poniedziałek, 27 kwietnia 2015

13.

Charlie

 To były naprawdę dziwne i niezręczne urodziny. Po mojej jednej stronie siedział Jason, po drugiej Liam, a Louis zajął miejsce na przeciwko nas w fotelu i udawał, że nic go nie obchodzi. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić, dlatego póki co zachowywałam się, jakby wszystko było jak w najlepszym porządku.
 - Podobają Ci się wszystkie prezenty? - spytał Niall, na co pokiwałam głową z uśmiechem na twarzy. - Który najbardziej?
 Oczywiście, że najbardziej podobał mi się prezent od Louisa, ale nie wydawało mi się to mądrym posunięciem, gdybym teraz powiedziała o biletach, które mi kupił. To byłoby zbyt podejrzane. W końcu nikt normalnie nie wydałby tyle pieniędzy na siostrę swojego przyjaciela, jeśli nic by go z nią nie łączyło.
 - Hm, chyba Twój - odpowiedziałam Niallowi, na co ten dosłownie zawył z radości.
 Widziałam kątem oka, jak Louis uśmiechnął się pod nosem, na pewno zdawał sobie sprawę z tego, że powiedziałam to specjalnie. Zayn klasnął w dłonie i podniósł się z podłogi, oznajmiając:
 - Drętwa ta impreza, potrzeba tu trochę alkoholu.
 - Dobry pomysł - powiedziałam od razu.
 Wszyscy oprócz Liama i Louisa spojrzeli na mnie dziwnie, pewnie nie spodziewając się, że powiem to przy moim bracie. No tak, w końcu nie wiedzieli o tym, jaką rozmowę przeprowadziliśmy kilka dni temu.
 - Ekhem Charlie, Liam siedzi obok Ciebie - rzucił Zayn, na co tamten przewrócił oczami.
 - I Liam doskonale Cię słyszy - skomentował.
 Uśmiechnęłam się nieznacznie do Emily, dziewczyny Harry'ego, która spoglądała między nami z rozbawieniem. Zayn w końcu poszedł do kuchni, a Niall postanowił mu pomóc i w końcu wrócili do salonu z kilkoma butelkami piwa. Jason odmówił, gdy Niall wyciągnął jedną z nich w jego stronę, tak samo Emily, za to ja od razu wzięłam piwo do ręki i upiłam kilka dużych łyków. Liam skrzywił się lekko, ale nic nie powiedział, za to Harry wyglądał na naprawdę zagubionego.
 - Pijesz? - spytał w końcu i spojrzał w stronę Liama. - A Ty o tym wiesz?
 - Taa, też piłem w jej wieku, także... - Liam wzruszył ramionami, na co wyszczerzyłam się do niego.
 Przez cały czas czułam na sobie wzrok Jasona, który ledwo co się odzywał, a jeśli już coś mówił to tylko do mnie. Siedział zbyt blisko tak, że jego noga dotykała mojej i czułam się przez to dość niekomfortowo. Co on w ogóle tu robił? Myślałam, że nie będzie mnie chciał widzieć jeszcze przez długi czas po tym, jak z nim zerwałam, a on przyjechał na moje urodziny. To był właściwie miły gest, ale nie zbyt cieszyłam się z jego obecności tutaj, tym bardziej widząc niezadowoloną minę Louisa.
 - Więc... jesteś chłopakiem Charlie, tak? - zagadał Niall Jasona.
 Louis skrzywił się i przyłożył butelkę do ust.
 - Ta... - zaczął Jason, a w tym samym czasie ja powiedziałam:
 - Nie. - wszyscy nagle spojrzeli na mnie, Liam zrobił zaskoczoną minę, a Jason wyglądał na zakłopotanego. - Um, zerwaliśmy jakiś czas temu.
 Na chwilę w pokoju zapanowała cisza, póki Zayn nie powiedział:
 - Wow, zrobiło się naprawdę niezręcznie.
 Po czym napił się ze swojej butelki, a Niall zaśmiał się sztucznie. Mój brat skrzywił się lekko, a później rzucił mi to spojrzenie, które mówiło: "musisz mi później wszystko wyjaśnić". Spojrzałam na Louisa, który akurat na mnie patrzył i ulżyło mi, gdy uśmiechnął się do mnie nieznacznie. Przez chwilę bałam się, że miał mi za złe to, że Jason tu był. 
 Liam wyszedł do kuchni, mówiąc, że musi coś stamtąd zabrać, a reszta zaczęła rozmawiać o czymś między sobą. Zastukałam palcami o butelkę i odwróciłam się bardziej w stronę Jasona.
 - Um, nie spodziewałam się ciebie tutaj.
 - Nie chciałem przegapić twoich urodzin - powiedział, drapiąc się po karku z niezręczną miną. - Myślałem, że to dobry pomysł i... tęsknię za Tobą, Charlie.
 Pod koniec ściszył głos, żeby mieć pewność, że nikt oprócz mnie go nie usłyszał. Czułam się okropnie, bo ja w ogóle o nim nie myślałam od momentu naszego zerwania. Nie wydawało mi się też, że moglibyśmy być przyjaciółmi, bo byliśmy całkowicie różnymi osobami z innymi zainteresowaniami. Nie miałam pojęcia, jak w ogóle udało nam się być ze sobą tak długo. Możliwe, że to dzięki niemu, że to on zawsze bardziej się starał, żeby to działało, ale wcześniej tego nie zauważałam.
 Nie wiedziałam, co powinnam mu na to odpowiedzieć, może i byłam dobra w kłamaniu, mówieniu ludziom to, czego chcieli usłyszeć, ale tu chodziło o jego uczucia, a nie chciałam go zwodzić ani robić mu przykrości kolejny raz. Na szczęście zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Liam wrócił do pokoju, niosąc tort urodzinowy.
 - Liam! - zawołałam z wielkim uśmiechem, praktycznie skacząc na kanapie z podekscytowania. - Wcale nie musiałeś...
 - Wcale nie musiał, ale ona zaraz posika się z radości - mruknął Niall cicho, tyle że i tak to usłyszałam.
 Pokazałam mu język, a on zaśmiał się cicho, uświadamiając sobie, że to słyszałam.
 Cała reszta (niesiedząca na kanapie) przysunęła się bliżej stołu, gdzie Liam właśnie postawił tort i zapalił dwie świeczki - 1 i 7. Louis zmarszczył brwi z niezrozumieniem, wpatrując się przez chwilę w to miejsce, a później otworzył szeroko usta w szoku i spojrzał w moją stronę.
 - Myślałem, że to twoje 18ste urodziny.
 Jego spojrzenie było praktycznie oskarżające, ale nigdy mu czegoś takiego nie powiedziałam.
 - Co? Dlaczego tak myślałeś? - spytałam z rozbawieniem.
 - Bo Liam mówił, że masz 17 lat! - zawołał z oburzeniem i uderzył dłonią o swoje kolano.
 Wyglądał, jakby to była dla niego naprawdę poważna sprawa.
 - Rocznikowo miałam - odpowiedziałam spokojnie, nie rozumiejąc, czemu robił z tego taki problem.
 - Co z tego, Lou? - spytał Liam, spoglądając w jego stronę. - Co za różnica?
 - Żadna - mruknął i pokręcił głową.
 Mimo tego, co powiedział, wcale nie wyglądał, jakby to naprawdę nie robiło dla niego różnicy.
 Zayn śmiał się przez cały czas pod nosem, a Harry przyglądał się nam podejrzliwie. Odchrząknęłam znacząco, a wtedy Liam przypomniał sobie, że powinnam zdmuchnąć świeczki, które paliły się już od dłuższej chwili.
 Gdy jedliśmy tort (który smakował strasznie sztucznie), co chwilę spoglądałam w stronę Louisa. Czy tak bardzo liczyło się, czy miałam 17 czy 18 lat? Nie powinno mu to przeszkadzać, znaczyło to tylko tyle, że nie mogę legalnie pić, chodzić do klubów i głosować. Większość z tych rzeczy i tak robiłam już teraz.
 - Możemy porozmawiać? - spytał cicho Jason, nachylając się w moją stronę. - Na osobności.
 Odłożyłam talerzyk na stół i pokiwałam wolno głową, po czym podniosłam się z kanapy. Zanim wyszliśmy z salonu, spojrzałam jeszcze na Lou, który właśnie dźgał widelczykiem tort i zaciskał mocno usta. Nie byłam pewna, czy był zły, bo myślał, że jestem o rok starsza czy raczej zazdrosny o Jasona. Liczyłam raczej na to drugie, choć jeśli tak było, to nie miał ku temu powodów. Po prostu nie chciałam, żeby miał mi za złe tę sprawę z wiekiem, choć wcale nie było to moją winą.
 - O co chodzi? - spytałam po tym, jak zamknęłam za nami drzwi pokoju Liama.
 Jason nie odzywał się przez chwilę, rozglądając się dookoła, a w końcu przysiadł na końcu łóżka. Nie ruszyłam się z mojego miejsca przy wejściu, wolałam zachować między nami odległość, gdy byliśmy sami w pokoju.
 - Co z tym... tym kolesiem, którego poznałaś? - mruknął niepewnie, spoglądając na swoje dłonie. - Coś się między wami wydarzyło? Bo... bo wiesz, że ja... jeślibyś tylko chciała, to...
- Och - wyrwało mi się i przygryzłam wargę, zastanawiając się usilnie, jak mogę na to odpowiedzieć.
 Powinnam mu się przyznać, że kręcę z Louisem? Oczywiście nie powiedziałabym, że chodzi właśnie o niego, ale może lepiej będzie, jeśli powiem tyle prawdy, ile będę mogła? 
 - Kocham cię, Charlie - powiedział, przez co poczułam się jeszcze gorzej. - Nie mam ci tego za złe, możemy to wszystko naprawić, gdy wrócisz z wakacji.
 Cholera, dlaczego on musiał mówić takie rzeczy, dlaczego musiał tu przyjeżdżać. Myślałam, że Jason wiedział, że to definitywny koniec między nami, ale wyglądało na to, że było całkiem inaczej. Tyle, że ja nie wyobrażałam już sobie, żebym kiedykolwiek mogła znowu z nim być. Chciałam być tylko z Lou.
