.
 Gdy on zaczął nalewać nam kolejne drinki, do baru podszedł jakiś koleś, zatrzymując się bardzo blisko nas. Co chwilę patrzył w stronę Charlie, która zupełnie tego nie zauważała, a stopą trącała moją nogę i przesuwała językiem po swojej dolnej wardze, patrząc na mnie znacząco. Liam na szczęście tego nie zauważył, bo była teraz odwrócona do niego tyłem, za to Niall był kompletnie w swoim własnym świecie.
 - Hej, zatańczysz ze mną?
 Cała nasza czwórka spojrzała na chłopaka, który podszedł jeszcze bliżej nas, bo widocznie zebrał w sobie odwagę, żeby zagadać Charlie i teraz czekał na jej odpowiedź. Ona uśmiechnęła się do niego nieznacznie i wzruszyła ramionami, mówiąc:
 - Musisz spytać mojego brata.
 Wskazała kciukiem na Liama, który zmarszczył brwi ze zdziwieniem na jej słowa, ale równocześnie wydawał się zadowolony jej reakcją. Charlie nigdy normalnie nie spytałaby go o zgodę na coś, tylko robiłaby to, co chciała, ale chyba wiedziałem, jaki był jej plan. Nie chciała chamsko mu odmówić, więc posłużyła się swoim bratem, który na pewno się nie zgodzi.
 - Ok - powiedział po chwili Liam.
 A może jednak się zgodzi...
 Charlie spojrzała na niego z zaskoczeniem, ale szybko zamaskowała to uśmiechem i wstała z krzesła, a ten koleś złapał ją za rękę. Zazgrzytałem zębami, obserwując, jak zaprowadził ją w bardziej zapełnioną część parkietu, gdzie było strasznie mało miejsca do tańczenia, więc musieli stać zdecydowanie zbyt blisko siebie.
 Zayn zaśmiał się wesoło, przyglądając mi się z rozbawieniem i miałem nadzieję, że tylko on zauważał moją zazdrość. 
 - Myślałem, że się nie zgodzisz - powiedziałem lekkim tonem, choć w środku aż się we mnie gotowało.
 To było nic takiego, tylko głupi taniec, więc nie powinienem być tak zazdrosny. Tym bardziej, że nawet nie byliśmy parą. Zdecydowanie przesadzałem, ale nie potrafiłem się powstrzymać.
 - Ee, to nic takiego - odpowiedział Liam obojętnie. - Wyjdę na chwilę zadzwonić do Amber, patrzcie co jakiś czas, czy Charlie nie robi czasem czegoś, czego nie powinno się robić publicznie.
 Niall zaśmiał się cicho, a ja skrzywiłem się i akurat w oczy rzuciła mi się para, która zachowywała się praktycznie, jakby uprawiała seks na parkiecie. Taaa, Liam nie musiał się martwić, Charlie na pewno nie zrobiłaby czegoś takiego... z tym kolesiem.
 Gdy Liam wyszedł, rozejrzałem się szybko po klubie, starając się wyłapać jakąś dziewczynę, która z nikim by nie rozmawiała ani nie tańczyła. Szybko rzuciła mi się jedna w oczy, a na dodatek wyglądała na miłą osobą, więc wskazałem ją Niallowi i zachęciłem, żeby do niej zagadał. On najpierw nie był pewien, czy to zrobić, ale w końcu skończył drinka i poszedł w jej stronę.
 - Zrobiłeś to, żeby móc teraz spokojnie odbić Charlie tamtemu kolesiowi, co? - spytał Zayn z rozbawieniem.
 - Ta - mruknąłem, nie widząc sensu, żeby kłamać, on i tak za dobrze mnie znał.
 Zayn pokręcił głową, śmiejąc się lekko, a ja podniosłem się z mojego miejsca. Wypiłem do końca zawartość mojej szklanki i pokazałem mu środkowy palec.
 - Zabierz się do pracy, ty kurwo.
 Szybko odsunąłem się od baru, zanim zdążył uderzyć mnie ścierką, którą trzymał i zacząłem przeciskać się między tańczącymi ludźmi. Gdy tylko znalazłem się przy Charlie, objąłem ją ramionami od tyłu, przyciągając do siebie i przyciskając do mojego ciała. Ona przez chwilę wydawała się lekko przestraszona, ale szybko zrozumiała, że to ja i rozluźniła się w moim uścisku. Chłopak, z którym tańczyła nie wyglądał na zbytnio zadowolonego.
