poniedziałek, 30 marca 2015

9.

Charlie

 Korzystając z tego, że była dobra pogoda, Louis i ja postanowiliśmy wyjść na miasto. Niall chciał zabrać się z nami, ale powiedziałam mu, że nie może, bo chcę mu coś kupić i to ma być niespodzianka. Niall wyglądał na dość zdziwionego, ale od razu uwierzył w moje kłamstwo. Tyle, że teraz przez to naprawdę musiałam mu coś kupić.
 - Lou, właśnie wydałam ostatnie pieniądze, które miałam przy sobie - mruknęłam i włożyłam do ust lizaka.
 Louis spojrzał na mnie z niedowierzaniem, a ja posłałam w jego stronę niewinny uśmiech, po czym złapałam jego rękę i zaczęłam ciągnąć go w stronę sklepu muzycznego. Chodziliśmy już przez dobre kilka godzin, więc pewnie niedługo będziemy wracać, dlatego musiałam wreszcie załatwić tę sprawę prezentu dla Nialla. Też chciałabym dostawać prezenty bez żadnej okazji...
 - W takim razie nie trzeba było mówić Niallowi, że coś mu kupisz - powiedział, splatając nasze palce razem.
 Uśmiechnęłam się pod nosem, zauważając, że nie puścił mojej ręki, a tylko złapał ją jeszcze mocniej. Wcześniej ciągle zastanawiałam się, czy mogę złapać go za rękę, bo nie byłam pewna, czy Louisowi by to pasowało, ale jak widać nie miałam o co się martwić.
 Nie miałam pojęcia, co dokładnie było między nami ani kim dla siebie byliśmy, ale naprawdę bardzo go lubiłam. I tak samo bardzo lubiłam się z nim całować.
 - Musiałam coś powiedzieć, chyba, że tak naprawdę chciałeś, żeby poszedł z nami? - spytałam, spoglądając na niego przez ramię.
 - Nie - odpowiedział od razu i wyrównał ze mną krok.
 Wyciągnęłam lizaka z ust, a wtedy Louis skupił wzrok na dolnej części mojej twarzy. Uniosłam brwi i prawie zaśmiałam się, widząc jego zachowanie, dlatego chciałam się z nim trochę podroczyć. Polizałam lizaka kilka razy, patrząc mu prosto w oczy, zanim włożyłam go z powrotem do ust.
 Nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem, gdy Louis przełknął nerwowo ślinę i prawie się potknął.
 - Twoja mina była bezcenna - rzuciłam, otwierając drzwi sklepu.
 Weszliśmy do środka, a Louis posłał mi niezadowolone spojrzenie i puścił moją rękę, krzyżując przed sobą ramiona.
 - Jesteś małą żmiją.
 Zmarszczyłam nieznacznie brwi, a on ruszył przed siebie, nawet się za mną nie oglądając. Szybko go dogoniłam i zaczęłam iść tyłem przed nim, tak żebym mogła na niego patrzeć.
 - Żmiją? - powtórzyłam i zaśmiałam się cicho. - Wcześniej pchełka, teraz to, jestem ciekawa co będzie następne...
 - Dalej jesteś pchełką - odpowiedział z uśmiechem i złapał mnie za biodra, ciągnąc lekko w swoją stronę.
 - Strasznie się do mnie lepisz, Lou - zażartowałam, zerkając znacząco na jego dłonie na moim ciele. - Tak bardzo Ci się podobam, co?
 Louis spojrzał na mnie z rozbawioną miną i przygryzł wargę, żeby się nie zaśmiać.
 - Prawie weszłaś na półkę, sieroto.
 Spojrzałam za siebie i rzeczywiście zaraz za mną znajdowała się półka pełna płyt. Och, to dlatego Louis pociągnął mnie w swoją stronę. Popatrzyłam z powrotem na niego, a on zaśmiał się lekko, widząc moją zdezorientowaną minę.
 - Um, ok - powiedziałam niezręcznie i odchrząknęłam. - Nieważne.
 Louis zaśmiał się na to jeszcze bardziej, więc odepchnęłam go od siebie i odwróciłam się w stronę półki, na którą prawie wpadłam. Zaczęłam przeglądać płyty, choć właściwie nie miałam pojęcia czego szukać, bo nie wiedziałam, jakiej muzyki słucha Niall.
 Po chwili poczułam, jak jego ręce oplatają mnie w pasie, a podbródek oparł o czubek mojej głowy. Wychodziło na to, że Louis rzeczywiście nie miał żadnych problemów z czułościami w miejscu publicznym.
 - Niall nie znosi tego zespołu - powiedział, nawiązując do płyty, którą właśnie trzymałam.
 - Mhm - mruknęłam i odłożyłam ją z powrotem na półkę.
 Ciężko było mi się skupić na tym, co miałam zrobić, gdy Louis trzymał mnie w ten sposób i mogłam poczuć, jak jego klatka piersiowa unosiła się z każdym oddechem. Sięgnęłam po kolejne plastikowe pudełko, nawet nie spojrzałam na okładkę i czekałam, aż Lou powie mi, czy mam ją odłożyć.
 To samo zrobiłam z kilkoma następnymi płytami, wtulając się tylko bardziej w jego ciało, na co on zacieśnił swój uścisk wokół mnie. Zaczęłam przygryzać patyczek, który został mi po lizaku, a Louis zabrał mi płytę z rąk, na co jęknęłam z niezadowoleniem, bo przestał mnie przytulać.
 - Jestem całkiem pewien, że tego nie ma.
 - To świetnie, ale pamiętasz, że nie mam przy sobie kasy? - spytałam, odwracając się w jego stronę.
 Louis przewrócił oczami, a ja uśmiechnęłam się do niego z rozbawieniem, na co on odwrócił się na pięcie i zaczął iść w stronę kasy. Poszłam za nim i czekałam obok, gdy kupił płytę i za nią zapłacił.
 - Oddam Ci pieniądze - zapewniłam go.
 Wzięłam od niego płytę i schowałam do mojej torby, a on pokręcił przecząco głową.
 - Mówię serio - powiedziałam, po czym oboje wyszliśmy na zewnątrz. - Oddam Ci kasę.
 - Daj spokój, pchełko.
 Westchnęłam cicho, ale już więcej się nie sprzeciwiałam, a Louis wytrącił mi patyczek od lizaka z ust. Zrobiłam urażoną minę i zanim się zorientowałam, on pochylił się w moją stronę, a jego usta dotknęły moich.
 Przysunęłam się bliżej niego i zacisnęłam palce na materiale jego koszulki, gdy stanęłam lekko na palcach. Louis nie był zbytnio wysoki, ale za to ja byłam bardzo niska, dzięki czemu mieliśmy dość sporą różnicę we wzroście.
 O wiele szybciej niż bym chciała, Louis odsunął się i zaśmiał lekko, widząc moje niezadowolenie z tego powodu. Uśmiech jednak szybko powrócił na moją twarz, gdy złapał mnie za rękę i splótł nasze palce razem, gdy zaczęliśmy iść.
 - Liam zaraz powinien wrócić do domu - powiedziałam, zerkając co chwilę na Louisa i nie zwracając w ogóle uwagi na drogę przed nami.
 - W takim razie nie wracajmy tam w ogóle - rzucił i uśmiechnął się w moją stronę wesoło.
 Zanim zdążyłam mu odpowiedzieć, ktoś głośno zawołał jego imię, a Louis automatycznie puścił moją dłoń. Zmarszczyłam brwi ze zdziwieniem i rozejrzałam się dookoła, nie mając pojęcia, co się dzieje.
 Louis odsunął się ode mnie jeszcze bardziej, a ja dopiero wtedy zauważyłam idącą w naszą stronę brunetkę. Kto to do cholery jest? Spojrzałam na Louisa, a później z powrotem na nią i nie mogłam się powstrzymać przed byciem choć trochę zazdrosną, mimo tego, że nie miałam pojęcia, kim była ta dziewczyna dla niego. Ale sam fakt, jak Lou szybko się ode mnie odsunął, był dla mnie wystarczającym powodem do tego, żebym mogła mieć jakieś podejrzenia.
 - Hej, Louis - powiedziała brunetka, gdy zatrzymała się przed nami i uniosła pytająco brew, patrząc w moją stronę. - A kim jest Twoja znajoma?
 - To siostra Liama - odpowiedział szybko. - Charlie.
 Skrzywiłam się lekko, słysząc to w jaki sposób mnie przedstawił. Mógł przynajmniej powiedzieć, że jestem jego znajomą, ale wolał przedstawić mnie jako siostrę swojego kumpla. Teraz naprawdę zaczynałam być zazdrosną o tę dziewczynę.
 - Och, hej, słyszałam o Tobie - powiedziała do mnie, na co spojrzałam na nią ze zdziwieniem. - Rzeczywiście nie jesteś ani trochę podobna do Liama.
 - A kim Ty jesteś? - spytałam i zabrzmiało to trochę niemilej niż chciałam, ale chyba tylko Louis to zauważył.
 Po prostu zaczynało powoli mnie irytować, że dalej nie wiedziałam, kim była ta dziewczyna, a ani ona ani Louis dalej jej nie przedstawili. Jeśli zaraz okaże się, że przez ten cały czas Lou był w związku, to chyba...
 - Och, przepraszam, nie przedstawiłam się - odpowiedziała z lekkim uśmiechem. - Jestem Emily.
 Byłam całkiem pewna, że gdzieś już słyszałam to imię, ale nie mogłam skojarzyć, o co dokładnie chodziło. Pokiwałam wolno głową, bo ostatecznie jej imię niewiele mi pomogło.
 - To dziewczyna Harry'ego - dodał Louis, spoglądając na mnie z rozbawieniem.
 Rzeczywiście, Harry miał dziewczynę, której wcześniej nigdy nie widziałam i spędzał z nią prawie cały swój czas. Kompletnie zapomniałam, że właśnie tak miała na imię. Poczułam jednocześnie wielką ulgę, bo znaczyło to, że nic nie łączyło jej z Lou, ale byłam też trochę zażenowana faktem, jak bardzo przez chwilę byłam zazdrosna. Na szczęście chyba nie dałam tego po sobie poznać...
 - Miło Cię poznać - powiedziałam niezręcznie i odgarnęłam włosy za ucho.
 Emily spojrzała to na Louisa, to na mnie, po czym z nieznacznym uśmiechem spytała:
 - Louis, skoro to siostra Liama, to dlaczego chodzisz z nią po mieście za rękę?
  Cholera, może to jednak nie był taki dobry pomysł z tym trzymaniem się za dłonie w miejscu publicznym.
 - Żeby się nie zgubiła - odpowiedział głupio Louis.
 - Ta, poza tym śpieszyło mu się do domu, a ja ciągle spowalniałam tempo, dlatego zaczął ciągnąć mnie za rękę - dodałam pewnym siebie głosem.
 Emily pokiwała głową i wyglądało na to, że mi uwierzyła, po czym pożegnała się z nami i powiedziała, że powinnam kiedyś wpaść do nich. Pomijając ten cały moment z moją niepotrzebną zazdrością, wydawała się dość miła, więc zapewniłam ją, że na pewno to zrobię. Jeśli Louis będzie akurat zajęty, to mogłabym do nich wpaść, czemu nie. (Louis nigdy nie był zajęty).
 Oboje odprowadziliśmy ją wzrokiem, jakbyśmy chcieli upewnić się, że była już daleko od nas, a wtedy sami dopiero zaczęliśmy iść.
 - Cholera, jesteś całkiem dobra w kłamaniu - powiedział Louis. - Niall wierzy Ci we wszystko, co powiesz, ale myślałem, że to tylko dlatego, że to... no Niall, ale teraz udało Ci się też z Emily.
 - To mój specjalny talent - przyznałam i przysunęłam się trochę bliżej niego, tym razem jednak nie złapaliśmy się za ręce i utrzymywaliśmy między sobą bezpieczną odległość.
 Louis spoglądał na mnie co chwilę z rozbawieniem, więc w końcu spytałam go, co było takie zabawne.
 - Przez chwilę byłaś zazdrosna, prawda? - spytał wesołym głosem.
 - Nie - zaprzeczyłam od razu, na co on uniósł brwi. - Byłam poirytowana, bo ani ona się nie przedstawiła na początku, a Ty też nic nie powiedziałeś.
 Przygryzłam wargę, gdy na moment zapanowała między nami cisza, a w końcu Louis pokręcił głową i zaśmiał się cicho.
 - Twój specjalny talent chyba na mnie nie działa, zazdrośnico.
 Zmarszczyłam nos z niezadowoleniem, a on objął mnie ramieniem w pasie i przyciągnął do siebie, żeby pocałować mnie krótko w usta.
 - Nie mogę uwierzyć, że w tak dużym mieście musieliśmy wpaść na kogoś znajomego - mruknął Louis z niezadowoleniem, a ja odsunęłam się trochę od niego, tak żeby nie wyglądało to podejrzanie.
 - Całe szczęście, że nie zobaczyła, jak całowaliśmy się jeszcze kilka minut wcześniej - dodałam.
 - Kurwa, rzeczywiście - rzucił i westchnął głośno.
 - Po prostu będziemy musieli trochę bardziej uważać.
 Wzruszyłam ramionami, uśmiechając się do niego nieznacznie, a Louis pokiwał głową, zgadzając się ze mną.
 - Więc... nie masz żadnej dziewczyny, prawda?
 Louis spojrzał na mnie jak na idiotkę, na co odwróciłam wzrok w drugą stronę, wiedząc, że zaraz na jego twarzy pojawi się zadowolony z siebie uśmiech.
 - Nie mam, pchełko, nie musisz się o to martwić.
 Tył jego dłoni przesunął się lekko po mojej, powodując, że przyszły mnie ciarki i nie mogłam się powstrzymać, żeby się nie uśmiechnąć.
 Wpadłam po uszy. Jak jeszcze nigdy wcześniej.