 - Nie wydaje mi się, żeby... - zaczęłam, ale on mi przerwał.
 - Po prostu to przemyśl, ok? Nie musisz odpowiadać mi teraz.
 Niepewnie kiwnęłam głową, choć zdawałam sobie sprawę z tego, że nie powinnam tego robić. Trudno jednak było mi się zmusić do tego, żeby powiedzieć mu prosto w twarz, że nie czuję i nigdy nie czułam tego samego co on.
 Jason uśmiechnął się do mnie lekko, podniósł się z łóżka i podszedł w moją stronę. Wzięłam głęboki oddech, gdy znalazł się blisko mnie, ale jedynie pocałował mnie w policzek i wyszedł z pokoju. Zapewne wrócił do salonu, gdzie siedział Louis, koleś, z którym kręciłam. Ale Jason nie zdawał sobie z tego sprawy.
 Przesunęłam dłońmi po twarzy, po czym podeszłam do łóżka, opadłam na materac i schowałam twarz w poduszce. Byłam przekonana, że sprawę z Jasonem mam już dawno z głowy, ale teraz się tutaj pojawił i wszystko komplikował. Louis ledwo co się do mnie odezwał od ostatnich dwóch godzin, te urodziny powoli robiły się coraz gorsze. Jedyne co mnie pocieszało to wizja pojechania na koncert razem z Lou.
 Leżałam tak przez dłuższą chwilę, zastanawiając się, co zrobić z Jasonem, aż nie usłyszałam cichego pukania do drzwi. Uniosłam się lekko, żebym mogła zobaczyć, kto wszedł do środka i uśmiechnęłam się nieznacznie, widząc Harry'ego.
 - Mów, co cię męczy - powiedział, na co zaśmiałam się cicho.
 - Skąd wiesz, że coś mnie męczy?
 Harry spojrzał na mnie z politowaniem i usiadł na materacu, a ja podniosłam się do pozycji siedzącej.
 - Twój były tutaj jest, oczywiście, że coś cię męczy - odpowiedział. - Czego chciał?
 Westchnęłam głośno, patrząc na przypadkowy punkt na ścianie. Miałam ochotę powiedzieć Harry'emu wszystko, łącznie z całą sprawą o Louisie. 
 - Więc... - zaczął, gdy nic nie powiedziałam. - Ten koleś o którym wtedy mi mówiłaś... to Louis?
 Wytrzeszczyłam na niego oczy, czując jak serce podeszło mi do gardła. Może i miałam ochotę mu o tym powiedzieć, ale miałam też przeczucie, że Harry powie o wszystkim Liamowi.
 - Dlaczego tak myślisz?
 - Wiedziałem - powiedział i pokręcił głową. - To widać, że macie się ku sobie, no i Emily widziała was na mieście, jak trzymaliście się za ręce, a teraz Louis jest wkurzony, bo jest tutaj twój były chłopak. Nie mówiąc już o jego reakcji, gdy dowiedział się, że jesteś rok młodsza niż mu się wydawało. Tylko ten idiota tak potrafi.
 Czy był w ogóle sens kłamać w tej sytuacji? Mogłam wymyślić jakieś kłamstwo co do każdej z tych rzeczy, ale Harry na pewno by się na to nie nabrał. Co innego jakby chodziło o tylko jedną podejrzaną sprawę, ale było ich więcej. Zresztą od jakiegoś czasu już zauważałam, że Harry chyba nabierał podejrzeń co do nas.
 - Nie mów Liamowi - rzuciłam głupio.
 - Nie powiem - zapewnił mnie od razu. - Ty mu musisz powiedzieć i to najlepiej jak najszybciej. Na pewno będzie zły na początku, bo jesteś jego siostrą, a Louis przyjacielem i jest między wami różnica kilku lat, ale w końcu mu przejdzie.
 Wiedziałam, że Liam musi się w końcu o tym dowiedzieć, nie mogliśmy utrzymywać tego w sekrecie przez cały czas. Ale obawiałam się jego reakcji, mimo tego co powiedział Harry.
 - Ok, skoro wyjaśniliśmy sobie, że coś jest między Tobą a Louisem - zaczął znowu Harry, a ja uśmiechnęłam się z rozbawieniem na jego dobór słów. Ledwo co powiedziałam, Harry sam wszystkiego się domyślił. - Powiedz mi, czego chciał Jason.
 - Chce, żebyśmy do siebie wrócili - mruknęłam, przygryzając paznokieć. - Ale ja jestem pewna, że nie chcę z nim być... naprawdę lubię Lou.
 - Powiedziałaś mu to? - spytał, a widząc moje uniesione brwi, dodał: - Jasonowi.
 Pokręciłam przecząco głową i widząc minę Harry'ego, znowu poczułam się jeszcze gorzej.
 - Powiedział, żebym się zastanowiła, a ja zamiast mu powiedzieć, że nie ma dla nas żadnej przyszłości, nie odezwałam się w ogóle.
 - Charlie... lepiej powiedz mu od razu. On ciągle się łudzi i robi sobie nadzieję, a przecież wiesz, że nie chcesz z nim być. Powiedz mu to, to będzie lepsze niż milczenie.
 - Wiem - powiedziałam cicho, kiwając głową. - Muszę to zrobić.
 - A później powiedzieć Liamowi - przypomniał mi Harry, podnosząc się z materaca.
 Zrobiłam to samo i odetchnęłam głęboko, wymuszając uśmiech na moją twarz.
 - Ok, postaram się powiedzieć mu niedługo.
 Oboje wyszliśmy z pokoju i wróciliśmy do salonu, złapałam Jasona za rękę i pociągnęłam go za sobą. Widziałam kątem oka, jak Louis przyglądał się temu podejrzliwie, ale na razie nie zawracałam sobie nim głowy. Jason wyglądał na dość skołowanego, w końcu rozmawialiśmy ze sobą jakieś kilkanaście minut temu, ale Harry miał rację, musiałam mu powiedzieć. Teraz. 
 Zatrzymaliśmy się w przedpokoju, jak najdalej od drzwi salonu i wtedy powiedziałam cicho:
 - Nie będziemy razem, Jason. Przepraszam.
 On spojrzał na mnie wielkimi oczami, a jego dolna warga lekko zadrżała.
 - Ale... jesteś pewna? - spytał ze smutkiem.
 - Przepraszam - powtórzyłam.
 Jason chyba mimo wszystko spodziewał się pozytywnej odpowiedzi, bo smutek szybko zniknął z jego twarzy, wyglądał za to na zdenerwowanego i zszokowanego.
 - Przepraszam - powiedziałam jeszcze raz, czując okropne poczucie winy.
 On tylko pokręcił głową i wyminął mnie bez słowa, wracając do salonu. Nie wiedziałam, jak mam odebrać jego zachowanie, póki nie wrócił ze swoim plecakiem i otworzył drzwi wejściowe.
 - Jason... - zaczęłam mówić, a on trzasnął mi drzwiami przed nosem.
 Zamrugałam parę razy, wpatrując się w miejsce, w którym przed chwilą stał i próbując ogarnąć myślami to, co dzisiaj się wydarzyło. Postanowiłam póki co nie zadręczać się tą sprawą, przynajmniej nie dzisiaj, skoro miałam urodziny. Póki co nie szły tak dobrze, jak się spodziewałam. Oprócz cudownego prezentu, który kupił mi Lou.
 - Gdzie Twój chłopak? - usłyszałam głos Louisa, gdy tylko weszłam do salonu.
 - Były chłopak - poprawiłam go i prawie się zaśmiałam, bo rzeczywiście, Louis był zazdrosny.
 Zayn i Niall rozłożyli się na kanapie, dlatego usiadłam na podparciu fotela, w którym siedział Lou. Dotknęłam lekko palcami jego przedramienia, po czym szybko zabrałam dłoń, a on spojrzał na mnie z niezadowoleniem.
 - Czego on chciał? - spytał cicho.
 Liam rozmawiał teraz z Emily i Harrym, a Zayn i Niall praktycznie się darli, więc nikt nie mógł nas usłyszeć.
 - Żebym do niego wróciła - powiedziałam zgodnie z prawdą. - Ale powiedziałam mu, że nie będziemy razem, dlatego wyszedł.
 Właściwie nie dziwiłam się mu, że nie chciał tu zostać, mimo tego, że był tu tak krótko, a teraz musiał drugi raz w ciągu dnia jechać pociągiem przez dwie godziny.
 - Byłeś zazdrosny? - spytałam z rozbawieniem.
 - Co? Pf, nie - odpowiedział, odgarniając dłonią włosy z twarzy. - Chyba sobie żartujesz...
 Zaśmiałam się cicho, bo Louis nie umiał w ogóle kłamać i zawsze łatwo można go było przejrzeć. Dokładnie tak jak w tym momencie.
 - Ok, zazdrośniku - mruknęłam, co on szturchnął mnie łokciem, a ja zachwiałam się i prawie spadłam na podłogę.
 - Cicho bądź, pchełko - burknął pod nosem i złapał mnie za łokieć, pomagając mi utrzymać równowagę.
 Rozejrzałam się po pokoju, żeby upewnić się, że nikt nie zwracał na nas zbytnio uwagi, w szczególności mój brat. Każdy jednak w dalszym ciągu zajęty był swoją własną rozmową.
 - Nie mogę uwierzyć, że myślałeś, że mam 18 lat - powiedziałam ze śmiechem.
 - Byłem pewien, że skończyłaś już szkołę i idziesz na studia! - Louis uniósł trochę głos i zmrużył oczy, rzucając mi groźne spojrzenie.
 - Nie - odpowiedziałam i pokręciłam głową. - Mam jeszcze rok.
 Louis napił się z butelki, którą trzymał i potrząsnął głową, a ja przesunęłam dłonią przez jego włosy, nie mogąc się powstrzymać.
 - W co ja się kurwa wpakowałem... - mruknął, ale uśmiechnął się nieznacznie, czując jak okręcałam na palce jego kosmyki.
 Odpowiedziałam mu lekkim uśmiechem i spojrzałam w stronę Liama. Musiałam mu powiedzieć. Nie byłam pewna, czy Louis się ze mną zgodzi, bo pewnie obawiał się, że jeszcze oberwie od mojego brata, ale wiedziałam, że muszę to zrobić. 
 Nie byłam tylko jeszcze pewna kiedy, ale Harry miał rację. Najlepiej będzie, jeśli powiem mu jak najszybciej.

