Charlie
Korzystając z tego, że była dobra pogoda, Louis i ja postanowiliśmy wyjść na miasto. Niall chciał zabrać się z nami, ale powiedziałam mu, że nie może, bo chcę mu coś kupić i to ma być niespodzianka. Niall wyglądał na dość zdziwionego, ale od razu uwierzył w moje kłamstwo. Tyle, że teraz przez to naprawdę musiałam mu coś kupić.
- Lou, właśnie wydałam ostatnie pieniądze, które miałam przy sobie - mruknęłam i włożyłam do ust lizaka.
Louis spojrzał na mnie z niedowierzaniem, a ja posłałam w jego stronę niewinny uśmiech, po czym złapałam jego rękę i zaczęłam ciągnąć go w stronę sklepu muzycznego. Chodziliśmy już przez dobre kilka godzin, więc pewnie niedługo będziemy wracać, dlatego musiałam wreszcie załatwić tę sprawę prezentu dla Nialla. Też chciałabym dostawać prezenty bez żadnej okazji...
- W takim razie nie trzeba było mówić Niallowi, że coś mu kupisz - powiedział, splatając nasze palce razem.
Uśmiechnęłam się pod nosem, zauważając, że nie puścił mojej ręki, a tylko złapał ją jeszcze mocniej. Wcześniej ciągle zastanawiałam się, czy mogę złapać go za rękę, bo nie byłam pewna, czy Louisowi by to pasowało, ale jak widać nie miałam o co się martwić.
Nie miałam pojęcia, co dokładnie było między nami ani kim dla siebie byliśmy, ale naprawdę bardzo go lubiłam. I tak samo bardzo lubiłam się z nim całować.
- Musiałam coś powiedzieć, chyba, że tak naprawdę chciałeś, żeby poszedł z nami? - spytałam, spoglądając na niego przez ramię.
- Nie - odpowiedział od razu i wyrównał ze mną krok.
Wyciągnęłam lizaka z ust, a wtedy Louis skupił wzrok na dolnej części mojej twarzy. Uniosłam brwi i prawie zaśmiałam się, widząc jego zachowanie, dlatego chciałam się z nim trochę podroczyć. Polizałam lizaka kilka razy, patrząc mu prosto w oczy, zanim włożyłam go z powrotem do ust.
Nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem, gdy Louis przełknął nerwowo ślinę i prawie się potknął.
- Twoja mina była bezcenna - rzuciłam, otwierając drzwi sklepu.
Weszliśmy do środka, a Louis posłał mi niezadowolone spojrzenie i puścił moją rękę, krzyżując przed sobą ramiona.
- Jesteś małą żmiją.
Zmarszczyłam nieznacznie brwi, a on ruszył przed siebie, nawet się za mną nie oglądając. Szybko go dogoniłam i zaczęłam iść tyłem przed nim, tak żebym mogła na niego patrzeć.
- Żmiją? - powtórzyłam i zaśmiałam się cicho. - Wcześniej pchełka, teraz to, jestem ciekawa co będzie następne...
- Dalej jesteś pchełką - odpowiedział z uśmiechem i złapał mnie za biodra, ciągnąc lekko w swoją stronę.
- Strasznie się do mnie lepisz, Lou - zażartowałam, zerkając znacząco na jego dłonie na moim ciele. - Tak bardzo Ci się podobam, co?
Louis spojrzał na mnie z rozbawioną miną i przygryzł wargę, żeby się nie zaśmiać.
- Prawie weszłaś na półkę, sieroto.
Spojrzałam za siebie i rzeczywiście zaraz za mną znajdowała się półka pełna płyt. Och, to dlatego Louis pociągnął mnie w swoją stronę. Popatrzyłam z powrotem na niego, a on zaśmiał się lekko, widząc moją zdezorientowaną minę.
- Um, ok - powiedziałam niezręcznie i odchrząknęłam. - Nieważne.