*

 Jak najciszej się dało otworzyłam drzwi mieszkania i wsunęłam się do środka, chodząc na palcach, żeby mieć pewność, że nie będzie słychać moich kroków. Przychodziłam już wcześniej do Louisa w środku nocy i za każdym razem udało mi się wejść do ich mieszkania, i wrócić na kanapę w salonie Liama bez zwrócenia na to uwagi innych.
 Tyle, że to był chyba jakiś cholernie pechowy dzień. Zatrzymałam się gwałtownie, zauważając Zayna, który właśnie szedł z kuchni ze szklanką wody i kierował się do swojego pokoju. Serce biło mi jak szalone i miałam nadzieję, że mnie nie zauważy, przez to jak ciemno było w przedpokoju, a on pewnie był zaspany.
 Wtedy Zayn odwrócił głowę w moją stronę i upuścił szklankę na ziemię, krzycząc głośno i położył sobie rękę na pierś.
 - Cicho, Zayn, cii, to ja.
 Louis otworzył drzwi od swojego pokoju i zajrzał na korytarz, po czym wytrzeszczył oczy, widząc przestraszonego Zayna i mnie.
 - Co do chole...
 - Co Ty tu robisz?! - krzyknął Zayn. - Prawie dostałem zawału.
 - Ta, wydarłeś się tak bardzo, że myślałem, że to znowu koty pod blokiem - mruknął Louis, starając się obrócić całą sytuację w żart.
 Uśmiechnęłam się niewinnie w stronę Zayna, nie mając pojęcia, czy powinnam w ogóle ruszyć się z miejsca.
 - Co. Ty. tu. robisz? - spytał przez zęby, pokazując na mnie oskarżycielsko palcem.
 - Zayn, lepiej jak szybko posprzątasz ten bałagan, pełno tu potłuczonego szkła - powiedziałam, ignorując jego pytanie.
 Szczerze nie wiedziałam, jak mogę wyjaśnić moją obecność w ich mieszkaniu w środku nocy. Nie wydawało mi się, że Zayn uwierzy w jakieś głupie kłamstwo w stylu: "nie mogłam spać, chciałam was odwiedzić".
 Zayn spojrzał na Louisa, a później na mnie i jeszcze kilka razy zrobił to samo, a ja czułam, jakby serce podeszło mi do gardła.
 - Chciałam zrobić wam psikusa, biorąc pod uwagę, że śpicie i nie będziecie niczego się spodziewać - powiedziałam, po czym ze smutkiem dodałam: - Cholera, nie wypaliło.
 Louis zdecydowanie rozluźnił się po moich słowach, a Zayn pokiwał wolno głową. Chyba w to uwierzył.
 - Och, ok - mruknął i zrobił krok w tył, patrząc na bałagan, którego narobił. - Chyba przeciąłem sobie stopę.
 Odetchnęłam cicho z ulgą, a Louis kiwnął głową w stronę drzwi wejściowych, pokazując mi, że powinnam stamtąd wyjść. Choć bardzo nie chciałam tego robić, to miał rację, nie mogłam zostać tutaj dzisiaj, skoro Zayn już prawie dowiedziałby się o nas.
 - Co dokładnie chciałaś zrobić?
 Zrobiłam już kilka kroków z powrotem w stronę wyjścia, ale po pytaniu Zayna nagle się zatrzymałam.
 - Co? - spytałam ze zdziwieniem.
 Louis uderzył głową o framugę swoich drzwi, a Zayn uniósł brwi.
 - No co chciałaś nam zrobić? Jaki żart?
 Otworzyłam kilka razy usta i zamknęłam, nie mogąc wymyślić teraz ani jednej rzeczy, którą mogłabym powiedzieć. Właściwie mogłabym powiedzieć wiele rzeczy, ale nie mogłam się zdecydować na to, która brzmiała najbardziej realistycznie.
 - Wiedziałem - powiedział w końcu z zadowoleniem. - Kurwa, wiedziałem, wiedziałem!
 Zayn wyglądał na dziwnie ucieszonego, za to Louis jakby chciał mu przywalić. Nie miałam pojęcia, co powinnam zrobić w tym momencie.
 - Ale z Ciebie debil, nie wierzę - rzucił Zayn do Louisa. - Ona zepsuje nam całe wakacje, Zayn - dodał zmienionym głosem, który nawet przypominał Lou. - Ona nawet nie jest pełnoletnia, Zayn. Nie można przespać się z siostrą swojego przyjaciela, Zayn.
 Prychnęłam śmiechem pod nosem, bo doskonale mogłam sobie wyobrazić Louisa, który mówił coś takiego. On jednak nie wyglądał na ani trochę rozbawionego i założył ręce na pierś, patrząc na Zayna morderczym wzrokiem.
 - Nie spaliśmy ze sobą, spierdalaj kutasie.
 - Yhy, nie wierzę w to - odpowiedział Zayn, śmiejąc się cicho i kręcąc głową. - Wiem, że coś się z wami dzieje.
 - Masz rację, ale nie spaliśmy ze sobą - dodałam, wzruszając ramionami. - Jeszcze nie.
 Zayn wytrzeszczył na mnie oczy, a Louis zasłonił twarz dłonią, jakby już nie mógł wytrzymać dłużej tej rozmowy.
 - Zayn, masz trzymać gębę na kłódkę, jasne? - syknął.
 - Ok - mruknął Zayn, nie wyglądając na ani trochę przejętego tym, że ma trzymać coś takiego w sekrecie przed Liamem i resztą ich przyjaciół.
 Odchrząknęłam znacząco, więc oboje znowu spojrzeli na mnie, a wtedy spytałam:
 - To... muszę wracać na dół czy mogę zostać?
 - Nie bądźcie tylko zbyt głośno - rzucił Zayn, na co Louis pokazał mu środkowy palec.
 Przeszłam szybko dzielącą mnie odległość od pokoju Lou, a on przesunął się na bok, żebym mogła wejść do środka. Od razu usiadłam na łóżku, a później wsunęłam się pod kołdrę, opatulając się nią szczelnie. Louis przez chwilę rozmawiał jeszcze z Zaynem, po czym wreszcie zamknął drzwi od swojego pokoju i odwrócił się w moją stronę.
 - Po prostu będziemy musieli trochę bardziej uważać - powtórzył moje słowa z wcześniej z kpiną w głosie.
 Zaśmiałam się cicho, a on usiadł na materacu na przeciwko mnie i pociągnął za kołdrę, którą zabrałam całą dla siebie.
 - To tylko Zayn - powiedziałam w końcu, widząc, że Louis dalej o tym myślał.
 Louis pokiwał głową i usiadł bliżej mnie, przykrywając się choć trochę kołdrą, którą udało mu się ode mnie zabrać. Pocałowałam go w czubek nosa i uśmiechnęłam się szeroko, a na jego twarzy pojawił się nieznaczny uśmiech, choć bardzo starał się go ukryć.
 - Przez Ciebie będę miał niezłe problemy, pchełko - mruknął cicho i zaczął na palcach okręcać końcówki moich włosów.
 Nagle usłyszeliśmy głośne stukanie o ścianę, od strony pokoju Zayna, a po chwili jego głośny głos zawołał:
 - Ciszej tam! Słyszę, jak się obściskujecie, niektórzy chcą iść spać!

