Charlie
To były naprawdę dziwne i niezręczne urodziny. Po mojej jednej stronie siedział Jason, po drugiej Liam, a Louis zajął miejsce na przeciwko nas w fotelu i udawał, że nic go nie obchodzi. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić, dlatego póki co zachowywałam się, jakby wszystko było jak w najlepszym porządku.
- Podobają Ci się wszystkie prezenty? - spytał Niall, na co pokiwałam głową z uśmiechem na twarzy. - Który najbardziej?
Oczywiście, że najbardziej podobał mi się prezent od Louisa, ale nie wydawało mi się to mądrym posunięciem, gdybym teraz powiedziała o biletach, które mi kupił. To byłoby zbyt podejrzane. W końcu nikt normalnie nie wydałby tyle pieniędzy na siostrę swojego przyjaciela, jeśli nic by go z nią nie łączyło.
- Hm, chyba Twój - odpowiedziałam Niallowi, na co ten dosłownie zawył z radości.
Widziałam kątem oka, jak Louis uśmiechnął się pod nosem, na pewno zdawał sobie sprawę z tego, że powiedziałam to specjalnie. Zayn klasnął w dłonie i podniósł się z podłogi, oznajmiając:
- Drętwa ta impreza, potrzeba tu trochę alkoholu.
- Dobry pomysł - powiedziałam od razu.
Wszyscy oprócz Liama i Louisa spojrzeli na mnie dziwnie, pewnie nie spodziewając się, że powiem to przy moim bracie. No tak, w końcu nie wiedzieli o tym, jaką rozmowę przeprowadziliśmy kilka dni temu.
- Ekhem Charlie, Liam siedzi obok Ciebie - rzucił Zayn, na co tamten przewrócił oczami.
- I Liam doskonale Cię słyszy - skomentował.
Uśmiechnęłam się nieznacznie do Emily, dziewczyny Harry'ego, która spoglądała między nami z rozbawieniem. Zayn w końcu poszedł do kuchni, a Niall postanowił mu pomóc i w końcu wrócili do salonu z kilkoma butelkami piwa. Jason odmówił, gdy Niall wyciągnął jedną z nich w jego stronę, tak samo Emily, za to ja od razu wzięłam piwo do ręki i upiłam kilka dużych łyków. Liam skrzywił się lekko, ale nic nie powiedział, za to Harry wyglądał na naprawdę zagubionego.
- Pijesz? - spytał w końcu i spojrzał w stronę Liama. - A Ty o tym wiesz?
- Taa, też piłem w jej wieku, także... - Liam wzruszył ramionami, na co wyszczerzyłam się do niego.
Przez cały czas czułam na sobie wzrok Jasona, który ledwo co się odzywał, a jeśli już coś mówił to tylko do mnie. Siedział zbyt blisko tak, że jego noga dotykała mojej i czułam się przez to dość niekomfortowo. Co on w ogóle tu robił? Myślałam, że nie będzie mnie chciał widzieć jeszcze przez długi czas po tym, jak z nim zerwałam, a on przyjechał na moje urodziny. To był właściwie miły gest, ale nie zbyt cieszyłam się z jego obecności tutaj, tym bardziej widząc niezadowoloną minę Louisa.
- Więc... jesteś chłopakiem Charlie, tak? - zagadał Niall Jasona.
Louis skrzywił się i przyłożył butelkę do ust.
- Ta... - zaczął Jason, a w tym samym czasie ja powiedziałam:
- Nie. - wszyscy nagle spojrzeli na mnie, Liam zrobił zaskoczoną minę, a Jason wyglądał na zakłopotanego. - Um, zerwaliśmy jakiś czas temu.
Na chwilę w pokoju zapanowała cisza, póki Zayn nie powiedział:
- Wow, zrobiło się naprawdę niezręcznie.
Po czym napił się ze swojej butelki, a Niall zaśmiał się sztucznie. Mój brat skrzywił się lekko, a później rzucił mi to spojrzenie, które mówiło: "musisz mi później wszystko wyjaśnić". Spojrzałam na Louisa, który akurat na mnie patrzył i ulżyło mi, gdy uśmiechnął się do mnie nieznacznie. Przez chwilę bałam się, że miał mi za złe to, że Jason tu był.