*

cholera, strasznie chaotyczny ten rozdział i trochę krótszy niż normalnie, wybaczcie

wtorek, 21 kwietnia 2015

12.

Charlie

 Wskoczyłam na kanapę i położyłam nogi na kolanach Nialla, ale on szybko je stamtąd zrzucił, na co wysunęłam do przodu dolną wargę. Usiadłam po turecku, oparłam się łokciami o uda, na dłoni położyłam podbródek i spojrzałam na blondyna siedzącego obok mnie.
 - Toooo - zaczęłam, przeciągając samogłoskę. - Co robimy?
 - Możemy coś pooglądać - odpowiedział Niall, wzruszając ramionami.
 - Zawsze coś oglądamy - rzuciłam i westchnęłam głośno.
 Niall przewrócił oczami, miał już chyba dosyć mojego towarzystwa na dzisiaj, choć wstał dopiero pół godziny temu.
 - Możemy w coś pograć - powiedział i spojrzał na mnie oczekująco.
 - We dwójkę? - spytałam z niezadowoleniem. - Może Louis jest u siebie, na pewno porobi coś z nami.
 Tak naprawdę wiedziałam, że Louis był u siebie, możliwe, że jeszcze nawet się nie obudził. W końcu do 5 rano oglądaliśmy serial na jego laptopie, ja byłam przyzwyczajona do tego, że się nie wysypiałam, więc nie miałam problemu, by wstać o normalnej porze.
 Niall zmarszczył nieznacznie brwi i wyglądał, jakby się nad czymś poważnie zastanawiał, po czym mruknął:
 - I Zayn?
 Pokiwałam szybko głową i uśmiechnęłam się wesoło. 
 - Och, tak, oczywiście, Zayn też.
 Na chwilę kompletnie o nim zapomniałam, bo jedyne o czym myślałam to to, żeby zobaczyć się znowu z Louisem. Niall jednak szybko wrócił do swojej normalnej, znudzonej miny i nie wydawał się podejrzliwy.
 - No nie wiem, chętnie bym trochę od nich odpoczął - powiedział po chwili.
 Uniosłam brwi i przygryzłam paznokieć, przyglądając się Niallowi, a on tylko wzruszył ramionami. Zastanawiałam się przez chwilę, co innego moglibyśmy porobić i zaczęłam okręcać końcówki moich włosów na palcach.
 - Mam pomysł! - zawołałam z zadowoleniem. - Pomożesz mi pofarbować włosy.
 Niall spojrzał na mnie ze zdziwieniem i dokładnie przyjrzał się moim włosom, po czym spytał wolno:
 - Mam pofarbować Ci włosy?
 - Muszę tylko poprawić końcówki, różowy jest już bardzo wyblakły - wytłumaczyłam. - Mam nawet farbę przy sobie, bo wiedziałam, że będę musiała je poprawić. 
 Wstałam z kanapy, mając zamiar już teraz pójść umyć głowę i od razu się za to zabrać. Niall nie do końca wyglądał na przekonanego do mojej propozycji.
 - Możesz to zrobić sama, prawda? - spytał z nadzieją.
 - Taa, ale chcę, żebyś mi pomógł i spędzimy przy okazji razem czas - rzuciłam, pochylając się w jego stronę i pstryknęłam go w nos.
 Moja twarz znalazła się dość blisko jego, na co Niall zarumienił się i odsunął szybko, powodując, że zaśmiałam się cicho.
 - Ok, muszę umyć głowę i najlepiej farbujmy włosy w łazience, bo założę się, że wszystko wokół ubrudzimy - powiedziałam.
 Niall niezbyt chętnie się ze mną zgodził, więc poszłam do pokoju Liama zabrać farbę i jakąś koszulkę, której praktycznie nie nosiłam i nie było mi żal jej pobrudzić. Sprawdziłam przy okazji, jak dużo skrętów mi zostało i uśmiechnęłam się z zadowoleniem, widząc, że nie musiałam się martwić, że może mi ich nie starczyć do końca wakacji. Zapięłam zamek torby do samego końca i skierowałam się do łazienki, gdzie Niall siedział już na pralce i robił coś na swoim telefonie.
 - Myślałam, że poczekasz jeszcze chwilę w salonie.
 - A co? - spytał Niall ze zdezorientowaniem, unosząc na mnie wzrok.
 - Muszę przebrać koszulkę. Zamknij oczy.
 Niall kilka razy otworzył i zamknął usta, po czym wreszcie zacisnął mocno powieki i na dodatek zasłonił twarz dłońmi, a zaraz jeszcze obrócił głowę w drugą stronę. Zaśmiałam się lekko, widząc jego reakcję i szybko przebrałam koszulki, rzucając tę, którą miałam na sobie wcześniej w stronę Nialla. Ten pisnął głośno, gdy bluzka wylądowała na jego głowie, ale nie ściągnął dłoni z twarzy.
 - Możesz już patrzeć, Niall - powiedziałam z rozbawieniem.
 Pochyliłam głowę nad wanną i odkręciłam kurek, po czym zmoczyłam włosy. Nalałam sobie szampon na dłoń, umyłam każde pasmo i dokładnie spłukałam wszystko. Później wzięłam ręcznik i wysuszyłam nim trochę włosy, by nie były, aż tak mokre. Gdy się wyprostowałam, zauważyłam, że Niall patrzył w moją stronę, a dokładniej na mój tyłek, ale szybko odwrócił wzrok, widząc moje znaczące spojrzenie.
 Rozczesałam włosy i spojrzałam na instrukcję na opakowaniu farby, żeby upewnić się, jak dokładnie było tam napisane, że powinnam to zrobić.
 - Macie tu jakieś jednorazowe, plastikowe rękawiczki albo coś takiego?
 Niall zacisnął usta w cienką linię i zamrugał kilka razy, co było dla mnie wystarczająco odpowiedzią.
 - Ok, nieważne, farba raczej łatwo później zejdzie z dłoni.
 - Raczej? - powtórzył po mnie.
 Pokiwałam głową z rozbawioną miną, widząc, jak Niall obawiał się o swoje ręce.
 - Charlie! - dało się słyszeć głos Liama z przedpokoju. - Niall!
 Nie wiedziałam, że będzie tutaj tak wcześnie.
 - W łazience! - odkrzyknęłam.
 Liam po chwili zajrzał do środka z podejrzliwą miną i rozejrzał się uważnie dookoła, jakby oczekiwał zastać tu coś dziwnego.
 - Co robicie?
 - Niall pomaga poprawić mi różowy na moich końcówkach - powiedziałam z uśmiechem.
 - Łiii! - zawołał na to Niall z fałszywym entuzjazmem.
 Uniosłam brwi, przyglądając mu się przez moment, po czym wróciłam wzrokiem do Liama, który wyglądał, jakby usłyszał właśnie najbardziej niespodziewaną rzecz w swoim życiu.
 - Ee ok, jak skończycie, muszę o czymś z Tobą porozmawiać, Charlie.
 Starałam się zachować spokój, ale jego poważna mina nie wróżyła niczego dobrego.
 - O czym? - spytałam, odkręcając wieczko farby, by czymś się zająć.
 - Później Ci powiem - odpowiedział i posłał mi znaczące spojrzenie, które mówiło: "dobrze wiesz, o co chodzi, masz przejebane".
 Po tym wyszedł z łazienki, lekko trzaskając za sobą drzwiami, a ja przełknęłam nerwowo ślinę. Musiało chodzić mu o Louisa, musiał się dowiedzieć w jakiś sposób... Może zauważył, że w nocy nie było mnie tutaj? A może Zayn powiedział mu o wszystkim?
 Nie mogłam przestać o tym myśleć i zamartwiać się, gdy Niall ze skupioną miną zaczął nakładać palcami farbę na moje włosy. Może i mogłam jakoś wykręcić się z wszystkiego kłamstwem, w końcu zawsze mi się to udawało, ale nie miałam pojęcia, co Liam wiedział dokładnie. Po jego zachowaniu mogłam wywnioskować, że raczej tym razem nie będę miała nawet okazji, żeby wymyślić jakieś kłamstwo.
 Byłam coraz bardziej zestresowana, ale zaśmiałam się cicho, zauważając różową farbę na nosie Nialla.
 - Co? - spytał ze zdezorientowaniem.
 - Ubrudziłeś się - powiedziałam i pokazałam na jego nos.
 On przesunął palcem po tym miejscu, po czym zaklął głośno, uświadamiając sobie, że nie powinien tego robić i teraz jego nos zrobił się jeszcze bardziej różowy. Zaśmiałam się głośniej, widząc to i przynajmniej na chwilę zapomniałam o Liamie.
 Po kolejnych kilku minutach Niall zmarszczył brwi i przygryzł wargę, przyglądając się dokładnie moim włosom. 
 - Chyba już.
 Przejrzałam się w lustrze i o dziwo Niall całkiem nieźle sobie poradził, w pojemniku zostało jeszcze trochę farby, więc nałożyłam jej resztę na pasma, gdzie było jej mniej.
 - Świetnie Ci poszło. Może powinieneś zostać fryzjerem, Niall.
 Spojrzałam w jego stronę, a on wyszczerzył się do mnie i skromnie odpowiedział:
 - Ta, to chyba wrodzony talent.
 Oboje umyliśmy ręce i u mnie tylko koniuszki palców zostały lekko różowe, za to Niall miał takie całe dłonie. Jak najbardziej się dało przedłużałam wszystko, bo obawiałam się mojej rozmowy z Liamem. A co jeśli wejdę do salonu, a oprócz mojego brata, będzie tam czekał też Louis, bo Liam kazał mu tutaj przyjść, żeby porozmawiać z naszą dwójką za jednym razem?
 Przełożyłam włosy na jedną stronę i przejrzałam się ostatni raz w lustrze, po czym niechętnie wyszłam z łazienki. Nie miałam już nic więcej do zrobienia, więc wreszcie musiałam się z tym zmierzyć. Wytłumaczę wszystko Liamowi i powinien zrozumieć, że to nic złego, a ja naprawdę lubię jego przyjaciela.
 Niall szybko poszedł do swojego pokoju i zamknął za sobą drzwi, pewnie bojąc się, że zostanie wplątany w całą sytuację. Weszłam do salonu, gdzie Liam siedział już na kanapie i robił coś na telefonie. Po Lou nie było ani śladu, ale chyba wolałabym, żeby jednak tutaj był, byłoby mi wtedy jakoś lepiej i może nie stresowałabym się, aż tak.
 Liam uniósł głowę, słysząc moje kroki i pokazał mi, żebym usiadła obok niego. Zacisnęłam usta w cienką linię i starałam się nie pokazać po sobie, że się denerwowałam.
 - Wiem o wszystkim - powiedział, na co serce podeszło mi do gardła.
 - Ja... to... - zaczęłam, po czym głupio spytałam: - O czym mówisz?
 Nie wiedziałam, w czym miało mi to teraz pomóc, ale chyba wolałam udawać, że nie mam pojęcia, o co chodzi. Liam spojrzał na mnie z niedowierzaniem i pokręcił lekko głową, jakby nie mógł uwierzyć, że naprawdę to robię.
 - Zostawiłaś wcześniej rozpięta torbę, więc rano gdy się szykowałem do wyjścia, rzuciło mi się coś w oczy... - zaczął mówić, a ja wypuściłam z siebie głośno powietrze, uświadamiając sobie, że chodziło o coś zupełnie innego niż myślałam. - Podszedłem bliżej i nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. Co do cholery, Charlie?! Ty i jaranie?!
 Czułam wielką ulgę, wiedząc, że wcale nie chodziło o Louisa i o mnie. Chociaż wcześniej nie chciałam, żeby Liam dowiedział się o tym, że lubiłam czasem zapalić, nie przeszkadzało mi to teraz ani trochę. Uśmiechnęłam się nieznacznie, na co Liam posłał mi dziwne spojrzenie.
 - Na pewno sam robiłeś takie rzeczy w moim wieku - odpowiedziałam i wzruszyłam ramionami.
 - Nie mówimy teraz o mnie, Charlie - powiedział szybko, na co zaśmiałam się cicho. - Nigdy bym nie pomyślał, że Ty...
 - Liam - przerwałam mu. - Trochę palę, piję dość sporo alkoholu, chodzę ciągle na imprezy i bardzo często kończy się tym, że jestem pijana. Wiem, że Ty widzisz mnie ciągle jako moją młodszą wersję, ale dużo się zmieniłam i musisz to wreszcie zaakceptować.
 Liam wyglądał na zaskoczonego, jakby nie spodziewał się, że oprócz tych skrętów, mogło chodzić o tyle więcej rzeczy. Nie dziwiłam się, że ciężko było mu to wszystko ogarnąć, skoro do tej pory był przekonany, że byłam taka jak kilka lat temu.
 - Rodzice wiedzą? - spytał w końcu.
 - Nie wiedzą o jaraniu, ale wiedzą, że upiłam się kilka razy - odpowiedziałam i pokiwałam lekko głową. - Nie byli bardzo źli z tego powodu, skoro wcześniej to samo przeżyli już z Tobą.
 Uśmiechnęłam się niewinnie, a Liam zmarszczył brwi z niezadowoleniem.
 - Nie jesteś pełnoletnia...
 - Ty też nie byłeś, gdy zacząłeś pić - powiedziałam i założyłam ręce na pierś.
 Liam nie wyglądał na zbytnio zadowolonego, ale nie mógł zaprzeczyć, bo była to prawda.
 - Ok... dalej nie podoba mi się to, że pijesz, a tym bardziej, że palisz takie świństwa - powiedział i nie brzmiąc zbyt pewnie, skończył: - Ale rób co chcesz.
 Uśmiechnęłam się pod nosem i ścisnęłam krótko jego kolano, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
 - Ok, dobrze, że nie będziesz z tego robił wielkiej sprawy.
 - Miałem najpierw taki zamiar - przyznał, na co uśmiechnęłam się z rozbawieniem. - Ale masz rację, zmieniłaś się i... choć dla mnie zawsze będziesz moją małą siostrą, to nie jesteś już aż taką gówniarą.
 Prychnęłam śmiechem pod nosem na jego ostatnie słowo i rozsiadłam się wygodniej na kanapie.
 - To co, chcesz ze mną zajarać? - spytałam żartobliwie, chcąc zobaczyć jego reakcję.
 Liam wyglądał praktycznie na przerażonego, że mogłam to zaproponować, bo choć wiedziałam, że sam na pewno palił kilka razy, nie robił tego często i na pewno nie wyobrażał sobie, że mógłby zapalić ze swoją młodszą siostrą.
 - Charlie! - zawołał z oburzeniem.
 Zaśmiałam się głośno i złapałam za brzuchu, praktycznie kładąc się na kanapie. Jego mina w tym momencie naprawdę była bezcenna.