Louis zaśmiał się na to jeszcze bardziej, więc odepchnęłam go od siebie i odwróciłam się w stronę półki, na którą prawie wpadłam. Zaczęłam przeglądać płyty, choć właściwie nie miałam pojęcia czego szukać, bo nie wiedziałam, jakiej muzyki słucha Niall.
Po chwili poczułam, jak jego ręce oplatają mnie w pasie, a podbródek oparł o czubek mojej głowy. Wychodziło na to, że Louis rzeczywiście nie miał żadnych problemów z czułościami w miejscu publicznym.
- Niall nie znosi tego zespołu - powiedział, nawiązując do płyty, którą właśnie trzymałam.
- Mhm - mruknęłam i odłożyłam ją z powrotem na półkę.
Ciężko było mi się skupić na tym, co miałam zrobić, gdy Louis trzymał mnie w ten sposób i mogłam poczuć, jak jego klatka piersiowa unosiła się z każdym oddechem. Sięgnęłam po kolejne plastikowe pudełko, nawet nie spojrzałam na okładkę i czekałam, aż Lou powie mi, czy mam ją odłożyć.
To samo zrobiłam z kilkoma następnymi płytami, wtulając się tylko bardziej w jego ciało, na co on zacieśnił swój uścisk wokół mnie. Zaczęłam przygryzać patyczek, który został mi po lizaku, a Louis zabrał mi płytę z rąk, na co jęknęłam z niezadowoleniem, bo przestał mnie przytulać.
- Jestem całkiem pewien, że tego nie ma.
- To świetnie, ale pamiętasz, że nie mam przy sobie kasy? - spytałam, odwracając się w jego stronę.
Louis przewrócił oczami, a ja uśmiechnęłam się do niego z rozbawieniem, na co on odwrócił się na pięcie i zaczął iść w stronę kasy. Poszłam za nim i czekałam obok, gdy kupił płytę i za nią zapłacił.
- Oddam Ci pieniądze - zapewniłam go.
Wzięłam od niego płytę i schowałam do mojej torby, a on pokręcił przecząco głową.
- Mówię serio - powiedziałam, po czym oboje wyszliśmy na zewnątrz. - Oddam Ci kasę.
- Daj spokój, pchełko.
Westchnęłam cicho, ale już więcej się nie sprzeciwiałam, a Louis wytrącił mi patyczek od lizaka z ust. Zrobiłam urażoną minę i zanim się zorientowałam, on pochylił się w moją stronę, a jego usta dotknęły moich.
Przysunęłam się bliżej niego i zacisnęłam palce na materiale jego koszulki, gdy stanęłam lekko na palcach. Louis nie był zbytnio wysoki, ale za to ja byłam bardzo niska, dzięki czemu mieliśmy dość sporą różnicę we wzroście.
O wiele szybciej niż bym chciała, Louis odsunął się i zaśmiał lekko, widząc moje niezadowolenie z tego powodu. Uśmiech jednak szybko powrócił na moją twarz, gdy złapał mnie za rękę i splótł nasze palce razem, gdy zaczęliśmy iść.
- Liam zaraz powinien wrócić do domu - powiedziałam, zerkając co chwilę na Louisa i nie zwracając w ogóle uwagi na drogę przed nami.
- W takim razie nie wracajmy tam w ogóle - rzucił i uśmiechnął się w moją stronę wesoło.
Zanim zdążyłam mu odpowiedzieć, ktoś głośno zawołał jego imię, a Louis automatycznie puścił moją dłoń. Zmarszczyłam brwi ze zdziwieniem i rozejrzałam się dookoła, nie mając pojęcia, co się dzieje.
Louis odsunął się ode mnie jeszcze bardziej, a ja dopiero wtedy zauważyłam idącą w naszą stronę brunetkę. Kto to do cholery jest? Spojrzałam na Louisa, a później z powrotem na nią i nie mogłam się powstrzymać przed byciem choć trochę zazdrosną, mimo tego, że nie miałam pojęcia, kim była ta dziewczyna dla niego. Ale sam fakt, jak Lou szybko się ode mnie odsunął, był dla mnie wystarczającym powodem do tego, żebym mogła mieć jakieś podejrzenia.