*

pewnie większość osób czytających to opowiadanie, czytało wcześniej my private sky. dodałam tam niedawno rozdział bonusowy, sama nie wiem, jak to wyszło. także jeśli chcecie, to to sprawdźcie ;)

poniedziałek, 23 marca 2015

8.

Louis

 Zayn był rozłożony na kanapie w salonie ze wzrokiem skupionym na telewizorze i chyba nawet nie zauważył, że od dłuższej chwili stałem w drzwiach. Chciałem zobaczyć się z Charlie, ale wiedziałem, że Liam i Niall raczej są teraz w mieszkaniu, więc równie dobrze mogłem zabrać ze sobą mojego współlokatora. Właściwie z jakiegoś powodu dziwnie bym się czuł, przychodząc tam sam po tym, jak się pocałowaliśmy. Więcej niż raz. 
 Jeśli Zayn poszedłby tam ze mną, to byłoby jakieś bardziej... normalne. Miałem wrażenie, że Liam zacznie coś podejrzewać, jeśli pojawię się u nich sam, mimo tego, że zdarzało mi się już to robić.
 - Zayn - powiedziałem w końcu, gdy dalej mnie nie zauważył. - Chodź na dół.
 - Po co? - spytał, nie odrywając wzroku od głupiego filmu, który oglądał.
 - Nie wiem, a po co normalnie tam chodzimy, kretynie - mruknąłem i przewróciłem oczami.
 Zayn odchylił głowę do tyłu, patrząc na mnie do góry nogami.
 - Ostatnio nie chciałeś tam chodzić.
 Uniósł brew do góry i zacisnął usta w linię, robiąc poważną minę, ale wyglądał jedynie głupio przez ułożenie jego głowy.
 - Ale teraz chcę - odpowiedziałem, wzruszając ramionami. - No dawaj, Zaynie, rusz dupę.
 Zayn westchnął głośno, ale w końcu podniósł się z kanapy i wyłączył telewizor.
 - Skoro tak ładnie prosisz - rzucił z ironią.
 Gdy wyszliśmy z mieszkania, zamknąłem za nami drzwi na klucz, a Zayn zaczął już schodzić po schodach. Potem nie czekając na mnie, wszedł do środka ich mieszkania, zostawiając za sobą szeroko otworzone drzwi.
 Słyszałem kilka głosów z salonu, w tym Zayna "dlaczego nikt nie zaprosił nas na tę imprezę?". Zmarszczyłem brwi ze zdziwieniem, nie mając pojęcia, o co mu chodzi, póki nie wszedłem do pokoju i oprócz Liama, Nialla i Charlie, zobaczyłem Harry'ego.
 - Emily wypuściła Cię z domu? - spytałem z udawanym szokiem.
 - Spadaj, Lou - burknął Harry z niezadowoloną miną.
 Zaśmiałem się cicho i kątem oka spojrzałem w stronę Charlie, która już przyglądała mi się z uśmiechem. Miała związane włosy na czubku głowy, co wyglądało dość zabawnie, a do tego tę samą koszulkę, w której była, gdy widziałem ją pierwszy raz. Pamiętałem, jak wtedy zdziwiło mnie, że słucha takiej muzyki jak My Chemical Romance, ale teraz doskonale mogłem sobie to wyobrazić, po tym jak lepiej ją poznałem.
 - Siadaj, idioto - rzucił Niall w moją stronę.
 Wszyscy oprócz mnie siedzieli już w fotelach lub na kanapie, a ja dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że przez dłuższą chwilę po prostu stałem w miejscu i gapiłem się na Charlie.
 - To może przesuńcie się trochę - powiedziałem z poirytowaniem.
 Niall siedział na samym końcu i szturchnął Charlie w bok, żeby się posunęła, wtedy on mógłby zrobić to samo, a ja zająłbym miejsce koło niego. Tyle, że gdy Charlie się przesunęła, położyła dłoń na miejscu obok siebie, na co Niall zmarszczył brwi ze zdezorientowaniem.
 - Siadaj tutaj, Lou - powiedziała wesoło.
 Usiadłem obok niej, a że siedzieliśmy teraz na kanapie w czwórkę (po drugiej jej stronie był jeszcze Zayn), to było nam dość ciasno i nasze uda się stykały. Nie, żeby mi to przeszkadzało.
 - Hej, pchełko - mruknąłem, uśmiechając się nieznacznie w jej stronę.
 Charlie zmarszczyła nos z niezadowoleniem, ale na jej twarzy pojawił się rozbawiony uśmiech, mimo że starała się zachowywać, jakby była poirytowana. Nie miała na twarzy ani grama makijażu, więc jej cera była trochę bledsza niż normalnie, jej rzęsy krótsze i cieńsze, a cienie pod jej oczami bardziej widoczne. Wyglądała pięknie.
 - Nazwałeś moją siostrę "pchłą"? - usłyszałem zdziwiony głos Liama.
 Spojrzałem szybko w jego stronę i prawie wzdrygnąłem się, słysząc słowo "siostra" z jego ust. Jeśli Liam dowiedziałby się, w jaki sposób o niej myślałem, miałbym przejebane. A jeśli dowiedziałby się, że się całowaliśmy, już byłbym trupem.
 - Pchełka - poprawiłem go, wzruszając ramionami. - Bo jest taka mała i denerwująca.
 Charlie szturchnęła mnie łokciem w ramię, a Liam zrobił zamyśloną minę, jakby zastanawiał się na tym, czy to co powiedziałem miało sens.
 - Poróbmy coś - powiedział Harry, odwracając uwagę Liama ode mnie.
 - Na przykład? - spytał tamten.
 - Przecież oglądamy telewizję - dodał Niall, jakby powinno być to dla wszystkich oczywiste.
 Tyle, że ja dopiero teraz zauważyłem, że telewizor w ogóle był włączony, bo dźwięk ustawiony był tak cicho, że nic nie dało się usłyszeć.
 - Serio, Niall?  - spytał Zayn i prychnął pod nosem. - Przecież nawet nic nie słychać.
 - Ja sama wymyślam sobie ich dialog - wtrąciła Charlie.
 - Ja też! - zawołał Niall z radością i oparł się łokciami na moich kolanach, gdy sięgnął w jej stronę, żeby przybić jej piątkę.
 - Spierdalaj, Niall - syknąłem, spychając go z siebie.
 - Nudzi mi się - powiedział Harry i westchnął głośno.
 - Bo Emily tutaj nie ma - odpowiedziałem, przewracając oczami. - Boże, bez nie już nic nie możesz zrobić.
 Harry zmrużył na mnie oczy, robiąc w jego mniemaniu groźną minę, ale ja tylko zaśmiałem się pod nosem.
 - Możemy w coś zagrać - wtrąciła Charlie. - Harry ma rację, fajnie byłoby coś porobić zamiast po prostu wgapiać się w telewizor.
 - Co masz na myśli, mówiąc że możemy w coś zagrać? - spytał podejrzliwie Zayn. - Coś seksualnego?
 - Stary! - krzyknął Liam, krzywiąc się z obrzydzeniem. - Zamknij się!
 Zayn potrafił czasem być takim idiotą. Charlie pokręciła głową, zerkając w moją stronę z rozbawieniem, po czym powiedziała:
 - Nawet nie chcę wiedzieć, co robicie gdy jesteście sami.
 - Co? - spytałem, marszcząc brwi ze zdziwieniem. - Nie, Zayn gra sam... w swoim pokoju... dość głośno.
 Charlie i Niall wybuchnęli śmiechem, Zayn rzucił mi mordercze spojrzenie, Harry zmarszczył nos z obrzydzeniem, a Liam westchnął głośno, jakby już sobie odpuścił upominanie nas w towarzystwie swojej siostry.
 - Wracając do tematu... - zaczął Liam, gdy Niall przestał się już dusić, a Charlie trzymać za brzuch.
 - Możemy zagrać w tę grę... nie wiem, jak to się nazywa, ale wypisujemy na karteczkach sławne osoby, dobieramy się w pary i jedna osoba opisuje drugiej, o kogo chodzi, a tamta musi zgadnąć. Która para zgadnie najwięcej, wygrywa - powiedziała Charlie.
 - Możesz powiedzieć to wolniej? - spytał Niall.
 Charlie wytłumaczyła mu kolejny raz o co chodzi, a Liam poszedł po kartkę papieru i długopis, Zayn od razu podszedł do niego i zaczął mu mówić, kogo powinien napisać.
 - Taa, ja sobie odpuszczę - powiedziałem, opierając głowę o kanapę.
 - Louis! - zawołała Charlie z niezadowoleniem.
 - Co ja mam 5 lat... - burknąłem z niezadowoleniem i podniosłem się z kanapy. - Potrzebuję alkoholu, inaczej nie dam rady.
 - A mogą to być niesławne osoby? Takie które znamy? - spytał Zayn.
 Charlie wzruszyła ramionami i gdy skończyli, wzięła od nich resztę papieru, mówiąc, że nie mogą wypisać wszystkich, bo wtedy gra będzie niesprawiedliwa. Przewróciłem oczami, po czym wyszedłem z salonu i skierowałem się do ich kuchni. Na szczęście w lodówce znalazłem kilka piw, więc wziąłem sobie 2 butelki i wróciłem do salonu.
 Teraz Harry wypisywał ostatnie nazwiska na końcówce kartki, po czym rozerwał papier i złożył na 3 małe kawałki, które dołączył do reszty zebranej już na stole. A mogłem zostać u siebie w mieszkaniu...
 - Charlie, będziemy razem? - spytał Liam.
 Charlie zmarszczyła nos i pokręciła głową.
 - Z Tobą na pewno przegram - rzuciła, a Liam udawał, że bardzo go to uraziło.
 - Świetnie... w takim razie będę z Harrym.
 - Ok, Loui... - zaczął mówić Zayn, ale przerwała mu Charlie.
 - Lou, będziesz ze mną?
 Pokiwałem głową, a Zayn zamrugał kilka razy, jakby próbował ogarnąć, co przed chwilą się wydarzyło. Wiedziałem, że Charlie specjalnie odmówiła Liamowi, bo chciała być ze mną.
 - Ja będę z Tobą, Zayn! - zawołał wesoło Niall.
 Wziąłem kilka dużych łyków piwa, tylko po części skupiając się na ich gadaniu, gdy mówili o regułach. Później każdy ustalał, kto co robił i Charlie zaproponowała, że to ona będzie zgadywać, a ja będę jej opisywał, o kogo chodzi. Mi to pasowało, wydawało mi się to łatwiejszą częścią.
 - Ok, możemy zacząć pierwsi - powiedziała Charlie i podniosła się z kanapy, żeby wziąć miskę, do której zdążyli wrzucić kawałki papieru. - Liam, będziesz liczył czas?
 Liam pokiwał głową, a Charlie położyła miskę na moich kolanach, po czym usiadła obok, odwracając się twarzą w moją stronę. Westchnąłem ze zrezygnowaniem, chcąc pokazać im jak bardzo nie chcę grać w tę głupią grę, ale jak widać mieli to gdzieś.
 - Ok, start - mruknął Liam.
 Rozłożyłem pierwszy kawałek i prawie się zaśmiałem, widząc na nim moje imię. To będzie cholernie proste.
 - Najprzystojniejszy koleś w tym pokoju - rzuciłem.
 - Zayn - odpowiedziała od razu.
 Rzuciłem jej nieprzyjemne spojrzenie i pokręciłem przecząco głową.
 - Harry?
 Spojrzałem na nią z niedowierzaniem, krzyżując ręce na piersi. Czy ona kurwa robiła to specjalnie?
 - Chyba sobie żartujesz...
 - Och. - wyrwało się z jej ust. - Ty?
 - Tak, ja, myślałem, że moja podpowiedź była oczywista.
 Prychnąłem pod nosem, zgniatając karteczkę w dłoni, a Charlie uśmiechnęła się z rozbawieniem.
 - Mogłeś powiedzieć "osoba, która to właśnie czyta".
 - Myślałem, że nie mogę tego zrobić! - zawołałem od razu, na co Charlie zaśmiała się, jakby moje poirytowanie było dla niej bardzo zabawne.
 - Louis, pośpiesz się - powiedziała, widząc, że nawet nie sięgnąłem po kolejną karteczkę. - No dawaj, dawaj.
 Zmrużyłem na nią oczy, ale w końcu wyciągnąłem kolejny kawałek papieru, a po rozwinięciu go, zamrugałem parę razy, wpatrując się w wypisane nazwisko. Nie miałem pojęcia, kto to jest. Odrzuciłem karteczkę od siebie i sięgnąłem po kolejną, gdy Liam powiedział głośno:
 - Ok, koniec czasu.
 - Niemożliwe - mruknęła Charlie, marszcząc brwi z niezadowoleniem.
 - O Boże, jesteście okropni - powiedział Niall, śmiejąc się pod nosem.
 Charlie westchnęła głośno, a ja sięgnąłem po moje piwo, żeby móc z powrotem się napić. Miałem nadzieję, że nie będę już musiał nic więcej robić. Właściwie to poszło szybciej niż myślałem. Okazało się jednak, że później była kolejna runda, a później jeszcze jedna.
 Ostatecznie Charlie i ja zdobyliśmy jeden punkt (tak, właśnie ten, gdy przy trzeciej próbie zgadła, że chodziło o mnie), podczas gdy Niall i Zayn mieli ich osiem, a Harry i Liam jedenaście. Zdaniem wszystkich byłem w to beznadziejny i właśnie dlatego tak bardzo przegraliśmy.
 Może przynajmniej następnym razem nie będę musiał z nimi grać.