*

 Wreszcie nadeszły moje urodziny i nie mogłabym być z tego powodu szczęśliwsza. Od zawsze uwielbiałam ten dzień, a teraz gdy mogłam świętować go z Louisem, uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Trzymałam dłonie przed oczami, tak jak mi kazał, żebym nic nie mogła zobaczyć i czekałam ze zniecierpliwieniem, aż wreszcie pozwoli mi popatrzeć. Powiedziałam mu, że wcale nie musiał mi nic kupować, ale zapewnił mnie, że to nie było nic takiego.
 Poczułam, jak materac ugina się obok mnie pod dodatkowym ciężarem, a po chwili jego usta przesuwały się po mojej szyi, powodując, że na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
 - Co robisz? - spytałam i naprawdę miałam ochotę spojrzeć w jego stronę.
 Louis nic nie odpowiedział i zamiast tego zaczął ssać skórę pod moim uchem, na co mruknęłam cicho, ale uświadamiając sobie, co robił, szybko przypomniałam:
 - Nie możesz zrobić mi malinki, Liam zobaczy.
 Po moich słowach Louis od razu się ode mnie odsunął, powodując, że zaśmiałam się cicho.
 - Mogę już popatrzeć?
 - Ta, ok.
 Opuściłam ręce i odwróciłam się bardziej w jego stronę, a on podał mi torbę z prezentem. Uśmiechnęłam się w jego stronę, po czym przygryzłam wargę, patrząc na nią z podekscytowaniem. Uwielbiałam dostawać prezenty.
 - Nooo, zobacz co to - pośpieszył mnie Louis, gdy nic nie zrobiłam.
 Wyciągnęłam koszulkę, a gdy rozłożyłam ją, pisnęłam cicho, widząc logo My Chemical Romance.
 - Mam nadzieję, że jeszcze takiej nie masz? - spytał. - Na pamięć znam tą jedną, w której chodzisz, bo to w niej zobaczyłem Cię pierwszy raz i...
 - Dziękuję! - zawołałam, po czym rzuciłam się mu na szyję i przytuliłam się do niego mocno. - To świetny prezent.
 - Nie zobaczyłaś jeszcze wszystkiego - powiedział i odchrząknął znacząco.
 Wydawało mi się, że w torbie nie było nic więcej, więc odsunęłam się od Louisa i zajrzałam do niej jeszcze raz, zauważając dwa kawałki papieru na dnie. Wyciągnęłam je i szybko przesunęłam wzrokiem po wypisanych tam informacjach. Wytrzeszczyłam oczy, widząc, że to bilety na koncert Gerarda Way'a w Chicago i spojrzałam na Louisa z niedowierzaniem.
 - Wiem, że My Chemical Romance nie są już razem, a że to Twój ulubiony zespół, to pomyślałem, że będziesz chciała pójść na koncert jednego z jego członków - powiedział wolno, jakby nie był pewien, jak ma zinterpretować moją reakcję.
 To był moment, w którym zaczęłam płakać. Nie mogłam uwierzyć, że Louis naprawdę kupił mi bilety na koncert mojego ulubionego człowieka na całym świecie.
 - Co? Dlaczego płaczesz? Mam nadzieję, że to ze szczęścia, a nie ze smutku... - zaczął mówić do mnie, a ja dalej nie mogłam się uspokoić, więc przyciągnął mnie do siebie i przytulił. - To prawie za rok i aż w Ameryce, ale masz dwa bilety, także będziesz mogła kogoś ze sobą zabrać. Może Liama albo... mnie.
 Louis uśmiechnął się nieznacznie, a ja otarłam dłonią twarz i odłożyłam bilety na bok, by przypadkiem nic im nie zrobić.
 - To najlepszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam - powiedziałam i usiadłam na jego kolanach, po czym pocałowałam go mocno. - Dziękuję, nie mogę uwierzyć, że... wow, dziękuję.
 - Nie ma sprawy, pchełko - odpowiedział wesoło.
 Widać było, jak zadowolony był z tego powodu, że trafił z prezentem, a do mnie chyba do końca jeszcze nie docierało, że naprawdę będę na koncercie mojego idola.
 - Jesteś najlepszy, Lou, dziękuję i oczywiście, że zabiorę Cię ze sobą - powiedziałam, co chwilę całując go w usta. - Nie mam co do wątpliwości.
 - Wow, chyba naprawdę spodobał Ci się ten prezent, co? - spytał i przycisnął mnie mocniej do siebie.
 Pokiwałam energicznie głową, a Louis zaśmiał się krótko.
 - Będę na koncercie miłości mojego życia, oczywiście, że podoba mi się ten prezent - powiedziałam i pociągnęłam lekko palcami za jego włosy. - Uwielbiam Cię.
 Pocałowałam go kolejny raz, tym razem złączając nasze usta na dłużej i Louis zdecydowanie nie miał nic przeciwko temu. Całowaliśmy się przez dłuższą chwilę, aż ktoś cicho zapukał w drzwi jego pokoju. Szybko z niego zeszłam i podniosłam się z łóżka, przesuwając dłonią po moich ubraniach, jakbym chciała się upewnić, że nie było widać po mnie, co przed chwilą robiłam.
 Zayn zajrzał do środka i uniósł brew, spoglądając między nami podejrzliwie.
 - Ok, nie będę nawet pytać, co robiliście. Liam chce, żebyśmy zeszli do ich mieszkania, podobno ma jakąś urodzinową niespodziankę dla Charlie.
 Uśmiechnęłam się szeroko, słysząc to, bo choć nic już nie mogło przebić prezentu Louisa, to byłam ciekawa, o co chodziło tym razem. Szybko zgarnęłam moje prezenty z powrotem do torby, a Louis niechętnie podniósł się z łóżka.
 Po drodze zaczęłam opowiadać Zaynowi o tym, co kupił mi Louis, na co ten pokiwał głową i powiedział, że to jego powinnam wziąć ze sobą, bo w końcu to jego najbardziej lubiłam. Zaśmiałam się cicho, a gdy wszedł do mieszkania piętro niżej, zatrzymałam Louisa przed drzwiami i pocałowałam go szybko.
 - Dziękuję - powiedziałam kolejny raz.
 - Przestań mi dziękować - mruknął Louis i popchnął mnie lekko tak, żebyśmy weszli do środka. - Lepiej zabierz mnie tam ze sobą, a nie Zayna.
 Uśmiechnęłam się do niego z rozbawieniem i zapewniłam go znowu, że na pewno to jego zabiorę ze sobą. Weszliśmy wreszcie do salonu, upewniając się, że była między nami odpowiednia odległość i uśmiech szybko zniknął z mojej twarzy, gdy zobaczyłam, kto siedział na kanapie.
 Już wiedziałam, co było tą urodzinową niespodzianką Liama. A raczej kto. Mój były chłopak. Jason.