Liam wyszedł do kuchni, mówiąc, że musi coś stamtąd zabrać, a reszta zaczęła rozmawiać o czymś między sobą. Zastukałam palcami o butelkę i odwróciłam się bardziej w stronę Jasona.
- Um, nie spodziewałam się ciebie tutaj.
- Nie chciałem przegapić twoich urodzin - powiedział, drapiąc się po karku z niezręczną miną. - Myślałem, że to dobry pomysł i... tęsknię za Tobą, Charlie.
Pod koniec ściszył głos, żeby mieć pewność, że nikt oprócz mnie go nie usłyszał. Czułam się okropnie, bo ja w ogóle o nim nie myślałam od momentu naszego zerwania. Nie wydawało mi się też, że moglibyśmy być przyjaciółmi, bo byliśmy całkowicie różnymi osobami z innymi zainteresowaniami. Nie miałam pojęcia, jak w ogóle udało nam się być ze sobą tak długo. Możliwe, że to dzięki niemu, że to on zawsze bardziej się starał, żeby to działało, ale wcześniej tego nie zauważałam.
Nie wiedziałam, co powinnam mu na to odpowiedzieć, może i byłam dobra w kłamaniu, mówieniu ludziom to, czego chcieli usłyszeć, ale tu chodziło o jego uczucia, a nie chciałam go zwodzić ani robić mu przykrości kolejny raz. Na szczęście zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Liam wrócił do pokoju, niosąc tort urodzinowy.
- Liam! - zawołałam z wielkim uśmiechem, praktycznie skacząc na kanapie z podekscytowania. - Wcale nie musiałeś...
- Wcale nie musiał, ale ona zaraz posika się z radości - mruknął Niall cicho, tyle że i tak to usłyszałam.
Pokazałam mu język, a on zaśmiał się cicho, uświadamiając sobie, że to słyszałam.
Cała reszta (niesiedząca na kanapie) przysunęła się bliżej stołu, gdzie Liam właśnie postawił tort i zapalił dwie świeczki - 1 i 7. Louis zmarszczył brwi z niezrozumieniem, wpatrując się przez chwilę w to miejsce, a później otworzył szeroko usta w szoku i spojrzał w moją stronę.
- Myślałem, że to twoje 18ste urodziny.
Jego spojrzenie było praktycznie oskarżające, ale nigdy mu czegoś takiego nie powiedziałam.
- Co? Dlaczego tak myślałeś? - spytałam z rozbawieniem.
- Bo Liam mówił, że masz 17 lat! - zawołał z oburzeniem i uderzył dłonią o swoje kolano.
Wyglądał, jakby to była dla niego naprawdę poważna sprawa.
- Rocznikowo miałam - odpowiedziałam spokojnie, nie rozumiejąc, czemu robił z tego taki problem.
- Co z tego, Lou? - spytał Liam, spoglądając w jego stronę. - Co za różnica?
- Żadna - mruknął i pokręcił głową.
Mimo tego, co powiedział, wcale nie wyglądał, jakby to naprawdę nie robiło dla niego różnicy.
Zayn śmiał się przez cały czas pod nosem, a Harry przyglądał się nam podejrzliwie. Odchrząknęłam znacząco, a wtedy Liam przypomniał sobie, że powinnam zdmuchnąć świeczki, które paliły się już od dłuższej chwili.
Gdy jedliśmy tort (który smakował strasznie sztucznie), co chwilę spoglądałam w stronę Louisa. Czy tak bardzo liczyło się, czy miałam 17 czy 18 lat? Nie powinno mu to przeszkadzać, znaczyło to tylko tyle, że nie mogę legalnie pić, chodzić do klubów i głosować. Większość z tych rzeczy i tak robiłam już teraz.
- Możemy porozmawiać? - spytał cicho Jason, nachylając się w moją stronę. - Na osobności.