*

 Oparłem głowę o ścianę, przyglądając się Charlie, która siedziała na moich nogach i co chwilę przesuwała palcami przez moje włosy. Zależało mi na Charlie w jakiś sposób, tylko nie byłem jeszcze pewien, czy było to głębsze uczucie. Nie wiedziałem, co między nami było, ale lubiliśmy spędzać ze sobą czas i może pocałowaliśmy się znowu jeszcze kilka razy. Ale nikt nie musiał o tym wiedzieć poza nami.
 - Wiesz co sobie uświadomiłam - powiedziała wolno, przesuwając dłoń na materiał mojej koszulki.
 - Mhm - mruknąłem, dokładnie obserwując, co robiła.
 - Nie mam pojęcia, gdzie pracujesz - dodała nagle, kompletnie mnie zaskakując.
 Myślałem, że ta rozmowa zmierzała w zupełnie innym kierunku.
 - Wiem, że wspominałeś coś o tym, że jesteś dorosły, a dorośli muszą pracować, żeby płacić za swoje mieszkanie - rzuciła, a ja uśmiechnąłem się z rozbawieniem, bo to zapamiętała. - Ale z tego co wiem, to ciągle siedzisz tutaj albo u nas.
 - Jestem nauczycielem - odpowiedziałem, a jej oczy rozszerzyły się z szoku.
 - Co? - spytałem, widząc jej zdezorientowaną minę.
 - Och... - przygryzła wargę i powiedziała cicho: - Zawsze chciałam zrobić to z nauczycielem.
 Widząc jej poważną minę, zakrztusiłem się własną śliną, a Charlie zacisnęła usta w cienką linię, by nie zacząć się śmiać z mojej reakcji.
 - Uczę 7-letnie dzieci - wykrztusiłem w końcu.
 Jej mina od razu zrzedła, gdy to usłyszała.
 - Potrafisz zepsuć nastrój...
 Zaśmiałem się cicho, a Charlie zsunęła się z moich kolan i położyła się obok mnie. Jej koszulka podwinęła się lekko, ukazując kawałek jej skóry nad biodrem. Była dość blada, co byłoby dziwne pod uwagę, że było lato, ale to akurat niezbyt zaskakujące w Anglii. Przesunąłem się niżej na materacu, żeby nie opierać się już plecami o zagłówek łóżka i położyłem się na boku.
 - Ok, opowiedz mi coś więcej o tych swoich fantazjach - mruknąłem żartobliwym tonem.
 - Hmmm. - Charlie zrobiła zamyśloną minę, jakby poważnie się nad tym zastanawiała. - Chyba nie jesteśmy jeszcze na tym etapie znajomości.
 - Cholera - skomentowałem z udawanym smutkiem.
 Wiedziałem, że tak czy siak nic by mi nie powiedziała. Leżeliśmy tak jeszcze przez dłuższy czas, rozmawiając o wszystkim i niczym. Omawialiśmy każdą najdrobniejszą sprawę, od naszych ulubionych kolorów po ulubiony rodzaj płatków. Mogłem się już pochwalić całkiem niezłą wiedzą o tym, jaką osobą była Charlie. Wiedziałem o niej na pewno więcej niż jej własny brat, który ciągle chyba nie zdawał sobie do końca sprawy z tego, jak bardzo źle opisał nam ją na samym początku.
 - Właściwie nie wyobrażam sobie Ciebie jako nauczyciela - wtrąciła Charlie, choć dawno już zakończyliśmy ten temat. - Ciągle klniesz i głupio żartujesz, jakim cudem pozwalają Ci być tak blisko dzieci...
 Uniosła się na łokciach, by łatwiej jej było spojrzeć na moją twarz, skoro teraz obróciłem się na plecy. Skupiłem spojrzenie na jej jasnoróżowych ustach, po których właśnie przesunęła językiem.
 - Potrafię być grzeczny - odpowiedziałem zwyczajnie.
 Charlie uniosła wysoko brew, patrząc na mnie z rozbawieniem.
 - Tak, Louis? Jesteś grzecznym chłopcem? - zakpiła i wiedziałem dobrze do czego nawiązywała.
 - Och, zamknij się.
 Przewróciłem się na bok i położyłem się na niej, opierając się przedramionami o materac, utrzymując w większości mój ciężar na rękach. Charlie najpierw pisnęła cicho, bo zupełnie się tego nie spodziewała, ale szybko na jej twarzy pojawił się uśmiech i objęła moją szyję ramionami.
 Pochyliłem głowę bardziej w jej stronę i ledwo zdążyłem dotknąć jej usta moimi, ktoś szarpnął za klamkę od drzwi.
 - Louis, co do cholery?! Dlaczego zamknąłeś drzwi na klucz?
 Warknąłem pod nosem z niezadowoleniem, dalej nie ruszając się z miejsca, a Charlie zasłoniła dłonią usta, by nie zaśmiać się głośno.
 - Idź stąd, Niall! - odkrzyknąłem. - Jestem zajęty!
 - Jak możesz być zajęty? Wiem, że Charlie tu jest, bo nie ma jej w mieszkaniu. Otwórz!
 Niechętnie podniosłem się z łóżka, a Charlie szybko podniosła się do pozycji siedzącej i skrzyżowała przed sobą nogi, przybierając niewinną minę.
 Przesunąłem dłonią przez włosy, mając nadzieję, że nie odstają mi w każdą stronę, po tym jak Charlie się nimi bawiła i w końcu otworzyłem drzwi. Niall wyglądał na lekko poirytowanego tym, że tak długo mi to zajęło i rozejrzał się po pokoju podejrzliwie.
 - Co tutaj robiliście? Dlaczego się zamknęliście?
 Nie potrafiłem nic wymyślić w tym momencie, w głowie miałem zupełną pustkę. Skoro nigdy nie zamykałem drzwi na klucz, to dlaczego teraz to zrobiłem, akurat gdy Charlie była ze mną? Jeśli Niall dowiedziałby się, że coś między nami jest, od razu powiedziałby Liamowi.
 - Zamknęłam drzwi na klucz, bo chciałam zajarać - odpowiedziała Charlie, wzruszając ramionami.
 Niall wytrzeszczył na nią oczy i kilka razy zamknął, i otworzył usta, będąc w zbyt dużym szoku, by coś powiedzieć.
 - Ty jarasz? - udało mu się wreszcie wykrztusić.
 Charlie uśmiechnęła się nieznacznie, nie wyglądając na ani trochę przejętą tym, że Niall właśnie się o tym dowiedział i podniosła się z łóżka.
 - Czasem - rzuciła i podeszła bliżej Nialla, po czym stuknęła go palcem w nos. - Ale Ty nie możesz nic powiedzieć Liamowi, ok?
 Niall pokiwał niepewnie głową, po czym spojrzał w moją stronę, jakby chciał spytać mnie, co zrobić. Kiwnąłem głową, dając mu znać, że to była dobra decyzja.
 - Pa, Louis! - zawołała Charlie, patrząc na mnie przez ramię.
 - Hej, pchełko - mruknąłem, obserwując, jak wyszła z pokoju, a Niall w końcu poszedł za nią.
 Odetchnąłem z ulgą, gdy zostałem sam i opadłem na łóżko. Cholera, było blisko. Ukrywanie tego wszystkiego będzie trudniejsze niż mogłoby się wydawać.

*

nie wiem w ogóle, czym był ten rozdział...
ale mam nadzieję, że był chociaż trochę zabawny ;)

poniedziałek, 16 marca 2015

7.