*

pisałam ten rozdział całe wieki...

chyba już wspominałam wcześniej, że to ff będzie krótkie, także zostało tylko kilka rozdziałów + epilog. proszę, nie piszcie, żebym zrobiła więcej, bo na pewno tego nie zrobię, a będę się tylko źle czuła z tego powodu ;c

dziękuję, że to czytacie <3

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

11.

ostrzegam: (dość krótka) scena +18 mniej więcej przy końcu rozdziału

*

Louis

 Podniosłem lekko głowę, słysząc głośny dźwięk mojego telefonu, który prawdopodobnie leżał teraz na łóżku w moim pokoju. Jęknąłem cicho z niezadowoleniem i obróciłem się twarzą do tyłu kanapy, chowając w niej twarz. Może gdy będę udawał, że tego nie słyszę, przestanie dzwonić?
 Odetchnąłem z ulgą, gdy w domu z powrotem zapanowała cisza, ale trwała tylko kilkanaście sekund, bo zaraz znowu dało się słyszeć piosenkę, którą miałem ustawioną na dzwonek.
 - Zaaaaaayn!
 - Nie przyniosę Ci Twojego telefonu, rusz dupę! - odkrzyknął od razu.
 Cholera... Niechętnie podniosłem się z kanapy, a gdy wszedłem do mojego pokoju położyłem się na łóżku, zgarniając w dłoń komórkę. 
 - Hej, mamo - powiedziałem po odebraniu połączenia i przyłożeniu telefonu do ucha.
 - Dlaczego tak długo nie odbierałeś?
 Podłożyłem wolną rękę pod głowę i ułożyłem się wygodniej, wiedząc, że to raczej nie będzie krótka rozmowa.
 - Zostawiłem telefon w pokoju, a byłem w salonie - odpowiedziałem.
 - I nie chciało Ci się wstać, co?
 Zaśmiałem się cicho, bo oczywiście, że mama domyśliła się, że byłem po prostu zbyt leniwy, żeby pójść po komórkę.
 - Dzwonisz z jakiegoś konkretnego powodu?
 - A mama nie może już zadzwonić do swojego syna po prostu, żeby porozmawiać? - spytała z udawanym oburzeniem.
 - Oczywiście, że może - zapewniłem ją od razu.
 Na pewno jednak chciała o coś spytać albo porozmawiać na jakiś temat, nie miałem co do tego wątpliwości.
 - To co u Ciebie, Lou?
 Oprócz tego, że kręciłem z młodszą siostrą Liama? Właściwie to nic. Ale nie mogłem jej przecież o tym powiedzieć, nie wydawało mi się, żeby była zadowolona, że robiłem coś takiego za plecami mojego przyjaciela.
 - Nic nowego - powiedziałem w końcu. - Zayn jak zwykle mnie denerwuje, wczoraj skończył pudełko moich ulubionych płatek i nawet nie pofatygował się do sklepu po następne.
 - To rzeczywiście brzmi jak prawdziwa tragedia - rzuciła mama z ironią, na co zmarszczyłem brwi z niezadowoleniem.
 - A co u was?
 - Po staremu, kiedy przyjedziesz nas odwiedzić? Mówiłeś, że wpadniesz na wakacjach.
 Kompletnie wyleciało mi z głowy, że tak powiedziałem. Nie mogłem tam pojechać teraz, nie w momencie gdy między Charlie a mną tyle się działo. W końcu za niecały miesiąc wróci do domu, dlatego chciałem spędzić z nią jak najwięcej czasu, póki tutaj była.
 - Wiesz co, jestem dość zajęty... - mruknąłem niepewnie.
 - Zajęty czym? Nie pracujesz przez wakacje, więc niby co takiego robisz, że nie możesz przyjechać?
 Żałowałem, że nie potrafiłem kłamać tak jak Charlie, bo miałem w tym momencie kompletną pustkę w głowie. Normalnie pojechałbym odwiedzić moją rodzinę i zostałbym tam tydzień albo nawet dwa, więc nic dziwnego, że mama była podejrzliwa. A to jak długo milczałem nie pomagało mi ani trochę.
 - Umawiasz się z jakąś dziewczyną! - zawołała.
 To nawet nie było pytanie, ona to oznajmiła, jakby była pewna, że to była prawda. Chyba znała mnie lepiej niż myślałem...
 - Tak jakby - odpowiedziałem w końcu. - To skomplikowane.
 - Dlaczego? Opowiedz mi o tym, spróbuję Ci coś doradzić.
 - Nieważne, to nic takiego - rzuciłem szybko. - Wszystko jest ok, jest świetnie.
 - Louis - powiedziała mama tonem nieznoszącym sprzeciwu.
 A mogłem nie odbierać telefonu. Ok, nie mogłem powiedzieć jej wszystkiego, ale może chociaż małą część prawdy.
 - Ona nie jest stąd, będzie tu tylko do końca wakacji, więc nie jestem pewien, czy później ją jeszcze zobaczę.
 Poza tym Liam na pewno w końcu dowie się o wszystkim, a wtedy pewnie mnie zabije...
 - Och, jestem pewna, że coś wymyślisz. Jeśli to nie jest zbyt daleko, to możecie się odwiedzać.
 A może Charlie pójdzie tutaj na studia, właściwie nigdy nie rozmawiałem z nią na ten temat, ale gdy teraz o tym myślałem, to było całkiem prawdopodobne.
 - Taaa, yhym, masz rację - odpowiedziałem, ledwo zwracając uwagę na to, co powiedziała. - Muszę kończyć, Zayn mnie woła.
 Podniosłem się z łóżka i przeciągnąłem się, po czym spojrzałem na moje odbicie w lustrze i poczochrałem dłonią włosy, bo były zbyt oklapłe.
 - Zayn wcale Cię nie woła - powiedziała. - Ale ok, ja sama muszę kończyć. Pa Louis, kocham Cię.
 - Ja Ciebie też - mruknąłem, a ona w połowie mojej wypowiedzi zakończyła rozmowę.
 Chamsko... Schowałem telefon do kieszeni, a Zayn nagle pojawił się w drzwiach mojego pokoju, powodując, że podskoczyłem ze strachu.
 - Ty kutasie - warknąłem w jego stronę. - Wystraszyłeś mnie.
 Zayn spojrzał na mnie jak na idiotę, pewnie dlatego, że nawet nic takiego nie zrobił, tylko zwyczajnie tutaj podszedł.
 - Czy Ty właśnie rozmawiałeś ze swoją mamą o Charlie? - spytał, unosząc brew.
 - Mooooże - rzuciłem i wzruszyłem ramionami.
 Zmarszczyłem brwi ze zdziwieniem, gdy Zayn zaśmiał się cicho i uśmiechnął z zadowoleniem.
 - W takim razie to między wami jest na poważnie?
 - Taa, chyba tak - odpowiedziałem powoli, zastanawiając się nad tym, czy właśnie tak było.
 Zayn pokiwał głową i poszedł z powrotem do swojego pokoju, ale zanim zamknął za sobą drzwi, zawołał jeszcze:
 - Nie mogę się doczekać, aż Liam się dowie!
 Zazgrzytałem zębami, wpatrując się z niezadowoleniem w zamknięte drzwi, za którymi zniknął Zayn i krzyknąłem:
 - Odkup mi moje płatki, idioto!