Odłożyłam talerzyk na stół i pokiwałam wolno głową, po czym podniosłam się z kanapy. Zanim wyszliśmy z salonu, spojrzałam jeszcze na Lou, który właśnie dźgał widelczykiem tort i zaciskał mocno usta. Nie byłam pewna, czy był zły, bo myślał, że jestem o rok starsza czy raczej zazdrosny o Jasona. Liczyłam raczej na to drugie, choć jeśli tak było, to nie miał ku temu powodów. Po prostu nie chciałam, żeby miał mi za złe tę sprawę z wiekiem, choć wcale nie było to moją winą.
- O co chodzi? - spytałam po tym, jak zamknęłam za nami drzwi pokoju Liama.
Jason nie odzywał się przez chwilę, rozglądając się dookoła, a w końcu przysiadł na końcu łóżka. Nie ruszyłam się z mojego miejsca przy wejściu, wolałam zachować między nami odległość, gdy byliśmy sami w pokoju.
- Co z tym... tym kolesiem, którego poznałaś? - mruknął niepewnie, spoglądając na swoje dłonie. - Coś się między wami wydarzyło? Bo... bo wiesz, że ja... jeślibyś tylko chciała, to...
- Och - wyrwało mi się i przygryzłam wargę, zastanawiając się usilnie, jak mogę na to odpowiedzieć.
Powinnam mu się przyznać, że kręcę z Louisem? Oczywiście nie powiedziałabym, że chodzi właśnie o niego, ale może lepiej będzie, jeśli powiem tyle prawdy, ile będę mogła?
- Kocham cię, Charlie - powiedział, przez co poczułam się jeszcze gorzej. - Nie mam ci tego za złe, możemy to wszystko naprawić, gdy wrócisz z wakacji.
Cholera, dlaczego on musiał mówić takie rzeczy, dlaczego musiał tu przyjeżdżać. Myślałam, że Jason wiedział, że to definitywny koniec między nami, ale wyglądało na to, że było całkiem inaczej. Tyle, że ja nie wyobrażałam już sobie, żebym kiedykolwiek mogła znowu z nim być. Chciałam być tylko z Lou.
- Nie wydaje mi się, żeby... - zaczęłam, ale on mi przerwał.
- Po prostu to przemyśl, ok? Nie musisz odpowiadać mi teraz.
Niepewnie kiwnęłam głową, choć zdawałam sobie sprawę z tego, że nie powinnam tego robić. Trudno jednak było mi się zmusić do tego, żeby powiedzieć mu prosto w twarz, że nie czuję i nigdy nie czułam tego samego co on.
Jason uśmiechnął się do mnie lekko, podniósł się z łóżka i podszedł w moją stronę. Wzięłam głęboki oddech, gdy znalazł się blisko mnie, ale jedynie pocałował mnie w policzek i wyszedł z pokoju. Zapewne wrócił do salonu, gdzie siedział Louis, koleś, z którym kręciłam. Ale Jason nie zdawał sobie z tego sprawy.
Przesunęłam dłońmi po twarzy, po czym podeszłam do łóżka, opadłam na materac i schowałam twarz w poduszce. Byłam przekonana, że sprawę z Jasonem mam już dawno z głowy, ale teraz się tutaj pojawił i wszystko komplikował. Louis ledwo co się do mnie odezwał od ostatnich dwóch godzin, te urodziny powoli robiły się coraz gorsze. Jedyne co mnie pocieszało to wizja pojechania na koncert razem z Lou.
Leżałam tak przez dłuższą chwilę, zastanawiając się, co zrobić z Jasonem, aż nie usłyszałam cichego pukania do drzwi. Uniosłam się lekko, żebym mogła zobaczyć, kto wszedł do środka i uśmiechnęłam się nieznacznie, widząc Harry'ego.
- Mów, co cię męczy - powiedział, na co zaśmiałam się cicho.
- Skąd wiesz, że coś mnie męczy?
Harry spojrzał na mnie z politowaniem i usiadł na materacu, a ja podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Twój były tutaj jest, oczywiście, że coś cię męczy - odpowiedział. - Czego chciał?
Westchnęłam głośno, patrząc na przypadkowy punkt na ścianie. Miałam ochotę powiedzieć Harry'emu wszystko, łącznie z całą sprawą o Louisie.
- Więc... - zaczął, gdy nic nie powiedziałam. - Ten koleś o którym wtedy mi mówiłaś... to Louis?