 - Sory stary, teraz tańczy ze mną - krzyknąłem, żeby mógł usłyszeć mnie przez muzykę, która w tym miejscu była głośniejsza.
 Z niezadowoloną miną odszedł od nas, a wtedy odwróciłem Charlie przodem do mnie i mogłem zobaczyć jej szeroki uśmiech.
 - Nie boisz się, że Liam sobie coś pomyśli? - spytała głośno, oplatając ramionami moją szyję.
 - Wyszedł na zewnątrz porozmawiać z Amber, to zajmie mu pewnie dobrą godzinę.
 Charlie zaśmiała się cicho i pokiwała głową, zgadzając się ze mną. Zaczęliśmy bujać się na boki niekoniecznie w rytm melodii, ale nie chciałem jej puszczać i nie wyglądało na to, żeby jej to przeszkadzało. Pocałowała mnie w usta i ku mojemu niezadowoleniu odsunęła się, zanim zdążyłem zareagować w jakikolwiek sposób.
 - Byłeś zazdrosny, że poszłam tańczyć z tym kolesiem? - mruknęła do mojego ucha.
 - Może - odpowiedziałem, na co ona zaśmiała się cicho.
 Zmarszczyłem brwi ze zdziwieniem, gdy opuściła ręce w dół i ściągnęła moje dłonie ze swojego ciała, ale wtedy splotła nasze palce razem i zaczęła mnie gdzieś prowadzić. Spojrzałem szybko w stronę baru, ale nie było tam ani Liama ani Nialla, a Zayn chyba znowu wrócił do rozmowy z tamtymi dziewczynami.
 Zatrzymaliśmy się w prawie pustym kawałku klubu, niedaleko toalet, gdzie było o wiele ciszej i bardziej niż muzykę dało się słyszeć ludzi rozmawiających obok.
 - Co jest? Dlaczego tutaj przyszliśmy? - spytałem ze zdezorientowaniem.
 Charlie spojrzała w dół na nasze złączone dłonie, więc ścisnąłem lekko jej rękę, trochę obawiając się, co zaraz powie.
 - Czym jesteśmy, Louis?
 Zamrugałem kilka razy, zastanawiając się, czy na pewno dobrze ją usłyszałem.
 - Chcesz o tym rozmawiać... tutaj? - rzuciłem, patrząc znacząco na nasze otoczenie.
 Charlie uśmiechnęła się nieznacznie i przesunęła kciukiem po mojej kostce.
 - Myślę, że to bardzo romantyczne miejsce - odpowiedziała przekornie.
 Zaśmiałem się cicho na jej słowa, ale właściwie też nie bardzo mi to przeszkadzało, jedynym problemem było to, że w każdej chwili ktoś mógł nam przeszkodzić.
 - Czemu akurat teraz chcesz o tym rozmawiać? - zadałem dość podobne pytanie do wcześniejszego.
 Charlie westchnęła cicho i spojrzała na mnie z niezadowoleniem, bo zamiast po prostu jej odpowiedzieć, zachowywałem się, jakbym chciał uniknąć tematu. Ale tak naprawdę wcale o to nie chodziło, chciałem wiedzieć, czemu nie mogła poczekać z tym, aż będziemy u mnie.
 - Rozmawiałam ostatnio z Harrym... - zaczęła, kompletnie mnie zaskakując, a co on miał z tym do cholery wspólnego. - On wie o nas.
 - Co? - spytałem, wytrzeszczając na nią oczy. - Harry zaraz powie o wszystkim Liamowi.
 - Nie - odpowiedziała i pokręciła głową. - Nie zrobi tego, ale powiedział mi, że ja powinnam zrobić to jak najszybciej i myślę, że ma rację...
 Przyglądałem się jej uważnie, czekając, aż powie coś więcej, to byłaby prawidłowa rzecz do zrobienia, ale naprawdę obawiałem się jego reakcji.