- Hej, Louis - powiedziała brunetka, gdy zatrzymała się przed nami i uniosła pytająco brew, patrząc w moją stronę. - A kim jest Twoja znajoma?
- To siostra Liama - odpowiedział szybko. - Charlie.
Skrzywiłam się lekko, słysząc to w jaki sposób mnie przedstawił. Mógł przynajmniej powiedzieć, że jestem jego znajomą, ale wolał przedstawić mnie jako siostrę swojego kumpla. Teraz naprawdę zaczynałam być zazdrosną o tę dziewczynę.
- Och, hej, słyszałam o Tobie - powiedziała do mnie, na co spojrzałam na nią ze zdziwieniem. - Rzeczywiście nie jesteś ani trochę podobna do Liama.
- A kim Ty jesteś? - spytałam i zabrzmiało to trochę niemilej niż chciałam, ale chyba tylko Louis to zauważył.
Po prostu zaczynało powoli mnie irytować, że dalej nie wiedziałam, kim była ta dziewczyna, a ani ona ani Louis dalej jej nie przedstawili. Jeśli zaraz okaże się, że przez ten cały czas Lou był w związku, to chyba...
- Och, przepraszam, nie przedstawiłam się - odpowiedziała z lekkim uśmiechem. - Jestem Emily.
Byłam całkiem pewna, że gdzieś już słyszałam to imię, ale nie mogłam skojarzyć, o co dokładnie chodziło. Pokiwałam wolno głową, bo ostatecznie jej imię niewiele mi pomogło.
- To dziewczyna Harry'ego - dodał Louis, spoglądając na mnie z rozbawieniem.
Rzeczywiście, Harry miał dziewczynę, której wcześniej nigdy nie widziałam i spędzał z nią prawie cały swój czas. Kompletnie zapomniałam, że właśnie tak miała na imię. Poczułam jednocześnie wielką ulgę, bo znaczyło to, że nic nie łączyło jej z Lou, ale byłam też trochę zażenowana faktem, jak bardzo przez chwilę byłam zazdrosna. Na szczęście chyba nie dałam tego po sobie poznać...
- Miło Cię poznać - powiedziałam niezręcznie i odgarnęłam włosy za ucho.
Emily spojrzała to na Louisa, to na mnie, po czym z nieznacznym uśmiechem spytała:
- Louis, skoro to siostra Liama, to dlaczego chodzisz z nią po mieście za rękę?
Cholera, może to jednak nie był taki dobry pomysł z tym trzymaniem się za dłonie w miejscu publicznym.
- Żeby się nie zgubiła - odpowiedział głupio Louis.
- Ta, poza tym śpieszyło mu się do domu, a ja ciągle spowalniałam tempo, dlatego zaczął ciągnąć mnie za rękę - dodałam pewnym siebie głosem.
Emily pokiwała głową i wyglądało na to, że mi uwierzyła, po czym pożegnała się z nami i powiedziała, że powinnam kiedyś wpaść do nich. Pomijając ten cały moment z moją niepotrzebną zazdrością, wydawała się dość miła, więc zapewniłam ją, że na pewno to zrobię. Jeśli Louis będzie akurat zajęty, to mogłabym do nich wpaść, czemu nie. (Louis nigdy nie był zajęty).
Oboje odprowadziliśmy ją wzrokiem, jakbyśmy chcieli upewnić się, że była już daleko od nas, a wtedy sami dopiero zaczęliśmy iść.
- Cholera, jesteś całkiem dobra w kłamaniu - powiedział Louis. - Niall wierzy Ci we wszystko, co powiesz, ale myślałem, że to tylko dlatego, że to... no Niall, ale teraz udało Ci się też z Emily.