*

 Obserwowałem ze zdezorientowaniem, jak Liam rozkładał talerze na stole w ich kuchni. Co tu się do cholery działo?
 - Chcecie zjeść z nami kolację? - spytał, zauważając, że Zayn i ja przypatrywaliśmy się mu przez cały czas.
 - Jasne, nie odmówilibyśmy darmowemu jedzeniu - powiedziałem, a Zayn pokiwał głową na moje słowa.
 Liam prychnął pod nosem, ale nic na to nie powiedział, więc usiadłem przy stole. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek widział, żeby Liam i Niall jedli coś tutaj razem, ale może Liam pomyślał, że dobrze by było zjeść wspólnie kolację ze względu na swoją siostrę. Jakiekolwiek były jego intencje, ja się na to pisałem, skoro mogłem zjeść za darmo.
 - Niall! Charlie! - zawołał Liam.
 Zayn usiadł naprzeciwko mnie i zaczęliśmy robić do siebie głupie miny, czekając, aż przyjdzie reszta, a co ważniejsze na talerzach przed nami znajdzie się jedzenie. Niall wszedł do kuchni, obrzucił wszystko spojrzeniem, zrobił zdziwioną minę, a na koniec wzruszył ramionami i usiadł obok mnie, nie zadając żadnych pytań.
 - Co jemy? - spytałem, podpierając się łokciami o stół, żebym mógł zobaczyć, co robił Liam.
 - Spaghetti.
 - Jeeest! - zawołał Niall, a w tym samym czasie Zayn powiedział:
 - Może być.
 Liam podszedł do stołu z garnkiem makaronu i zaczął nakładać na każdy talerz, podczas gdy my siedzieliśmy i czekaliśmy, aż wszystko będzie gotowe.
 - Charlie! - krzyknął Liam kolejny raz.
 - Ok, gdzie sos? - spytał Niall, spoglądając na talerz przed sobą.
 - Zaraz, jeszcze chwila - odpowiedział Liam i machnął lekceważąco ręką.
 Podparłem głowę na dłoni i westchnąłem głośno, a Liam usiadł obok Zayna.
 - Dopiero się gotuje - dodał, widząc nasze znaczące spojrzenia.
 - Wow... - mruknął Zayn z niedowierzaniem.
 - Harry pewnie zajęty z Emily? - spytałem, choć odpowiedź na to była dość oczywista.
 Liam pokiwał lekko głową, a Charlie wreszcie weszła do środka, na co automatycznie przesunąłem wzrokiem po całej jej sylwetce. Miała na sobie długą koszulkę z nazwą metalowego zespołu, a jej spodenki ledwo co spod niej wystawały.
 - Chodź, zaraz będzie spaghetti - powiedział do niej Liam.
 Zmarszczyłem lekko brwi, rozglądając się dookoła, bo właśnie uświadomiłem sobie, że wszystkie krzesła były już zajęte. Charlie podparła się rękoma pod boki i przez chwilę wyglądała, jakby poważnie zastanawiała się nad tym, co zrobić.
 - Cholera, nie zauważyłem, że... - zaczął Liam.
 - W porządku - rzuciła Charlie, przerywając mu. - Po prostu usiądę... tutaj.
 Wytrzeszczyłem na nią oczy, gdy usiadła na moich kolanach i uśmiechnęła się niewinnie.
 - Louis, nie masz nic przeciwko?
 Wzruszyłem ramionami, bojąc się cokolwiek teraz odpowiedzieć. W końcu niepewnie spojrzałem na Liama, który nie wyglądał na zbytnio zadowolonego, ale też nie wydawało mi się, jakby bardzo go to zdenerwowało. Był już dość przyzwyczajony do tego, że jego siostra bardzo się z nami lubiła i chyba dlatego nie uznał tego za aż tak podejrzane. 
 Charlie zaczęła wiercić się na swoim miejscu, na co przygryzłem mocno wargę, bo prawie jęknąłem cicho. Jej tyłek za bardzo ocierał się o moje krocze.
 - Jak z Amber? - spytał Zayn, ściągając na siebie uwagę Liama.
 - Przestań się wiercić - szepnąłem do Charlie, korzystając z okazji.
 - Dlaczego? - spytała i naprawdę zabrzmiała, jakby nie miała pojęcia, o co mi chodzi. - Masz zbyt kościste kolana, niewygodnie mi.
 Zamiast zrobić to, o co ją poprosiłem, zaczęła wiercić się jeszcze bardziej, a ja czułem, jak moje spodnie nagle stały się za bardzo ciasne w niektórych miejscach. Charlie chyba też musiała to poczuć, bo nagle zastygła i spojrzała na mnie przez ramię.
 - Czy Ty...
 Złapałem ją za biodra i popchnąłem lekko do przodu, żeby się podniosła, po czym sam szybko wstałem z krzesła. Liam był zbyt zajęty rozmową z Zaynem, a Niall robił coś na swoim telefonie, więc nikt z nich nie zauważył mojego dziwnego zachowania.
 - Muszę iść do łazienki - rzuciłem, a wtedy praktycznie wybiegłem z kuchni.
 Odetchnąłem głęboko, gdy znalazłem się w łazience i oparłem się plecami o drzwi, patrząc w dół na moje krocze. To był najgorszy z możliwych momentów, żeby stało się coś takiego. Musiałem pomyśleć o czymś obrzydliwym, ale moje myśli wciąż kręciły się wokół Charlie i nie potrafiłem tego powstrzymać.
 Usłyszałem ciche pukanie, na co otworzyłem szeroko oczy i zacząłem wewnętrznie panikować.
 - Zajęte! - zawołałem.
 - To ja. - usłyszałem cichy głos po drugiej stronie.
 Niepewnie odsunąłem się od drzwi i pociągnąłem za klamkę, uchylając je lekko tak, że mogłem zobaczyć twarz Charlie. A to zdecydowanie mi teraz nie pomagało.
 - Wracaj tam - powiedziałem ostrym tonem.
 Ona tylko uśmiechnęła się pod nosem i otworzyła drzwi szerzej, po czym weszła do środka. Przekręciła kluczyk w zamku, a ja spojrzałem na nią ze zdziwieniem, jednocześnie starając się jakoś ukryć wybrzuszenie w moich spodniach. Choć i tak już doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co się stało.
 - Co robisz? - spytałem cicho, bojąc się, że usłyszy mnie ktoś z kuchni.
 Jej wzrok powędrował w stronę mojego krocza i przygryzła wargę, by się nie zaśmiać.
 - Potrzebujesz pomocy? - mruknęła, podchodząc bliżej.
 - Ha ha, zabawne, Charlie - rzuciłem, bo wiedziałem, że nie mogła mówić poważnie.
 Jeszcze nie robiliśmy niczego z tych rzeczy, ale nie przeszkadzało mi to. W tym momencie naprawdę chciałem, żeby szybko stąd wyszła, wtedy na pewno łatwiej byłoby mi uspokoić pewne części mojego ciała. Charlie jednak musiała uważać, że droczenie się ze mną było bardzo zabawne.
 - Mówiłam serio - odpowiedziała i wzruszyła ramionami. - Chętnie Ci pomogę.
 Otworzyłem kilka razy usta i zamknąłem, bo cholera, czy ona właśnie zasugerowała to, co myślę? Na dodatek gdy jej brat i reszta byli od nas na odległość kilku pokoi.
 - Liam, Niall i Zayn są w kuchni...
 - Dlatego musisz być cicho, ok Lou? - szepnęła, a jej usta otarły się lekko o moje.
 Pokiwałem energicznie głową, na co uśmiechnęła się z rozbawieniem, widząc jak bardzo podobał mi się ten pomysł. Mimo tego, że dalej miałem wątpliwości, biorąc pod uwagę, że reszta mogła domyślić się, co działo się w łazience, nie mogłem przecież odrzucić takiej propozycji.
 Charlie oplotła ramionami moją szyję i przycisnęła się do mnie, gdy mnie pocałowała. Automatycznie oddałem jej pocałunek, przechylając lekko głowę i tylko go pogłębiając. Moje dłonie wylądowały na jej biodrach i wsunąłem palce pod materiał jej koszulki, opuszkami przesuwając po jej nagiej skórze.
 Szybko jednak odsunęła się ode mnie i rozpięła pasek i zamek moich spodni, po czym opadła przede mną na kolana. Odgarnęła włosy za jedno ramię i zwilżyła usta językiem, po czym puściła mi oczko. Nie musiała dużo robić, a ja już byłem, aż za bardzo podekscytowany.
 Jej palce zacisnęły się na szlufkach i jednym sprawnym ruchem pociągnęła moje spodnie, póki co zostawiając bokserki na swoim miejscu. Jej ręka powoli przesunęła się po materiale w górę i dół, na co wciągnąłem powietrze ze świstem przez zęby. Po chwili moje bokserki też były już na moich kostkach, a ona przesunęła palcami w górę po moich udach. Charlie musiała zdawać sobie sprawę, że lepiej będzie, jeśli zrobimy to jak najszybciej, dlatego złapała w swoją drobną dłoń mój członek i przesunęła językiem po jego końcówce.
 - Kurwa mać - rzuciłem, nie mogąc się powstrzymać.
 - Ciiii - szepnęła Charlie, spoglądając na mnie swoimi wielkimi oczami.
 Oparłem głowę o ścianę tak, że patrzyłem teraz do góry i nie widziałem, co robiła. Przygryzłem mocno wargę, starając się nie wydawać z siebie żadnych dźwięków, choć naprawdę bardzo chciałem to zrobić, czując jej usta na sobie. 
 Od początku to właśnie jej usta spodobały mi się najbardziej.
 Wsunąłem palce w jej włosy i szarpnąłem za nie lekko, na co ona mruknęła cicho wokół mnie. Zakląłem pod nosem, nie mogąc się powstrzymać i zamknąłem oczy, całkowicie skupiając się na tym przyjemnym uczuciu. Jej język przesunął się po mojej całej długości, a jej dłoń ciągle przesuwała się w górę i dół, gdy zaczęła lekko ssać na jej końcu.
 - Cholera, Charlie - jęknąłem cicho.
 Musiałem przyłożyć sobie rękę do twarzy i ugryźć się w przedramię, żeby nie wydać z siebie żadnego dźwięku, co było naprawdę trudne, bo Charlie właśnie wsunęła mnie bardziej w swoje usta. Zaczęła wolno ruszać głową do przodu i tyłu, w końcu przyśpieszając tempo tak, że prawie ugięły się pode mną nogi. Jedna jej dłoń przesuwała się po reszcie, a drugą zaciskała lekko na moim udzie.
 - Kurwa mać - wymamrotałem, a mój głos zabrzmiał dziwnie zagłuszony przez moją rękę.
 Charlie przyśpieszyła tempo jeszcze bardziej, choć myślałem wcześniej, że nie było to możliwe i czułem, jakbym był już na skraju świadomości. Kto by pomyślał, że będzie w tym, aż tak dobra...
 Po kilku minutach czułem, że byłem już blisko, a gdy spojrzałem na jej twarz, było po mnie. Widok jej oczu, które wpatrywały się we mnie niewinnie, sprawił, że doszedłem w jej usta. Zacisnąłem mocno oczy i wbiłem bardziej zęby w rękę, powstrzymując się od tego, żeby nie jęknąć głośno.
 Odsunąłem wreszcie rękę od twarzy i wziąłem kilka głębokich oddechów, a Charlie podciągnęła z powrotem moje bokserki i spodnie.
 - Myślę, że Cię usłyszeli - powiedziała, podnosząc się z podłogi.
 - C-co? Serio? - spytałem i wytrzeszczyłem na nią oczy.
 Zapiąłem szybko zamek spodni i pasek, a Charlie zaśmiała się lekko.
 - Nie, żartowałam.
 Spojrzałem na nią z niedowierzaniem, bo prawie dostałem zawału przez jej głupi żart. Charlie podeszła do umywalki i zaczęła myć zęby, mamrocząc coś o tym, że lepiej jeśli zrobi to przed jedzeniem kolacji.
 - Już zjadłaś kolację - rzuciłem, na co ona spojrzała na mnie jak na idiotę. - No wiesz, bo właśnie...
 - Zrozumiałam - powiedziała, gdy wypluła pastę.
 Ok, jak widać nie rozśmieszyło jej to. Objąłem ją ramionami od tyłu i pocałowałem w czubek głowy, na co na jej twarz pojawił się nieznaczny uśmiech. Zdając sobie sprawę z tego, że zdecydowanie nie było nas już zbyt długo, puściłem ją i podszedłem bliżej drzwi. Przekręciłem kluczyk i wyszedłem na zewnątrz, nie spodziewałem się jednak, że wpadnę prosto na Nialla.
 - Boże! - wrzasnąłem, łapiąc się za pierś.
 - Hej, Niall - powiedziała Charlie wesołym głosem.
 - Co tam robiliście? - spytał Niall z podejrzliwą miną.
 Spojrzałem na Charlie w połowie z paniką, a w połowie z nadzieją, bo wiedziałem, że szybko wymyśli jakieś kłamstwo.
 - Louis poszedł wcześniej do toalety, a ja mówiłam wam, że wpadło mi coś do oka - powiedziała, na co Niall pokiwał głową, zgadzając się z nią. - Jak wreszcie otworzył mi drzwi, poprosiłam go, żeby mi pomógł.
 - Och, ok - mruknął Niall i wzruszył ramionami. - Jedzenie już gotowe.
 Po tym odwrócił się na pięcie i poszedł z powrotem do kuchni, a ja zaśmiałem się cicho pod nosem. Niemożliwe, że w to uwierzył. Charlie naprawdę miała talent albo Niall był taki głupi, ale póki co udawało nam się wymigać z wszystkiego. No może oprócz Zayna...
 Popatrzyłem na nią i westchnąłem z ulgą, a później przesunąłem wzrok na jej nogi. Nie wiedziałem, jakim cudem Niall tego nie zauważył, ale jej kolana były całe czerwone. Gdy powiedziałem o tym Charlie, szybko poszła się przebrać, a ja wróciłem do kuchni i zająłem moje wcześniejsze miejsce.
 Wyglądało na to, że nikt się nie domyślił, czemu nie było nas tyle czasu. A przynajmniej tak myślałem, póki nie popatrzyłem na Zayna, który nacisnął językiem na wnętrze swojego policzka i puścił mi oczko. Oczywiście...

wtorek, 7 kwietnia 2015

10.