 - Od tego czasu ciągle o tym myślałam, a teraz gdy tutaj jesteśmy musimy uważać, żeby niczego nie zauważył... Poszłam tańczyć z tym kolesiem, a gdyby Liam już wcześniej wiedział o nas, to z tobą mogłabym tańczyć cały czas - powiedziała, uśmiechając się lekko w moją stronę.
 Albo moglibyśmy się już więcej nie widzieć... Nie powiedziałem jednak tego na głos i zamiast tego spytałem:
 - Czekaj, jaki to ma związek z twoim pierwszym pytaniem?
 Charlie przygryzła wargę, uśmiechając się szeroko i stanęła bliżej mnie, nie spuszczając wzroku z mojej twarzy.
 - Nie ma sensu, żebym mówiła mu o czymkolwiek, jeśli to między nami nie jest poważne, więc... Czym jesteśmy?
 Wolną ręką objąłem ją w pasie, przyciągając jeszcze bardziej w moją stronę i pocałowałem ją w czoło.
 - Czym tylko chcesz - powiedziałem, po czym musnąłem jej nos.
 - Mhm, myślę, że nie miałabym nic przeciwko temu, gdybyś był moim chłopakiem - rzuciła żartobliwie, a ja zaśmiałem się cicho.
 - To dobrze, bo ja chyba nie miałbym nic przeciwko, gdybyś była moją dziewczyną, pchełko - odpowiedziałem podobnym tonem.
 - Świetnie. - oparła dłonie na moich policzkach i mogłem prawie poczuć jej usta na moich.
 Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale nie mogłem się powstrzymać i pocałowałem ją, tym razem dłużej niż, gdy ona zrobiła to na sekundę na parkiecie. Objąłem ją ramionami mocniej, przyciskając jej ciało do swojego, na co ona jęknęła cicho. Na chwilę zapomniałem, że jesteśmy w miejscu publicznym, a nie w moim pokoju i zacząłem całować ją coraz zachłanniej.
 Charlie odsunęła się pierwsza, biorąc głęboki oddech i złapała za moje dłonie, przesuwając je ze swoich pośladków (nawet nie wiem, kiedy się tam znalazły) w górę na swoją talię.
 - Chyba lepiej będzie, jak wrócimy już do reszty - powiedziała, a ja niechętnie się z nią zgodziłem.
 Ściągnąłem dłonie z jej ciała i przesunąłem palcami przez włosy, ale gdy odwróciliśmy się w stronę, z której przyszliśmy, oboje zamarliśmy. Liam patrzył na nas z nieodgadnionym wyrazem twarzy, ale po jego oczach mogłem wywnioskować, że widział wszystko i nie był ani trochę zadowolony z tego powodu.
 Kurwa, przecież nawet Charlie już planowała, że powie mu niedługo, wtedy może nie byłoby, aż tak źle. Ale w takiej sytuacji, gdy przypadkiem sam się tego dowiedział, to wszystko komplikowało jeszcze bardziej. Nie byłem pewien, czy powinienem podejść do niego i zacząć się tłumaczyć czy od razu uciekać jak najdalej stąd.
 Charlie ruszyła się pierwsza, podeszła do Liama, a ja powoli zrobiłem kilka kroków za nią, zachowując bezpieczną odległość.
 - Liam, mogę to wyjaśnić... - zaczęła.
 - Wyjaśnić co? Co chcesz wyjaśniać, bo wydaje mi się dość oczywiste, co właśnie widziałem - powiedział ze złością.
 Przełknąłem nerwowo ślinę, postanawiając póki co się nie odzywać, bo mógłbym tylko bardziej go wkurzyć.
 - Całowałaś się z moim przyjacielem, on jest od ciebie starszy o 7 lat! - krzyknął w jej stronę.
 Nie wiedziałem, czy miałem wyrzuty sumienia, że póki co tylko jej się obrywało czy cieszyłem się, że do mnie nic nie mówił.
 - I co z tego? Wiek nie ma znaczenia - powiedziała, zachowując spokój. - Ale przepraszam, masz rację, to twój przyjaciel, więc powinnam powiedzieć ci wcześniej, chciałam to zrobić naprawdę...
 - O czym ty mówisz? - spytał, przerywając jej. - Jakie wcześniej? Myślałem, że jesteś pijana i dlatego teraz całowałaś się z nim pierwszy i jedyny raz.