Charlie

 Louis unikał mnie od kilku dni, doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Normalnie Zayn i on codziennie przychodzili do mieszkania Liama, a teraz za każdym razem, gdy Zayn się tu pojawiał, był sam. Dwa razy poszłam do nich, ale Louis mówił mi, że jest zajęty i zamykał mi przed nosem drzwi swojego pokoju. Nie byłam pewna, co powinnam o tym wszystkim myśleć.
 Po tym jak próbował mnie pocałować, powiedział, że to dlatego, że za dużo wypił. Reszta naszej drogi do domu była niezręczna, ale na koniec Louis normalnie się ze mną pożegnał, poczochrał mi włosy, żeby mnie zdenerwować i kolejny raz nazwał mnie "pchełką". Dlatego myślałam, że nic się nie zmieni i wszystko między nami będzie tak jak dotychczas. Tyle, że nie rozmawiałam z nim od kilku dni i nie miałam pojęcia, co siedzi w jego głowie.
 Spędzałam dużo czasu z Liamem i Niallem, czasami był też z nami Zayn, trochę rzadziej Harry, więc prawie ciągle miałam jakieś towarzystwo. Ale to nie było to samo, jak wtedy gdy był z nami Louis. Minęły dopiero dwa tygodnie, odkąd go znałam, ale naprawdę się do niego przywiązałam.
 Zawsze miałam to wrażenie, że mam wszystkiego, czego potrzebuję i moje życie nie mogłoby już być lepsze. Tylko, że teraz czułam, jakbym była samotna, póki nie poznałam Louisa. To było dziwne, bo nigdy nie zależało mi, aż tak na jakiejkolwiek osobie. Już wcześniej wiedziałam, że naprawdę go polubiłam, ale im dłużej go nie widziałam, tym bardziej uświadamiałam sobie, jak wiele dla mnie znaczy. Czy to było normalne, żeby zależało mi bardziej na kimś, kogo poznałam 2 tygodnie temu niż na kimkolwiek innym?
Tęskniłam za nim tak bardzo, choć był tylko piętro wyżej ode mnie.
 Chciałam go wtedy pocałować, naprawdę chciałam to zrobić. Nie mogłam być jednak tą dziewczyną, która zdradza swojego chłopaka, gdy tylko nie ma go w pobliżu. Nie byłam taką osobą, nie kłamałam przed wyjazdem, gdy zapewniałam Jasona, że nigdy bym go nie zdradziła.
 Przez to wszystko miałam teraz wielki mętlik w głowie, może i mogłabym udawać, że Louis wcale mi się nie podobał do końca wakacji (mało prawdopodobne, że byłabym w stanie to zrobić), jeśli byłabym pewna, że ja mu się nie podobałam. Tyle, że on dawał mi sprzeczne sygnały, bo choć powiedział, że był zbyt pijany, teraz mnie unikał. A skoro mnie unikał, może dla niego też znaczyło to coś więcej?
 Byłam sama w domu, więc zapaliłam skręta kilka godzin wcześniej, żeby się zrelaksować, ale teraz prawie nie czułam już jego efektu. Chciałam wstać z kanapy i zapalić kolejnego, ale wtedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. To nie mógł być ani Liam ani Niall, bo oboje byli w pracy. Może to był Louis...
 Podniosłam się do pozycji siedzącej i zaczęłam intensywnie wpatrywać się w drzwi od salonu, w których po kilkunastu cholernie dłużących mi się sekundach, pojawił się Harry.
 - Och... - wyrwało mi się, gdy tylko go zobaczyłam. - To Ty.
 - Um, rozczarowałem Cię? - spytał z rozbawieniem.
 - Nie, oczywiście, że nie - odpowiedziałam szybko i uśmiechnęłam się do niego nieznacznie.
 - Jest Liam albo Niall?
 Pokręciłam przecząco głową, a Harry poruszył się niekomfortowo na swoim miejscu, pewnie zastanawiając się jakiej w takim razie użyć wymówki, by szybko stąd wyjść.
 - Ok... co robisz?
 - Nic takiego. - wzruszyłam ramionami i poklepałam wolne miejsce obok siebie. - Za dużo myślę, przydałoby mi się jakieś towarzystwo, żebym choć na chwilę przestała.
 Harry uniósł brwi, wyglądając na zaciekawionego tym, co powiedziałam i usiadł na kanapie, od razu obracając się bardziej w moją stronę.
 - Mogę Ci coś doradzić, podobno jestem w tym dobry.
 Może i rzeczywiście przydałaby mi się porada od kogoś innego, nie mogłam tylko powiedzieć mu, że chodziło o Louisa. Wtedy na pewno Harry zacząłby świrować, mówiąc, że mamy za dużą różnicę wieku, nie wspominając już o tym, że mojemu bratu by to nie pasowało.
 - Więc... wiesz, że mam chłopaka? - zaczęłam, a Harry pokiwał głową. - Odkąd tutaj jestem, w ogóle za nim nie tęsknię i ledwo z nim rozmawiam. Nie chodzi o to, że on nie stara utrzymać się kontaktu, bo naprawdę często do mnie pisze, ale ja... sama nie wiem...
 - Jeśli nie widziałbym się z moją dziewczyną przez jeden dzień, to chyba umarłbym z tęsknoty - mruknął Harry.
- No właśnie... - powiedziałam i skrzywiłam się lekko. - Czuję się jak najgorszy człowiek na świecie...
 - Nie, przestań - rzucił szybko Harry z poważną miną. - To wcale nie znaczy, że jesteś okropną osobą, to tylko znaczy, że zależy Ci na nim mniej niż myślałaś.
 Patrzyłam na niego przez chwilę, zastanawiając się nad jego słowami, po czym niepewnie dodałam:
 - Chodzimy ze sobą pół roku, a ja nie mogę powiedzieć mu, że go kocham, mimo tego, że on powiedział mi to wiele razy.
 - Niektórzy ludzie potrzebują na to więcej czasu - odpowiedział Harry i wzruszył ramionami. - Ale nie wydaje mi się, żeby właśnie o to chodziło w Twoim przypadku.
 Przygryzłam wargę, wpatrując się uparcie w moje kolana, a Harry cierpliwie czekał na jakąkolwiek reakcję z mojej strony.
 - Masz rację - powiedziałam w końcu. - Myślę, że po prostu lubię mieć kogoś, nie znoszę być sama, a on zawsze był na miejscu...
 Harry pokiwał głową, jakby się ze mną zgadzał, po czym powiedział:
 - A teraz powiedz mi, co oprócz tego Cię gryzie.
 Uśmiechnęłam się nieznacznie, słysząc to, Harry rzeczywiście był dobrą osobą do rozmowy.
 - Poznałam tego kolesia... i mimo tego, że znam go tak krótko i tak mało o nim wiem, zależy mi na nim bardziej niż na kimkolwiek kiedykolwiek. Zależy mi na nim o wiele bardziej niż na moim chłopaku...
 Harry uśmiechnął się pod nosem i oparł się ramieniem o tył kanapy, żeby nachylić się bardziej w moją stronę.
 - Powiedz coś o nim, kiedy w ogóle go poznałaś? Często się widzicie?
 Zaśmiałam się cicho, bo Harry wydawał się dość podekscytowany, jakby rozmawiał właśnie ze swoją przyjaciółką o najnowszych plotkach.
 - Poznałam go... niedługo po przyjeździe, jak byłam um... w sklepie z Niallem - skłamałam, a Harry uniósł brew, przyglądając mi się podejrzliwie. - I wymieniłam się z nim numerami, dlatego spotkałam się z nim parę razy, ale tylko jako znajomi - kłamałam dalej, próbując jak najbardziej przybliżyć to do prawdy. - I ostatnio próbował mnie pocałować, ale ja go odepchnęłam, choć naprawdę chciałam go pocałować.
 - Dlaczego go odepchnęłaś? - spytał od razu.
 - Nie mogłam tego zrobić Jasonowi, ale problem w tym, że dalej mam ochotę go pocałować i nie mogę przestać o nim myśleć... nie wiem, co powinnam zrobić, Harry.
 Potarłam palcami skronie, marząc, żebym w tym momencie mogła mieć skręta w dłoni, ale wiedziałam, że nie mogłam zrobić tego przy Harrym. Dobrze było jednak wyrzucić to wszystko z siebie, miałam tylko nadzieję, że nie powie o niczym mojemu bratu.
 - Ok, dobrze, że go nie pocałowałaś, nikt nie zasługuje na to, żeby być zdradzonym - powiedział, na co od razu pokiwałam głową, całkowicie się z nim zgadzając. - Ale jeśli ciągle myślisz o tym kolesiu i tak bardzo Ci na nim zależy, sama powiedziałaś, że bardziej niż na Jasonie... myślę, że powinnaś zerwać ze swoim chłopakiem.
 Zaczęłam obgryzać nerwowo paznokieć i naprawdę zastanawiałam się nad tym, czy powinnam to zrobić. Miałam spędzić tutaj jeszcze półtora miesiąca, więc na pewno spotkam Lou jeszcze dużo razy (mimo tego, że w tym momencie mnie unikał) i byłam pewna, że chęć, żeby go pocałować, wcale nie zniknie.
 - Założę się, że chociaż zgadzasz się ze mną, że zdrada jest okropna, w końcu pod wpływem emocji mogłabyś to zrobić - dodał Harry.
 Harry miał rację, miał rację we wszystkim, co powiedział podczas naszej rozmowy.
 - Ale... nie będę widzieć się z Jasonem do końca wakacji, mam zerwać z nim przez skype'a?
 Skrzywiłam się na samą myśl o tym, to było okropne.
 - To na pewno lepsze niż jakbyś miała go zdradzić.
 Prawda. Pokiwałam wolno głową na jego słowa i choć naprawdę nie chciałam tego robić właśnie w ten sposób, wiedziałam, że tak będzie najlepiej.
 - Ok, zerwę z nim, dzięki Harry, naprawdę mi pomogłeś.
 Przytuliłam go mocno, a on lekko poklepał mnie po plecach, jakby nie był pewien, co powinien zrobić. Odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam do niego z wdzięcznością, a on podniósł się z kanapy.
 - Skoro to wszystko, będę się już zbierał - powiedział i podszedł w stronę drzwi od salonu, a później spojrzał na mnie przez ramię. - I powodzenia.
 Właśnie tego będę teraz potrzebowała najbardziej.