Wytrzeszczyłam na niego oczy, czując jak serce podeszło mi do gardła. Może i miałam ochotę mu o tym powiedzieć, ale miałam też przeczucie, że Harry powie o wszystkim Liamowi.
- Dlaczego tak myślisz?
- Wiedziałem - powiedział i pokręcił głową. - To widać, że macie się ku sobie, no i Emily widziała was na mieście, jak trzymaliście się za ręce, a teraz Louis jest wkurzony, bo jest tutaj twój były chłopak. Nie mówiąc już o jego reakcji, gdy dowiedział się, że jesteś rok młodsza niż mu się wydawało. Tylko ten idiota tak potrafi.
Czy był w ogóle sens kłamać w tej sytuacji? Mogłam wymyślić jakieś kłamstwo co do każdej z tych rzeczy, ale Harry na pewno by się na to nie nabrał. Co innego jakby chodziło o tylko jedną podejrzaną sprawę, ale było ich więcej. Zresztą od jakiegoś czasu już zauważałam, że Harry chyba nabierał podejrzeń co do nas.
- Nie mów Liamowi - rzuciłam głupio.
- Nie powiem - zapewnił mnie od razu. - Ty mu musisz powiedzieć i to najlepiej jak najszybciej. Na pewno będzie zły na początku, bo jesteś jego siostrą, a Louis przyjacielem i jest między wami różnica kilku lat, ale w końcu mu przejdzie.
Wiedziałam, że Liam musi się w końcu o tym dowiedzieć, nie mogliśmy utrzymywać tego w sekrecie przez cały czas. Ale obawiałam się jego reakcji, mimo tego co powiedział Harry.
- Ok, skoro wyjaśniliśmy sobie, że coś jest między Tobą a Louisem - zaczął znowu Harry, a ja uśmiechnęłam się z rozbawieniem na jego dobór słów. Ledwo co powiedziałam, Harry sam wszystkiego się domyślił. - Powiedz mi, czego chciał Jason.
- Chce, żebyśmy do siebie wrócili - mruknęłam, przygryzając paznokieć. - Ale ja jestem pewna, że nie chcę z nim być... naprawdę lubię Lou.
- Powiedziałaś mu to? - spytał, a widząc moje uniesione brwi, dodał: - Jasonowi.
Pokręciłam przecząco głową i widząc minę Harry'ego, znowu poczułam się jeszcze gorzej.
- Powiedział, żebym się zastanowiła, a ja zamiast mu powiedzieć, że nie ma dla nas żadnej przyszłości, nie odezwałam się w ogóle.
- Charlie... lepiej powiedz mu od razu. On ciągle się łudzi i robi sobie nadzieję, a przecież wiesz, że nie chcesz z nim być. Powiedz mu to, to będzie lepsze niż milczenie.
- Wiem - powiedziałam cicho, kiwając głową. - Muszę to zrobić.
- A później powiedzieć Liamowi - przypomniał mi Harry, podnosząc się z materaca.
Zrobiłam to samo i odetchnęłam głęboko, wymuszając uśmiech na moją twarz.
- Ok, postaram się powiedzieć mu niedługo.
Oboje wyszliśmy z pokoju i wróciliśmy do salonu, złapałam Jasona za rękę i pociągnęłam go za sobą. Widziałam kątem oka, jak Louis przyglądał się temu podejrzliwie, ale na razie nie zawracałam sobie nim głowy. Jason wyglądał na dość skołowanego, w końcu rozmawialiśmy ze sobą jakieś kilkanaście minut temu, ale Harry miał rację, musiałam mu powiedzieć. Teraz.
Zatrzymaliśmy się w przedpokoju, jak najdalej od drzwi salonu i wtedy powiedziałam cicho:
- Nie będziemy razem, Jason. Przepraszam.
On spojrzał na mnie wielkimi oczami, a jego dolna warga lekko zadrżała.
- Ale... jesteś pewna? - spytał ze smutkiem.
- Przepraszam - powtórzyłam.
Jason chyba mimo wszystko spodziewał się pozytywnej odpowiedzi, bo smutek szybko zniknął z jego twarzy, wyglądał za to na zdenerwowanego i zszokowanego.