 Wow, ta cała sytuacja szła zupełnie nie po mojej myśli i sam widok rozzłoszczonego Liama już powodował, że miałem ochotę się schować. A wiedziałem, że będzie tylko gorzej, gdy wreszcie przypomni sobie o mojej obecności.
 - Um - mruknęła niepewnie i zerknęła w moją stronę, a wtedy Liam spojrzał na mnie, mrużąc oczy. - Tak właściwie to... ze sobą chodzimy.
 Liam prychnął śmiechem pod nosem, jakby myślał, że to był żart, ale widząc poważną minę Charlie i moją przerażoną, szybko zrozumiał, że to prawda.
 - Ty... - zaczął, patrząc w moją stronę, a ja starałem się wyglądać jak najbardziej niewinnie. - Nie mogę w to kurwa uwierzyć.
 Myślałem, że zacznie się na mnie drzeć albo dostanę po twarzy, ale on złapał Charlie za łokieć i zaczął ją ciągnąć z powrotem w stronę baru. Ruszyłem szybko za nimi, Niall siedział już na swoim wcześniejszym miejscu, rozmawiając z Zaynem i oboje spojrzeli na nas ze zdziwieniem, gdy podeszliśmy do nich.
 - Co jest? - spytał Zayn.
 - Nic takiego, właśnie się dowiedziałem, że moja siostra przez cały ten czas pieprzyła się z Louisem - rzucił Liam i wyciągnął portfel z kieszeni, po czym rzucił na blat pieniądze należne za drinki.
 - Tego nie robiliśmy - wymamrotała Charlie pod nosem, jakby nie była pewna, czy chciała, żeby ktoś ją w ogóle usłyszał.
 - Coooooo? - krzyknął Niall, a w tym samym czasie Zayn mruknął:
 - Och.
 Liam spojrzał na niego ze zmarszczonymi brwiami, a po chwili na jego twarzy pojawił się wyraz zrozumienia i zaśmiał się lekko.
 - Oczywiście, że ty wiedziałeś.
 Charlie ściągnęła jego palce ze swojej ręki i zrobiła kilka kroków bardziej w moją stronę, na co Liam spojrzał na nią z niedowierzaniem.
 - Powinienem ci przypierdolić - powiedział do mnie, a ja kiwnąłem głową, zgadzając się z nim.
 - O chuj chodzi? - spytał Niall ze zdezorientowaniem.
 - Oni ze sobą kręcą - odpowiedział mu Zayn, na co tamten wytrzeszczył na nas oczy.
 - Jak to... kurwa... wow... - wymamrotał, a na koniec spytał: - Więc tylko Harry jeszcze nie wie? Dowiaduję się przedostatni?
 - Harry wie - powiedziała Charlie, na co Liam wypuścił ze świstem powietrze przez zęby.
 - Czyli dowiaduję się ostatni... - powiedział Niall z niezadowoleniem, jakby to była teraz najważniejsza dla niego kwestia.
 Liam przez chwilę przyglądał mi się morderczym wzrokiem, a ja zacząłem go przepraszać i tłumaczyć się, choć sam nie byłem pewien co mówiłem i plątałem się we własnych słowach. On nawet nie chciał tego słuchać, ale właściwie nie dziwiłem mu się, dopiero co dowiedział się o wszystkim, mógł być zły. Jutro jak trochę się uspokoi, będziemy mogli porozmawiać na spokojnie.
 Raz popchnął mnie mocno tak, że prawie upadłym na podłogę (co bardzo zdenerwowało Charlie), ale oprócz tego mnie nie uderzył. Czego przez cały ten czas się spodziewałem.
 Liam spojrzał na Charlie i kiwnął głową w stronę wyjścia z klubu.
 - Wracamy do mieszkania, musisz się wyspać i spakować, bo jutro rano wsiadasz w pociąg.
 Zmarszczyłem brwi ze zdezorientowaniem, nie mając pojęcia, o czym on mówi.
 - Co? - spytała Charlie ze zdziwieniem. - Przecież miałam zostać do końca wakacji...
 - Chyba lepiej będzie, jeśli wrócisz wcześniej do domu.

*

nadszedł ten moment, na który wszyscy czekali XD

jeszcze 2 rozdziały + epilog!