*

 Od razu po wyjściu Harry'ego napisałam do Jasona, czy ma czas, żeby pogadać i umówiliśmy się za godzinę na skypie. Cholernie się denerwowałam, ale wiedziałam, że właśnie to powinnam zrobić. Im dłużej się nad tym zastanawiałam, tym bardziej byłam przekonana, że nigdy nie zależało mi na Jasonie w ten sam sposób, w który mu zależało na mnie.
 Gdy jego zdjęcie wyskoczyło na ekranie mojego laptopa, wzięłam głęboki oddech i zaakceptowałam połączenie.
 - Hej, Charlie! - zawołał z szerokim uśmiechem.
 Widząc jego rozpromienioną twarz, czułam się naprawdę okropnie ze świadomością tego, co właśnie miałam zrobić. Ale chciałam mieć to jak najszybciej za sobą, zamiast rozmawiać z nim i udawać, że wszystko jest ok, żeby chwilę później go rzucić.
 - Jason, słuchaj...
 - Co? Coś się stało? - spytał szybko, brzmiąc na zaniepokojonego.
 W ten sposób tylko utrudniał mi to wszystko...
 - Um, tak jakby. Myślałam ostatnio o wielu sprawach i będąc tutaj uświadomiłam sobie parę rzeczy... myślę, że powinniśmy się rozstać.
 Nie mogłam nic wyczytać z jego miny, ale mogłam zauważyć, że powstrzymywał się od pokazania jakichś emocji.
 - Dla-dlaczego? - spytał niepewnie.
 Powinnam mu powiedzieć o Lou? To chyba tylko zabolałoby go bardziej.
 - Nie chodzi o Ciebie, chodzi o mnie...
 Ledwo to powiedziałam, zdałam sobie sprawę z tego, jak źle to zabrzmiało. Typowy tekst, którego używali ludzie przy zerwaniach. Ale właściwie to była prawda, nie chodziło o niego, chodziło o mnie... i o Louisa.
 - Charlie, przecież... przecież ja Cię kocham, cokolwiek... cokolwiek jest nie tak, możemy to naprawić, proszę.
 Jason już odpuścił sobie udawanie, że mało go to ruszyło i teraz wyglądał na załamanego. Nigdy nie chciałam, żeby przeze mnie cierpiał, musiałam sobie powtórzyć w głowie słowa Harry'ego, który powiedział mi, że tak będzie lepiej.
 - Przepraszam, naprawdę mi przykro, ale...
 - Powiedz mi prawdę, dlaczego ze mną zrywasz? - przerwał mi, pocierając swoje oczy.
  -Ja um... - zacięłam się, nie będąc pewną, czy powinnam to zrobić, ale w końcu odpowiedziałam: - Poznałam kogoś.
 - Och.
 Zapanowała między nami niezręczna cisza i mimo tego, że Jason nawet nie był w tym samym pokoju co ja, czułam, jakby jego spojrzenie przewiercało mnie na wylot.
 - Przepraszam - powtórzyłam kolejny raz.
 - Ok, rozumiem... muszę już kończyć, pogadamy... kiedyś... hej.
 Zanim zdążyłam mu odpowiedzieć, rozłączył się i jego twarz zniknęła z ekranu mojego laptopa. To było tyle? Krótkie kilka minut rozmowy i już nie byłam w związku?
 Przez dłuższą chwilę jeszcze siedziałam w miejscu i patrzyłam przed siebie, próbując ogarnąć to wszystko myślami. Nie miałam już chłopaka, więc nie miałam powodu, by nie pocałować Lou. Tylko czy on tego chciał?
 Najchętniej zadzwoniłabym teraz do Harry'ego i spytała go, co powinnam zrobić w sprawie tego drugiego kolesia. Niestety nie miałam jego numeru, więc musiałam poradzić sobie sama. Louis nawet nie chciał mnie widzieć przez ostatnie dni, to musiało coś znaczyć, prawda?
 Muszę z nim porozmawiać. Spytam go kolejny raz o całą tę sytuację przy fontannie i wyjaśnię, dlaczego ja się tak wtedy zachowałam. To chyba był dobry plan. A przynajmniej taką miałam nadzieję.
 Po kilku dniach zamartwiania się o wszystko, postanowiłam dzisiaj wyjaśnić wreszcie wszystkie sprawy, dlatego podniosłam się z kanapy i przeszłam do przedpokoju. Tam włożyłam na stopy klapki, po czym wyszłam na zewnątrz i zamknęłam drzwi na klucz. 
 Zapukałam do drzwi mieszkania Zayna i Louisa, po czym zaczęłam chodzić w tę i z powrotem, nie mogąc ustać w miejscu. Byłam za bardzo podekscytowana tym, że zaraz zobaczę Lou i układałam już sobie w głowie scenariusze tego, jak zakończy się nasza rozmowa. Byłam dość optymistyczna.
 - Charlie? - usłyszałam zdziwiony głos Zayna. - Dlaczego po prostu nie weszłaś, tylko zapukałaś...
 Och, rzeczywiście. Zaśmiałam się pod nosem i uśmiechnęłam się do niego szeroko, po czym minęłam go i weszłam do środka.
 - Jest Louis?
 - U siebie w pokoju - odpowiedział Zayn, zamykając za sobą drzwi. - Co jest?
 - Och, nic takiego.
 Posłałam mu niewinny uśmiech i zaczęłam iść w stronę pokoju Louisa, ale Zayn złapał mnie za rękę, zatrzymując mnie.
 - O czym chcesz porozmawiać z tym idiotą? - spytał podejrzliwie.
 - O tym, jakim Ty jesteś idiotą - rzuciłam z poważną miną.
 Zayn zrobił oburzoną minę, ale pozwolił mi pójść i więcej już nic do mnie nie powiedział. Pewnie będę musiała go później przeprosić, nigdy wcześniej jeszcze go nie obraziłam (choć oczywiście nie mówiłam tego na poważnie), więc mógł to wziąć sobie za bardzo do serca.
 Zapukałam do drzwi pokoju Louisa, postanawiając ten raz zachować się kulturalnie i poczekać, aż pozwoli mi wejść do środka. Skoro już to samo zrobiłam wcześniej, mogłam równie dobrze zrobić to teraz.
 - Coooo... wejdź, cwelu.
 Zaśmiałam się pod nosem, gdy to usłyszałam i weszłam do środka, szybko zamykając za sobą drzwi. Oparłam się o nie plecami, uśmiechając się nieznacznie do Lou, który siedział na swoim łóżku z laptopem.
 - Myślałem, że to Zayn - powiedział z niezadowoloną miną.
 Nie byłam pewna, czy zrobił ją, dlatego, że pomyślał o Zaynie, czy dlatego, że okazało się, że to to byłam ja. Miałam nadzieję, że chodziło o to pierwsze.
 - Hej - powiedziałam i machnęłam ręką w jego stronę, czego od razu pożałowałam.
 Musiałam pewnie wyglądać teraz naprawdę głupio. Co z Tobą, Charlie, otrząśnij się.
 - Um, jestem dość zajęty, pogadamy innym...
 Zanim mógł dokończyć, szybko pokonałam odległość do jego łóżka, klęknęłam na jego krawędzi i nachyliłam się w stronę Louisa. On zmarszczył brwi i spojrzał mi w oczy, a później przesunął wzrok na moje usta, po czym szybko uniósł go z powrotem.
 Dlatego go pocałowałam, mimo tego, że wcześniej tego nie planowałam. Dotknęłam ustami lekko jego ust, tak żeby w każdej chwili mógł odsunąć się ode mnie, jeśliby chciał. Czekałam na jego reakcję, a gdy nie zrobił nic, przysunęłam się bliżej niego, muskając jego usta kilka razy. Serce mocno biło mi w piersi i czułam, jakbym zaraz miała zemdleć z nerwów i emocji, tym bardziej, że nie miałam pojęcia, co Louis myśli w tej chwili.
 Ale wtedy jego dłonie znalazły się na mojej talii, a jego usta zaczęły się ruszać, ocierając się o moje. Nie mogłam się powstrzymać od szerokiego uśmiechu i oplotłam rękami jego szyję, chcąc być jeszcze bliżej niego.
 Wiedziałam, że podjęłam dobrą decyzję, zrywając z Jasonem, bo nigdy wcześniej nie czułam czegoś takiego, gdy kogoś całowałam. I nie chodziło tylko o to, że Louis naprawdę był w tym świetny, ale o to przyjemne uczucie w środku.
 Po chwili Louis odsunął się lekko ode mnie i spojrzał na mnie wielkimi oczami, jakby był w szoku, że to właśnie się wydarzyło. Nie byłam pewna, jak to się stało, ale praktycznie siedziałam mu na kolanach, czego Louis zdawał się nie zauważać w tym momencie.
 - Dlaczego to zrobiłaś? - spytał z wyrzutem.
 - Nie chciałam Cię wtedy pocałować z powodu mojego chłopaka - powiedziałam, ignorując jego pytanie.
 Louis pokiwał wolno głową i przygryzł dolną wargę, wyglądając, jakby się nad czymś zastanawiał. Miałam nadzieję, że nie powie mi zaraz, że popełniliśmy błąd i to nigdy nie powinno było się wydarzyć.
 - A teraz? - odezwał się w końcu.
 Patrzyłam na niego przez chwilę, próbując wyczytać coś z jego twarzy, ale było to naprawdę trudne.
 - A teraz już nie mam chłopaka... - powiedziałam cicho.
 - Co? - spytał ze zdziwieniem.
 - Zerwałam z nim - wytłumaczyłam, przesuwając niepewnie palcami przez jego włosy.
 - Dlaczego?
 - Bo naprawdę bardzo chciałam pocałować kogoś innego - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
 Louis zaśmiał się cicho, po czym złapał moją twarz w swoje dłonie i pocałował mnie kolejny raz. Jego usta idealnie współgrały z moimi, a jego dłonie zakrywały całe moje policzki, jakby właśnie tam było ich miejsce. Zawsze lubiłam całowanie, ale nigdy nie było to dla mnie, aż tak przyjemne, jak gdy robiłam to z nim.
 Wychodziło na to, że te wakacje będą o wiele lepsze niż mogłabym przypuszczać.

*

Larlie kiiiiss!

czuję, jakby to wszystko wydarzyło się o wiele za szybko, ale to ff i tak nie będzie zbyt długie...

jakbyście pisały coś o tym opowiadaniu na tt, to dodajcie #nsiff, żebym mogła to zobaczyć ;)

poniedziałek, 9 marca 2015

6.