Louis

 Przez kilkanaście pierwszych sekund po obudzeniu zapomniałem, co stało się w nocy.
 Zapomniałem, że Charlie tutaj przyszła i Zayn ją zobaczył. A teraz wiedział, że coś między nami jest. Mogło być gorzej, to Liam mógłby nas przyłapać, a wtedy miałbym przejebane. Wolałem, żeby nikt nie miał o nas pojęcia, przynajmniej póki co, ale na to było już za późno. Pocieszało mnie to, że Zayn był najlepszą osobą, która mogła o tym wiedzieć, bo byłem pewien, że nie powie o niczym reszcie i nie będzie robił mi zbyt dużo problemów z tego powodu.
Przesunąłem dłońmi po twarzy, po czym niechętnie podniosłem się z łóżka. Charlie musiała wrócić do siebie, gdy zasnąłem, tak jak robiła to za każdym razem, gdy przychodziła tu w nocy. Zawsze wcześnie wracała do mieszkania piętro niżej i zasypiała na kanapie, tak że gdy Liam się obudził, był pewien, że spędziła tam całą noc.
 Zayn już był w kuchni, gdy tam wszedłem, ale póki co kompletnie go zignorowałem i podszedłem prosto do lodówki. Zacząłem przeglądać jej zawartość, której było naprawdę niewiele i w końcu wyciągnąłem resztki pizzy. Nie chciało mi się nawet jej podgrzewać, dlatego wskoczyłem na blat i zacząłem jeść, czując na sobie uważne spojrzenie Zayna.
 - Co? - wymamrotałem (z pizzą w ustach) po dłuższej chwili jego gapienia się na mnie.
 - Po prostu zastanawiam się, co do cholery wydarzyło się w nocy.
 - Co się wydarzyło? - spytałem, zachowując się, jakbym nie miał pojęcia, o czym mówił.
 Zayn uniósł brwi, a po chwili westchnął cicho i pokręcił głową.
 - Powiedziałbym, żebyś nie udawał głupiego, ale wiem, że naprawdę taki jesteś...
 - Lepiej uciekaj, bo jak skończę jeść, to Ci wpierdolę - mruknąłem, posyłając mu mordercze spojrzenie. - Mówię serio, kutasie.
 Zayn tylko zaśmiał się pod nosem, nie ruszając się z miejsca, a ja zmrużyłem na niego oczy.
 -Jeśli to zrobisz, powiem Liamowi o Charlie - rzucił i wzruszył ramionami.
 Spojrzałem na niego z niedowierzaniem i położyłem sobie rękę na piersi, chcąc pokazać mu, jak bardzo mnie to oburzyło i zraniło.
 - Taki z Ciebie przyjaciel, Zaynie.
 - Żartowałem, uspokój się - powiedział i przewrócił oczami. - Powiesz mi, wreszcie jak to do cholery się stało, że Charlie i Ty... właściwie nawet nie wiem, co to jest...
 - Z tego, co pamiętam wczoraj zacząłeś krzyczeć "wiedziałem, wiedziałem"! - zawołałem z fałszywym entuzjazmem.
 - Bo wiedziałem, że coś się z wami dzieje! - krzyknął lekko już poirytowany moim zachowaniem. - Nie mam tylko pojęcia, co dokładnie i jak w ogóle do tego doszło, biorąc pod uwagę, co wcześniej o niej mówiłeś.
 - Ale później ją poznałem i... - wzruszyłem ramionami, uśmiechając się pod nosem. - Okazała się o wiele fajniejsza niż mógłbym przypuszczać?
 Zabrzmiało to bardziej jak pytanie niż stwierdzenie, ale Zayn pokiwał nieznacznie głową, bo musiał zrozumieć, co miałem na myśli. Przypuszczaliśmy, że Charlie będzie nudną kujonką, a była wręcz przeciwieństwem takiej osoby. Nie mówiąc już o tym, jak cholernie ładna była i jak cholernie zachęcające były jej usta.
 - W takim razie co stało się z "nie można spać z siostrą swojego przyjaciela"? - spytał z poważną miną. - I nawet nie waż się mówić, że jeszcze z nią nie spałeś, bo wiesz, że nie chodzi tylko o to.
 Jęknąłem z niezadowoleniem, bo nie myślałem, że Zayn będzie mnie tak męczył w tej sprawie. Mogłem przynajmniej być pewny, że nikomu o tym nie powie, bo zawsze potrafił utrzymywać w tajemnicy to, czego nie chciałem, żeby dowiedział się ktoś inny.
 - Sam nie wiem - powiedziałem niepewnie i ugryzłem kolejny kawałek pizzy. - Nie mogłem się powstrzymać, wiesz? Mimo tego, że jest młodsza kilka lat, naprawdę świetnie się dogadujemy i uwielbiam jej charakter. Na dodatek jest taka...
 - Gorąca - podpowiedział Zayn.
 Zgromiłem go wzrokiem i pokazałem mu środkowy palec, po czym kontynuowałem:
 - Piękna, podobają mi się jej wielkie, niewinne niebieskie oczy i różowe końcówki włosów, a przede wszystkim jej usta. I kurwa Zayn, nawet nie wiesz, jak dobrze...
 - Poczuć je na swoim kutasie - mruknął, przerywając mi.
 Normalnie zaśmiałbym się z tego, właściwie to nawet sam bym coś takiego powiedział (najprawdopodobniej do Harry'ego), ale w tym momencie nie byłem ani trochę rozbawiony.
 - Haha, dobre, Zayn, genialne, jesteś taki zabawny - rzuciłem z ironią.
 Zayn zaśmiał się cicho zadowolony z siebie, a ja skończyłem szybko jeść pizzę. Wtedy zeskoczyłem z blatu, podszedłem bliżej niego i uderzyłem go mocno w tył głowy.
 - Kurwa mać! - krzyknął, łapiąc się za bolące miejsce. - To bolało, Louis!
 - Idź wypłacz się komuś, kogo to obchodzi - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do niego sztucznie.
 Poklepałem go lekko po ramieniu i wyszedłem z kuchni, po czym od razu skierowałem się do łazienki. Umyłem zęby, przemyłem twarz zimną wodą i poczochrałem dłonią włosy, chcąc choć trochę je ogarnąć.
 - Louuu! - usłyszałem nagle wesoły głos Charlie.
 Miała dobre wyczucie czasu. Wyszedłem z łazienki, ale gdy nie zauważyłem jej w korytarzu, tak jak się spodziewałem, zajrzałem do kuchni. Zayn dalej siedział w tym samym miejscu, w którym widziałem go kilka minut temu, a Charlie stała teraz blisko stołu, przyglądając mu się z uniesioną brwią.
 - Co Ci się stało?
 Oczywiście, że Zayn musiał odgrywać królową dramatu i dalej trzymał się za głowę, robiąc wielce zbolałą minę.
 - Twój kochany Louis mnie uderzył - burknął pod nosem.
 Charlie spojrzała na mnie w połowie z rozbawieniem, w połowie ze zdziwieniem, na co uśmiechnąłem się do niej niewinnie. Obrzuciłem spojrzeniem całą jej sylwetkę, zauważając ze zdziwieniem, że miała na sobie sukienkę. Widziałem ją już wcześniej w jednej, wtedy gdy poszliśmy do klubu, ale na co dzień przeważnie nosiła dżinsowe spodenki albo czarne rurki. Jej styl ubierania był bardziej seksowny lub rockowy, a tym razem miała na sobie zwiewną, letnią sukienkę. W ten sposób wyglądała o wiele delikatniej i niewinniej, prawie tak jak Liam nam ją wtedy opisał.
 - Ok... - powiedziała wolno, przeciągając samogłoskę. - Nudziło mi się, więc stwierdziłam, że was odwiedzę.
 - Nas czy Louisa? - spytał od razu Zayn.
 - Was - odpowiedziała Charlie i oparła dłonie na biodrach, spoglądając na niego z zaciętą miną.
 - Wstałeś dzisiaj lewą nogą czy może nie wyspałeś się, bo przeszkadzało Ci, że słyszałeś, jak się całujemy? - zakpiłem.
  Charlie zaśmiała się głośno, zapewne przypominając sobie, jak Zayn zawołał do nas przez ścianę, że nas słyszy, gdy nawet nic nie robiliśmy. Zayn spojrzał to na mnie, to na nią z podejrzliwą miną, nie mając pojęcia o co nam chodzi, aż w końcu podniósł się z krzesła.
 - W takim razie pooglądajmy telewizję - rzucił, ignorując kompletnie to, co powiedziałem.
 - Wow, wreszcie porobimy coś innego - powiedziała z ironią Charlie, ale ruszyła za nim do salonu.
 Gdy wszedłem do pokoju, już byli rozłożeni na kanapie, a Zayn wlepiał wzrok w ekran telewizora. Charlie wyciągnęła ręce w moją stronę i zaczęła machać palcami, chcąc mi pokazać, że chciała już mieć mnie przy sobie. Usiadłem obok niej, na co ona od razu wtuliła się w mój bok i przerzuciła ramię przez mój tułów. Spojrzała na mnie z uśmiechem, a ja przesunąłem palcami przez jej miękkie włosy.
 - Ugh, musicie się tak zachowywać, gdy siedzę obok?
 Popatrzyłem w stronę Zayna (który zachowywał się dzisiaj jak mała pizda) i uniosłem brwi, zastanawiając się, o co mu do cholery chodziło. Rozumiałem, że mogłoby mu przeszkadzać, jakbyśmy zaczęli się obściskiwać przy nim, ale... Uśmiechnąłem się pod nosem i pociągnąłem Charlie za ramię, na co ona posłała mi zdziwione spojrzenie, początkowo nie rozumiejąc, czego od niej chciałem. W końcu usiadła na moich kolanach, a ja oparłem jedną dłoń na jej biodrze, drugą łapiąc za jej podbródek.
 - Louis - powiedziała z rozbawieniem, zerkając w stronę Zayna.
 Przyciągnąłem jej twarz bliżej siebie i pocałowałem ją mocno, na co ona automatycznie odpowiedziała tym samym. Mogłem poczuć jej palce w moich włosach, gdy przesuwała je przez nie wolno, czasem lekko za nie ciągnąc.
 - Kurwa serio? - spytał w końcu Zayn. - Zresztą nie boicie się, że ktoś tu przyjdzie i was zobaczy?
 - Liam i Niall są w pracy - powiedziała Charlie, gdy odsunęła się lekko ode mnie, żeby mu odpowiedzieć.
 Zacząłem całować ją po szyi, na co ona zaśmiała się cicho, a Zayn warknął coś pod nosem z niezadowoleniem. Myślałem, że wstanie z kanapy i wyjdzie z pokoju, ale on chyba miał nadzieję, że w końcu znudzi mi się ta zabawa albo że nie posunę się dalej.
 - Myślałem, że masz chłopaka, Charlie? - spytał ją, na co przewróciłem oczami.
 Tylko Zayn mógł zagadywać dziewczynę, do której szyi byłem aktualnie przyssany.
 - Miałam - powiedziała, po czym wzięła głęboki oddech, gdy położyłem rękę na jej odkrytej nodze. - Już nie mam.
 - Jak to?
Przygryzłem lekko skórę na jej obojczyku, na co Charlie pisnęła cicho, a Zayn praktycznie zerwał się z kanapy. Zaśmiałem się z zadowoleniem, a on rzucił mi mordercze spojrzenie i pokazał środkowy palec.
 - Jesteś głupim kutasem, Louis.
 Charlie przygryzła wargę, by się nie zaśmiać, a Zayn wyszedł z pokoju, nie patrząc już ani razu w naszą stronę.
 - Więc... - zacząłem, zwracając z powrotem jej uwagę na mnie. - Na czym skończyliśmy?