- Przepraszam - powiedziałam jeszcze raz, czując okropne poczucie winy.
On tylko pokręcił głową i wyminął mnie bez słowa, wracając do salonu. Nie wiedziałam, jak mam odebrać jego zachowanie, póki nie wrócił ze swoim plecakiem i otworzył drzwi wejściowe.
- Jason... - zaczęłam mówić, a on trzasnął mi drzwiami przed nosem.
Zamrugałam parę razy, wpatrując się w miejsce, w którym przed chwilą stał i próbując ogarnąć myślami to, co dzisiaj się wydarzyło. Postanowiłam póki co nie zadręczać się tą sprawą, przynajmniej nie dzisiaj, skoro miałam urodziny. Póki co nie szły tak dobrze, jak się spodziewałam. Oprócz cudownego prezentu, który kupił mi Lou.
- Gdzie Twój chłopak? - usłyszałam głos Louisa, gdy tylko weszłam do salonu.
- Były chłopak - poprawiłam go i prawie się zaśmiałam, bo rzeczywiście, Louis był zazdrosny.
Zayn i Niall rozłożyli się na kanapie, dlatego usiadłam na podparciu fotela, w którym siedział Lou. Dotknęłam lekko palcami jego przedramienia, po czym szybko zabrałam dłoń, a on spojrzał na mnie z niezadowoleniem.
- Czego on chciał? - spytał cicho.
Liam rozmawiał teraz z Emily i Harrym, a Zayn i Niall praktycznie się darli, więc nikt nie mógł nas usłyszeć.
- Żebym do niego wróciła - powiedziałam zgodnie z prawdą. - Ale powiedziałam mu, że nie będziemy razem, dlatego wyszedł.
Właściwie nie dziwiłam się mu, że nie chciał tu zostać, mimo tego, że był tu tak krótko, a teraz musiał drugi raz w ciągu dnia jechać pociągiem przez dwie godziny.
- Byłeś zazdrosny? - spytałam z rozbawieniem.
- Co? Pf, nie - odpowiedział, odgarniając dłonią włosy z twarzy. - Chyba sobie żartujesz...
Zaśmiałam się cicho, bo Louis nie umiał w ogóle kłamać i zawsze łatwo można go było przejrzeć. Dokładnie tak jak w tym momencie.
- Ok, zazdrośniku - mruknęłam, co on szturchnął mnie łokciem, a ja zachwiałam się i prawie spadłam na podłogę.
- Cicho bądź, pchełko - burknął pod nosem i złapał mnie za łokieć, pomagając mi utrzymać równowagę.
Rozejrzałam się po pokoju, żeby upewnić się, że nikt nie zwracał na nas zbytnio uwagi, w szczególności mój brat. Każdy jednak w dalszym ciągu zajęty był swoją własną rozmową.
- Nie mogę uwierzyć, że myślałeś, że mam 18 lat - powiedziałam ze śmiechem.
- Byłem pewien, że skończyłaś już szkołę i idziesz na studia! - Louis uniósł trochę głos i zmrużył oczy, rzucając mi groźne spojrzenie.
- Nie - odpowiedziałam i pokręciłam głową. - Mam jeszcze rok.
Louis napił się z butelki, którą trzymał i potrząsnął głową, a ja przesunęłam dłonią przez jego włosy, nie mogąc się powstrzymać.
- W co ja się kurwa wpakowałem... - mruknął, ale uśmiechnął się nieznacznie, czując jak okręcałam na palce jego kosmyki.
Odpowiedziałam mu lekkim uśmiechem i spojrzałam w stronę Liama. Musiałam mu powiedzieć. Nie byłam pewna, czy Louis się ze mną zgodzi, bo pewnie obawiał się, że jeszcze oberwie od mojego brata, ale wiedziałam, że muszę to zrobić.
Nie byłam tylko jeszcze pewna kiedy, ale Harry miał rację. Najlepiej będzie, jeśli powiem mu jak najszybciej.
*
cholera, strasznie chaotyczny ten rozdział i trochę krótszy niż normalnie, wybaczcie