Louis

 Byłem gotowy do wyjścia wcześniej niż się umówiliśmy, dlatego wszedłem do mieszkania Nialla i Liama, zamiast czekać na zewnątrz. Zająłem miejsce na kanapie w salonie, a po chwili dołączył do mnie Niall, mówiąc, że Charlie siedzi w łazience, ale powinna być niedługo gotowa.
 - Jesteś pewien, że Liam się nie dowie?
 - Spokojnie, Niall... zresztą nawet jeśli się dowie, to co z tego? - spytałem lekceważącym tonem.
 Niall patrzył na mnie przez chwilę i wyglądał, jakby poważnie się nad tym zastanawiał. W końcu wzruszył ramionami i odpowiedział:
 - Racja, Liam mi nic nie zrobi, za bardzo mnie lubi, za to co do Ciebie... - zamilkł na chwilę dla lepszego efektu, po czym dokończył: - z Tobą może być gorzej.
 Zmrużyłem oczy, posyłając mu groźne spojrzenie, na co on tylko zaśmiał się pod nosem, a na jego twarzy pojawił się zadowolony z siebie uśmieszek. Czekaliśmy jeszcze kilka minut, zanim usłyszeliśmy kroki Charlie z przedpokoju. A właściwie to stukot obcasów o podłogę.
 Gdy weszła do salonu, szczęka praktycznie opadła mi z wrażenia, widząc, jak wyglądała. Powiedziałem jej wcześniej, żeby ubrała się tak, żeby wyglądała na pełnoletnią i cholera... zdecydowanie jej się to udało.
 Czarna, obcisła sukienka przylegała idealnie do jej ciała, a materiał nie sięgał nawet połowy jej ud, odsłaniając jej zgrabne nogi (i przy tym sporego siniaka na jej łydce, ale nie wyglądało na to, żeby się tym przejmowała). Granatowe buty na wysokich obcasach, które założyła, dodawały jej dobre 10 centymetrów wzrostu, a to fakt, że była niska zawsze najbardziej kojarzył mi się z jej wiekiem. Jej włosy były rozpuszczone i przerzuciła je przez jedno ramię, odsłaniając przy tym część swojej szyi. Kurwa, nawet jej szyja była dla mnie seksowna.
 - Idziemy? - spytała po długim momencie ciszy, gdy żaden z nas się nie odezwał, bo zbyt zajęci byliśmy wpatrywaniem się w nią jak w obrazek.
 - Nie możesz tak pójść - wyrzucił z siebie w końcu Niall.
 - A to dlaczego? - spytała, opierając dłoń na biodrze i unosząc brew. - Źle wyglądam?
 - Ugh, nie, wyglądasz... wow... twój tyłek... Dlatego nie możesz pokazać się tak w klubie.
 - To nie miało ani trochę sensu - odpowiedziała mu, po czym zwróciła wzrok na mnie i uśmiechnęła się zadziornie. - Czy nie wyglądam na pełnoletnią, Lou?
 Przełknąłem nerwowo ślinę, nie wiedząc w jaki sposób powinienem jej na to odpowiedzieć, by nie dać jej satysfakcji. Nigdy nie denerwowałem się w towarzystwie dziewczyn, zawsze miałem coś do powiedzenia, ale przy niej czasem kompletnie mnie zatykało. Bo nie mogłem traktować jej jak każdej innej dziewczyny, skoro była młodszą siostrą Liama i tylko tym musiała dla mnie być. Nie mogłem jej powiedzieć, jak bardzo podobało mi się, jak wyglądała i musiałem szybko wymyślić inną odpowiedź.
 - Um, ta, powiedzmy - mruknąłem, wzruszając ramionami. - Ok, chodźmy.
 Podniosłem się z kanapy, a Niall spojrzał na mnie z oburzeniem.
 - Żartujesz sobie?!
 - O co Ci chodzi, stary? Niech idzie ubrana tak jak chce, pewnie i tak nas nie wpuszczą.
 Wiedziałem, że wejdziemy do klubu bez problemu, ale chciałem podenerwować Charlie i widziałem, że mi się to udało, gdy zmarszczyła brwi i założyła ręce na pierś.
 - Kurwa, Louis... - powiedział Niall i westchnął głośno. - Świetnie, wszystko mi jedno. Jestem całkiem pewien, że jak tylko tam wejdziemy, to wszyscy kolesie się na nią rzucą, ale skoro Ty nie widzisz żadnego problemu, to...
 - Uspokój się - przerwałem mu, przewracając oczami. - Nie spuścimy jej z oka ani na chwilę.
 - Ok, czyli będziemy patrzeć, jak wszyscy kolesie się na nią rzucą...
 - Jesteś idiotą, Niall - powiedziałem i zaśmiałem się lekko. - Będzie siedzieć ciągle z nami i nawet pójdę za nią do kibla, jeśli chcesz, zadowolony?
 Niall przyglądał mi się chwilę, jakby nie do końca wierzył moim słowom, ale w końcu pokiwał niepewnie głową. Podniósł się z kanapy ze zdeterminowaną miną i podszedł bliżej mnie.
 - Ok, zróbmy to. Jestem gotowy.
 - Będę delikatny, kochanie, to zaboli tylko na początku - zażartowałem, na co Niall posłał mi mordercze spojrzenie.
 Charlie odchrząknęła znacząco, zwracając na siebie nasze spojrzenia i wyglądała na w połowie poirytowaną, w połowie rozbawioną naszą rozmową.
 - Skończyliście? - spytała.
 - Jeszcze nawet nie zaczęliśmy - odpowiedziałem, przerzucając rękę przez ramiona Nialla.
 On skrzywił się, jakby usłyszał właśnie najobrzydliwszą rzecz na świecie, gdy uświadomił sobie do czego nawiązywałem.
 - Zaraz wsadzę Ci tę rękę w dupę - powiedział i odepchnął mnie od siebie.
 - Niektórzy ludzie to lubią, więc czemu nie, spróbujmy, jestem otwarty na nowe rzeczy.
 Niall zaśmiał się głośno, w czym zaraz zawtórowała mu Charlie, a ja wyminąłem ich, zatrzymałem się w drzwiach i spojrzałem na nich przez ramię.
 - To jak, idziecie? Nie będę już dłużej na was czekać.