*

 Wziąłem łyka z butelki piwa i odłożyłem ją z powrotem na stół przede mną. Pierwszy raz od ponad tygodnia siedzieliśmy całą nasza grupą razem w salonie mieszkania Liama i Nialla. Harry wyjątkowo nie był zajęty z Emily, Liam nie podlizywał się swojej byłej, Zayn miał wolny dzień od pracy, a Niall nie wyszedł się spotkać ze swoimi innymi znajomymi. Dlatego postanowiliśmy spędzić leniwy wieczór z kilkoma piwami, choć przeważnie zawsze właśnie to robiliśmy. Innym pomysłem było wyjście do klubu, ale chyba tylko ja miałem na to ochotę, bo reszta była zbyt leniwa, a Zayn kategorycznie odmówił, mówiąc, że i tak spędza już tam za dużo czasu przez swoją pracę.
 Nie miałem pojęcia, co działo się z Charlie, bo nie widziałem jej ani razu, odkąd tutaj przyszedłem, co było naprawdę dziwne. Gdzie mogła być, skoro wszyscy inni byli tutaj? Nie chciałem pytać Liama o to, czy siedzi u niego w pokoju czy może gdzieś wyszła, bo miałem wrażenie, że byłoby to za bardzo podejrzane.
 - A co robi Emily? - spytałem Harry'ego, postanawiając trochę go podenerwować.
 - Wyszła ze swoją przyjaciółką - odpowiedział i nawet nie spojrzał w moją stronę, skupiając swój wzrok na ekranie telewizora.
 - Och, no tak, mogłem się domyślić - mruknąłem, na co on wreszcie spojrzał na mnie, unosząc pytająco brew.
 - Gdyby była w domu, to Ciebie by tu nie było - dodał Zayn.
 - Nieprawda...
 Prychnąłem z rozbawieniem pod nosem i otworzyłem już usta, żeby coś powiedzieć, ale wtedy przerwał mi Harry.
 - Wiesz co, Lou? Em powiedziała mi, że widziała Cię ostatnio na mieście.
 Pokiwałem wolno głową, jakbym chciał przekazać mu, żeby kontynuował, póki nie uświadomiłem, kiedy ostatnio widziałem Emily. I z kim wtedy byłem.
 - Och, um, ta, byłem z Charlie na mieście - powiedziałem niezręcznie.
 Zayn zaśmiał się cicho, zauważając mój dyskomfort i wiedząc, że nie jestem zbyt dobry w kłamaniu, a możliwe, że teraz właśnie będę musiał to zrobić. To zależało od tego, co dokładnie Emily powiedziała Harry'emu, w końcu zobaczyła, jak trzymaliśmy się za ręce. Wydawało mi się jednak, że uwierzyła wtedy w kłamstwo Charlie.
 Liam, gdy tylko usłyszał imię swojej siostry, spojrzał na nas z zainteresowaniem.
 - Gdzie byłeś z Charlie?
 - Poszliśmy się przejść, pochodzić po kilku sklepach... i spotkaliśmy Emily - odpowiedziałem i wzruszyłem ramionami.
 Zgarnąłem ze stołu z powrotem moją butelkę i wziąłem z niej kilka dużych łyków.
 - I Charlie kupiła mi płytę - rzucił Niall z zadowoleniem, szczerząc się jak debil.
 - Czemu? - spytał Liam, marszcząc brwi ze zdziwieniem. - Twoje urodziny są dopiero za półtora miesiąca... Och, ale dobrze, że mi się przypomniało. Charlie ma urodziny za tydzień.
 Zakrztusiłem się piwem, na co Zayn mocno uderzył mnie w plecy. Zdecydowanie za mocno, bo poleciałem na to do przodu i krzyknąłem z bólu. Wiedziałem, że zrobił to specjalnie...
 Nie miałem pojęcia, że Charlie ma urodziny tak niedługo, nic mi o tym nie wspominała. Powinna była mi coś o tym powiedzieć, ale ważniejsze dla mnie teraz było coś innego. Charlie będzie pełnoletnia, dzięki czemu będę czuł się o wiele lepiej z całą tą sytuacją. Mimo tego, że nie było to nielegalne, bo miała więcej niż 16 lat, więc wszystko było w porządku, to i tak czułem wielką ulgę, gdy zdałem sobie sprawę z tego, że skończy 18 lat.
 - Wow, to co robimy imprezę? - spytał od razu Zayn z podekscytowaniem. - Możemy zaprosić jakichś ludzi i nakupić alkoholu i...
 - Hej, uspokój się, mówimy o urodzinach mojej siostry, nie Twoich, na pewno nie byłaby zadowolona z czegoś takiego.
 Zayn, Niall i ja wymieniliśmy między sobą znaczące spojrzenia, na co Liam uniósł pytająco brew. Dziwne, że po tym jak Charlie była tu już miesiąc, jeszcze nie zauważył, że tak właściwie byłaby zachwycona imprezą z alkoholem na jej urodziny.
 - Ok, w takim razie co zrobimy? - spytał Niall, udając, że nie widzi, jak Liam przygląda nam się, bo nie rozumiał, co się dzieje.
 - Nie wiem, możemy zamówić pizzę, ja na pewno kupię jej prezent i...
 - Komu kupisz prezent?! - usłyszeliśmy nagle podekscytowany głos Charlie.
 Skrzywiłem się lekko, słysząc jak głośno to powiedziała i już wtedy wiedziałem, że coś było nie tak. Spojrzałem w jej stronę, praktycznie od razu zauważając jej nisko opuszczone ramiona, leniwy uśmiech i zamglone spojrzenie. Wytrzeszczyłem na nią oczy i zerknąłem szybko w stronę Liama, który wydawał się niczego nie zauważyć.
 - Amber, chciałem zrobić dla niej coś miłego - skłamał Liam bez żadnych problemów.
 Wow, to było naprawdę wiarygodne kłamstwo, biorąc pod uwagę, jak bardzo ostatnio się starał, żeby jego była dziewczyna do niego wróciła. Kłamanie chyba było dla nich rodzinne, bo robił to tak samo dobrze jak Charlie.
 - Mhm, ok - mruknęła jego siostra, po czym opadła na miejsce na kanapie obok mnie.
 Gdy ona wyglądała na kompletnie rozluźnioną, ja ciągle byłem w szoku, że zjarała się własnie w takim momencie. Na pewno wiedziała, że wszyscy tutaj są, że Liam tutaj jest... A przecież nie chciała, żeby dowiedział się o tym, że lubiła sobie zapalić.
 - Co do cholery? - spytałem ją cicho.
 - Hej, Louuuu - powiedziała, uśmiechając się do mnie szeroko i kompletnie ignorując moje pytanie.
 Przesunęła się bliżej mnie i wtuliła w mój bok, na co od razu popatrzyłem na Liama. On z powrotem wpatrywał się w telewizor i nie zwracał na nas w ogóle uwagi. Zayn, który siedział po mojej drugiej stronie, miał na twarzy ten głupi zadowolony uśmieszek, bo zauważył jak niebezpieczna to była dla mnie sytuacja.
 - Dlaczego się teraz zjarałaś? - szepnąłem, mówiąc tak, że tylko ona (i ewentualnie Zayn) mogła mnie usłyszeć.
 - Nie wiem, miałam na to ochotę - odpowiedziała, zezując na moją twarz. - Ciii, bo Liam się dowie.
 Na to prawie się zaśmiałem i kolejny raz spojrzałem na jej brata, by upewnić się, że nie zwracał na nas uwagi. Tyle, że wtedy przy okazji zauważyłem, jak Harry wpatrywał się w nas podejrzliwie. Nie byłem tylko pewien, czy chodziło to co, jak blisko mnie Charlie siedziała czy o jej zamglone oczy.
 Cholera, musiałem w jakiś sposób wyciągnąć ją z tego pokoju, ale nie mogłem po prostu wyjść stąd i zabrać ją ze sobą. To byłoby zbyt podejrzliwie, a Liam na pewno by się zdziwił, że jestem z jego siostrą bliżej niż mu się wydawało.
 - Zayn, nie jesteś głodny? - spytałem głośno. - Zjadłbym coś.
 Okazało się, że to był genialny pomysł, bo tak jak myślałem, Zayn pokręcił przecząco głową, a Charlie na to zawołała:
 - Ja jestem strasznie głodna!
 - Ok, możemy coś zrobić do jedzenia - powiedziałem i podniosłem się z kanapy, na co osunęła się trochę, bo opierała się wcześniej o mnie. - Chodź.
 - Zrobicie od razu coś mi? - spytał Niall, patrząc na mnie wielkimi, błagającymi oczami.
 - Taaa, skoro będziecie robić coś sobie do jedzenia, to zróbcie więcej, żeby było od razu dla wszystkich - dodał Harry i w tym momencie byłem już pewny, że coś podejrzewał.
 Zdecydowanie wolałem, żeby chodziło o zjaranie się Charlie, nie o to, co było między nami. Charlie podniosła się niezdarnie z kanapy i zaczęła niekontrolowanie chichotać, na co Liam odwrócił się w naszą stronę.
 - Z czego się śmiejesz?
 Charlie tylko pokręciła głową i wyszła z salonu, a ja wzruszyłem ramionami, posyłając w jego stronę wymuszony uśmiech.
 - Chyba ma naprawdę dobry humor.
 Po tym jak najszybciej się dało, spierdoliłem do kuchni, gdzie Charlie już przeglądała zawartość lodówki. Kurwa, naprawdę miałem nadzieję, że Liam się niczego nie domyślił, bo wtedy mógłby trochę bardziej pilnować Charlie. A to wiązałoby się z tym, że mielibyśmy większy problem, by utrzymać nas w sekrecie.
 - Cholera naprawdę będę miał przez Ciebie problemy, pchełko - mruknąłem, wiedząc, że niedawno powiedziałem do niej coś bardzo podobnego.
 Charlie odwróciła się w moją stronę, uśmiechając się do mnie niewinnie, a ja podszedłem bliżej niej. Objąłem ją ramionami w pasie, zerkając najpierw w stronę drzwi, żeby upewnić się, że nikt zaraz tu nie wejdzie, a wtedy pocałowałem ją lekko. Całowaliśmy się przez krótką chwilę, ale Charlie odsunęła się ode mnie, na co jęknąłem z niezadowoleniem.
 - Jestem cholernie głodna, Lou.
 Niechętnie ściągnąłem z niej ręce i oparłem się o blat obok, bo mimo tego, co powiedział Harry i Niall, nie miałem zamiaru robić żadnego jedzenia dla reszty. Charlie zamknęła za sobą lodówkę, a ja zaśmiałem się głośno, zauważając, co było w jej rękach. Kilka jogurtów i opakowanie sera w plastrach... Dokładnie tak jak wtedy, gdy pierwszy raz zobaczyłem ją zjaraną.
 Charlie zmarszczyła nieznacznie nos, nie rozumiejąc, co było dla mnie takie zabawne, ale nie zamierzałem jej teraz tego tłumaczyć. W tym momencie pewnie i tak nie mogłaby tego ogarnąć, dlatego pocałowałem ją szybko w czubek nosa, na co ona uśmiechnęła się do mnie szeroko.
 Wiedziałem, że ryzykowałem moją przyjaźń z Liamem, ale Charlie nie była dla mnie jak te inne dziewczyny, z którymi jedynie chciałem się przespać. Ona znaczyła dla mnie znacznie więcej i szczerze przerażało mnie to, w jak szybkim tempie moja uczucia do niej się rozwinęły.
 Tak, że nie mogłem sobie już wyobrazić mojego życia bez niej.

*

przepraszam, że rozdział dopiero dzisiaj i tak późno, ale miałam wczoraj zły dzień
od razu uprzedzam, że możliwe, że częściej z tym opowiadaniem zdarzy mi się nie wyrobić na czas