*

 Charlie nawet nie została spytana o dowód przy wejściu do klubu i teraz na pewno cieszyłaby się i powtarzała mi: "a nie mówiłam", gdyby nie fakt, że byliśmy zbyt zajęci śmianiem się, że z naszej trójki to właśnie Nialla spytali o dowód.
 - Ha ha ha, naprawdę zabawne - powiedział z niezadowoloną miną i przyśpieszył kroku, by szybciej dojść do baru.
 - Nie mogę uwierzyć, że myśleli, że Niall jest niepełnoletni - mruknęła Charlie, wciąż nie mogąc przestać się śmiać.
 - To tylko dzięki niemu nie spytali Ciebie o dowód, pchełko - rzuciłem w jej stronę i uśmiechnąłem się do niej zadziornie.
 Charlie przewróciła oczami i wyminęła mnie, kierując się w tym samym kierunku, gdzie wcześniej zniknął Niall. Zanim jednak mogła odejść za daleko, złapałem ją za nadgarstek, na co spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
 - Pamiętasz, idę z Tobą nawet do kibla.
 Trochę nie do końca pasowało mi to, że będę musiał ją niańczyć cały wieczór, ale to mogło być zabawne. I miałem przynajmniej dobry powód, by móc ciągle na nią patrzeć, skoro miałem ją pilnować. Gdyby nie to naprawdę mocno musiałby się starać, żeby nie spoglądać co chwilę na jej odkryte nogi czy lekko rozchylone usta.
 Charlie westchnęła głośno, ale poczekała na mnie i razem podeszliśmy do baru, gdzie Niall siedział już na stołku i rozmawiał z Zaynem.
 - Zaynie! - zawołałem. - Stęskniłeś się za mną?
 Zayn pokręcił głową z rozbawioną miną, a później jego spojrzenie spoczęło na Charlie i widziałem, jak wzrokiem przesunął szybko po całej jej sylwetce. Niall uderzył go w tył głowy, jakby on sam nie zrobił wcześniej tego samego.
 - Louis Cię zdradza, Zayn. Proponował Niallowi seks - powiedziała Charlie poważnym tonem i zajęła miejsce obok Nialla.
 Usiadłem obok niej, posyłając czarujący uśmiech w stronę dziewczyny, która siedziała po mojej drugiej stronie. Może ten wypad do klubu będzie ciekawszy niż myślałem. Odwróciłem głowę z powrotem w stronę reszty mojej grupy, dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego, co powiedziała Charlie. Po głupkowatym uśmiechu na twarzy Zayna i jego wzroku wlepionym w nią, wnioskowałem, że nie usłyszał ani słowa, które właśnie powiedziała.
 - To był tylko żart, Zaynie! - krzyknąłem, a on zmarszczył brwi ze zdezorientowaniem i spojrzał na mnie. - Wiesz, że kocham tylko Ciebie.
 - To masz pecha, bo ja Ciebie nie - odpowiedział, opierając się dłońmi o blat.
 - Łamiesz mi serce, Ty chuju - syknąłem i uderzyłem lekko dłonią o ladę. - A teraz podaj nam jakiś alkohol, no do roboty.
 Zayn zmrużył na mnie oczy, ale posłusznie wyciągnął 3 kieliszki i sięgnął po jakąś butelkę.
 - Chwila, chwila, chwila... - powiedział Niall, wytrzeszczając na niego oczy. - Wyciągnąłeś jeden kieliszek za dużo, Charlie nie pije.
 Zaśmiałem się pod nosem, bo wiedziałem już jak to się skończy, ale Zayn spojrzał na Charlie pytająco, czekając, aż sama mu powie, czy chce pić czy nie. Odpowiedź była dość oczywista.
 - Nie słuchaj go - rzuciła i szturchnęła Nialla w bok. - Lej!
 Niall nie był zadowolony, gdy wypiliśmy po pierwszym kieliszku, ale po kilku już mu przeszło i wesoło wołał, żeby Zayn nalał nam jeszcze po jednym. Charlie ciągle marudziła, że chce potańczyć, ale odstraszaliśmy każdego kolesia, który prosił ją do tańca. Dlatego w końcu złapała Nialla za rękę i pociągnęła go za sobą w stronę parkietu.
 - Niall pewnie zaraz się wypierdoli - mruknąłem, podpierając głowę na dłoni.
 Zayn pokazał mi, że zaraz wróci, gdy ktoś go zawołał i skrzywiłem się nieznacznie, bo zostałem sam. Postukałem palcami o blat, a później rozejrzałem się dookoła, dziewczyna, którą wcześniej zauważyłem, dalej siedziała obok mnie i na dodatek całe jej towarzystwo zniknęło.
 Uśmiechnęła się do mnie szeroko, zauważając mój wzrok i założyła włosy za ucho.
 - Hej, jestem Louis  - powiedziałem, prostując się na moim miejscu.
 - Miło mi Cię poznać, Louis, jestem Clara - odpowiedziała przyjaznym głosem.
 - Jesteś tu sama? - spytałem.
 - Moje koleżanki poszły potańczyć - rzuciła, wzruszając ramionami.
 - Och, nie chciałaś pójść z nimi?
 Sięgnąłem po mój pełny kieliszek i choć miałem poczekać na Nialla i Charlie, opróżniłem go szybko.
 - Właściwie miałam nadzieję, że do mnie zagadasz - powiedziała i zaśmiała się cicho.
 Uśmiechnąłem się pod nosem, dyskretnie przyglądając się jej kolejny raz. Była naprawdę ładna i wydawała się miła, ale z jakiegoś powodu rozmowa z nią nie cieszyła mnie tak bardzo, jak powinna.
 Nagle czyjaś dłoń wylądowała na moim udzie i gdy odwróciłem się w bok, zobaczyłem rozbawioną Charlie.
 - O Boże, Niall tak śmiesznie tańczy - powiedziała, a później nachyliła się bardziej w stronę baru, rozglądając się dookoła i przy okazji przyciskając rękę jeszcze bardziej do mojej nogi. - Chcę się napić, gdzie Zayn?
 - Masz - powiedziałem i podałem jej pełny kieliszek, który wcześniej zostawiła na blacie.
 - Dzięki, Lou - mruknęła z szerokim uśmiechem, po czym szybko wypiła jego zawartość.
 Pokręciła głową, krzywiąc się i marszcząc zabawnie nos, a ja zabrałem od niej puste naczynie i odłożyłem je na ladę.
 - To Twoja młodsza siostra? - spytała Clara, o której towarzystwie przez chwilę zupełnie zapomniałem.
 - Nie, jestem jego dziewczyną - powiedziała Charlie, zarzucając mi wolną rękę przez ramiona.
 Powinienem być niezadowolony, że właśnie pozbawiła mnie szansy przespania się z tą laską, ale tak naprawdę w ogóle mi to nie przeszkadzało. Jej ciało przyciskało się do mojego boku, tak że mogłem poczuć jej biust na mojej ręce, a jej dłoń dalej spoczywała na moim udzie i zacząłem się zastanawiać, jak bardzo niezręczne by to było, gdyby teraz mi stanął.
 - Och, przepraszam, nie wiedziałam, ja... um, lepiej już pójdę.
 Clara szybko wstała i uśmiechnęła się do nas przepraszająco, po czym zniknęła w tłumie tańczących ludzi. Charlie zaśmiała się pod nosem, a później usiadła na jej miejscu i sięgnęła po kieliszek Nialla, po czym go opróżniła.
 - Ugh, fuj, daj mi pić - jęknęła, krzywiąc się i wyciągnęła rękę w moją stronę.
 Podałem jej szklankę z colą, którą zamówiłem wcześniej, a on szybko wzięła z niej kilka dużych łyków.
 - Czemu spławiłaś tę laskę? - spytałem z zaciekawieniem.
 - Żeby Cię wkurzyć - odpowiedziała z szerokim uśmiechem.
 Pokiwałem nieznacznie głową i odwróciłem wzrok w drugą stronę, rozglądając się za Zaynem. Powinienem był wiedzieć, że właśnie o to jej chodziło.
 - Gdzie Niall?
 - Przyssany do jakiejś dziewczyny - odpowiedziała. - Nie wydaje mi się, żeby szybko do nas wrócił.
 Wow, brawo, Niall.
 Zayn wreszcie wrócił do nas i nalał nam po kolejnym kieliszku, a później jeszcze jednym i jeszcze jednym. Kurwa, Charlie potrafiła wypić więcej niż Niall.
 - Louis - mruknęła pijackim głosem. - Zatańcz ze mną.
 Pokręciłem przecząco głową, na co ona jęknęła z niezadowoleniem i zaczęła ciągnąć mnie za rękę, próbując zmusić mnie do pójścia na parkiet. W końcu podniosłem się z niezadowoleniem, przez co ona prawie poleciała na podłogę, bo wciąż ciągnęła za moją rękę.
 Przecisnęliśmy się przez kilka osób i znaleźliśmy kawałek wolnego miejsca do tańczenia. Charlie uśmiechnęła się do mnie nieznacznie, gdy zaczęła ruszać się w rytm muzyki. Zapomniałem, co powinienem teraz zrobić, cholera, prawie zapomniałem o oddychaniu, widząc sposób, w jaki tańczyła. Wpatrywałem się w nią jak idiota, a ona zaśmiała się cicho, zauważając to.
 - Miałeś ze mną tańczyć, a nie się na mnie gapić - powiedziała do mojego ucha, gdy przysunęła się bliżej mnie.
 Mógłbym z nią tańczyć, ale nie gdy wyglądała tak bardzo seksownie, robiąc to. Wiedziałem, że wtedy nie mógłbym się powstrzymać przed zrobieniem czegoś głupiego, tym bardziej po ilości alkoholu, który spożyłem. Dlatego złapałem ją za nadgarstek i krzyknąłem:
 - Jest już późno, wracamy do domu.

*

 Niall nie był zbyt chętny na opuszczenie klubu, co było dość zrozumiałe, skoro właśnie obściskiwał się z jakąś dziewczyną, dlatego Charlie i ja wyszliśmy z klubu bez niego. Lepiej było nie ryzykować, że Liam wróci do domu i nie zastanie tam swojej siostry.
 - Fontanna! - zawołała nagle Charlie z podekscytowaniem.
 - Taa, mijaliśmy ją też wcześniej, gdy szliśmy do klubu.
 - Chcę pomoczyć nogi - powiedziała i ściągnęła ze stóp obcasy.
 Obserwowałem z rozbawieniem, jak podbiegła do fontanny, usiadła na jej krawędzi, a później obróciła się tak, żeby jej nogi znalazły się w wodzie. Podniosłem jej buty, które zostawiła na środku chodnika i podszedłem bliżej.
 - Wiesz, że pewnie ludzie tam sikają - zażartowałem.
 Odłożyłem jej buty z powrotem na ziemię, a Charlie spojrzała na mnie, udając poirytowaną, ale wielki uśmiech na jej twarzy zdradził, że w ogóle tak nie było. Stanęła w fontannie, tym razem nie mając już żadnego podparcia i zanim się zorientowałem, poślizgnęła się, lądując na tyłku.
 Zaśmiałem się głośno, zresztą ona robiła to samo, siedząc do pasa w wodzie i nie wyglądała, jakby chciało jej się stamtąd podnieść.
 - Charlie, wstawaj - rzuciłem z rozbawieniem. - Liam mnie zabije, jak się rozchorujesz.
 - Wygodnie mi tutaj - powiedziała z szerokim uśmiechem.
 Spojrzałem na nią błagalnym wzrokiem, mając nadzieję, że uda mi się w ten sposób ją przekonać.
 - Charlie...
 Na moje szczęście Charlie wolno się podniosła, ale wtedy poślizgnęła się znowu, tym razem jednak złapałem ją w pasie, nie pozwalając jej upaść.
 - Dno jest śliskie - powiedziała, śmiejąc się pod nosem.
 Zarzuciła mi ręce na szyję i uśmiechnęła się słodko, mówiąc:
 - Wyciągnij mnie, Lou.
 Westchnąłem teatralnie, zacieśniając mój uścisk wokół niej i podniosłem ją, a później postawiłem na chodniku. Charlie spojrzała na moją twarz z uśmiechem, jej ramiona dalej wokół mojej szyi, a moje wokół jej talii. Nigdy jeszcze nie widziałem jej aż z tak bliska i w tym momencie jej usta wyglądały jeszcze bardziej zachęcająco niż zawsze.
 Wiedziałem, że to było złe, bo była siostrą Liama i było między nami kilka lat różnicy, ale nie mogłem się powstrzymać, żeby nie nachylić się w jej stronę. Nie chciałem teraz o tym myśleć, zawsze się tak zachowywałem, robiłem coś bez myślenia o konsekwencjach.
 Charlie wstrzymała oddech, patrząc na mnie wielkimi oczami, gdy zrozumiała, co chciałem zrobić. Dzieliły nas już ostatnie milimetry i wreszcie mógłbym sprawdzić, jakie to było uczucie móc ją pocałować, ale wtedy odepchnęła mnie od siebie.
 - Louis, co Ty... um, nie możesz...
Nigdy wcześniej nie czułem się tak bardzo zażenowany jak w tej chwili. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, żeby jakaś dziewczyna odepchnęła mnie od siebie, gdy próbowałem ją pocałować.
 - Za dużo wypiłem - powiedziałem szybko i zaśmiałem się sztucznie.
 - Och, ok - odpowiedziała niepewnie.
 Odwróciłem się tyłem do niej i zacząłem wolno iść w kierunku naszego bloku, którego zarys widziałem już niedaleko. Spojrzałem na nią przez ramię, nie słysząc jej kroków za mną. Charlie dalej stała w tym samym miejscu, wpatrując się we mnie z zszokowaną miną.
 - Idziesz?
 Pokiwała wolno głową, po czym podniosła swoje buty z ziemi, ale nie założyła ich i zaczęła iść na boso.
 - Będziesz szła bez butów? Tu pewnie jest pełno szkła.
 Charlie wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do mnie nieznacznie, jakby nie była pewna, czy może to zrobić.
 - Stopy mnie już od nich bolą.
 Przyglądałem się jej przez chwilę, po czym zatrzymałem się i westchnąłem cicho, zanim powiedziałem:
 - Dobra... wskakuj na moje plecy.
 Resztę drogi do domu niosłem Charlie na plecach i żadne z nas nie odezwało się już ani słowem, zostawiając nas w niezręcznej ciszy.
 Cholera, wiedziałem, że nie powinienem był próbować jej pocałować...

*

mwhehe, nie zabijcie mnie

sytuacja z fontanną naprawdę mi się przydarzyła, mnie jednak nikt nie złapał, więc wylądowałam na tyłku dwa razy XD

macie jakieś pomysły na shippowskie imię dla Lou i Charlie? znowu mam ten problem z imionami, które nie chcą ze sobą współpracować... jedyne co mi przychodzi na myśl to Larlie

jakbyście pisały coś o tym opowiadaniu na tt, to dodajcie #nsiff, żebym mogła to zobaczyć ;)