- To mój specjalny talent - przyznałam i przysunęłam się trochę bliżej niego, tym razem jednak nie złapaliśmy się za ręce i utrzymywaliśmy między sobą bezpieczną odległość.
Louis spoglądał na mnie co chwilę z rozbawieniem, więc w końcu spytałam go, co było takie zabawne.
- Przez chwilę byłaś zazdrosna, prawda? - spytał wesołym głosem.
- Nie - zaprzeczyłam od razu, na co on uniósł brwi. - Byłam poirytowana, bo ani ona się nie przedstawiła na początku, a Ty też nic nie powiedziałeś.
Przygryzłam wargę, gdy na moment zapanowała między nami cisza, a w końcu Louis pokręcił głową i zaśmiał się cicho.
- Twój specjalny talent chyba na mnie nie działa, zazdrośnico.
Zmarszczyłam nos z niezadowoleniem, a on objął mnie ramieniem w pasie i przyciągnął do siebie, żeby pocałować mnie krótko w usta.
- Nie mogę uwierzyć, że w tak dużym mieście musieliśmy wpaść na kogoś znajomego - mruknął Louis z niezadowoleniem, a ja odsunęłam się trochę od niego, tak żeby nie wyglądało to podejrzanie.
- Całe szczęście, że nie zobaczyła, jak całowaliśmy się jeszcze kilka minut wcześniej - dodałam.
- Kurwa, rzeczywiście - rzucił i westchnął głośno.
- Po prostu będziemy musieli trochę bardziej uważać.
Wzruszyłam ramionami, uśmiechając się do niego nieznacznie, a Louis pokiwał głową, zgadzając się ze mną.
- Więc... nie masz żadnej dziewczyny, prawda?
Louis spojrzał na mnie jak na idiotkę, na co odwróciłam wzrok w drugą stronę, wiedząc, że zaraz na jego twarzy pojawi się zadowolony z siebie uśmiech.
- Nie mam, pchełko, nie musisz się o to martwić.
Tył jego dłoni przesunął się lekko po mojej, powodując, że przyszły mnie ciarki i nie mogłam się powstrzymać, żeby się nie uśmiechnąć.
Wpadłam po uszy. Jak jeszcze nigdy wcześniej.
*
Jak najciszej się dało otworzyłam drzwi mieszkania i wsunęłam się do środka, chodząc na palcach, żeby mieć pewność, że nie będzie słychać moich kroków. Przychodziłam już wcześniej do Louisa w środku nocy i za każdym razem udało mi się wejść do ich mieszkania, i wrócić na kanapę w salonie Liama bez zwrócenia na to uwagi innych.
Tyle, że to był chyba jakiś cholernie pechowy dzień. Zatrzymałam się gwałtownie, zauważając Zayna, który właśnie szedł z kuchni ze szklanką wody i kierował się do swojego pokoju. Serce biło mi jak szalone i miałam nadzieję, że mnie nie zauważy, przez to jak ciemno było w przedpokoju, a on pewnie był zaspany.
Wtedy Zayn odwrócił głowę w moją stronę i upuścił szklankę na ziemię, krzycząc głośno i położył sobie rękę na pierś.
- Cicho, Zayn, cii, to ja.
Louis otworzył drzwi od swojego pokoju i zajrzał na korytarz, po czym wytrzeszczył oczy, widząc przestraszonego Zayna i mnie.
- Co do chole...
- Co Ty tu robisz?! - krzyknął Zayn. - Prawie dostałem zawału.
- Ta, wydarłeś się tak bardzo, że myślałem, że to znowu koty pod blokiem - mruknął Louis, starając się obrócić całą sytuację w żart.
Uśmiechnęłam się niewinnie w stronę Zayna, nie mając pojęcia, czy powinnam w ogóle ruszyć się z miejsca.
- Co. Ty. tu. robisz? - spytał przez zęby, pokazując na mnie oskarżycielsko palcem.
- Zayn, lepiej jak szybko posprzątasz ten bałagan, pełno tu potłuczonego szkła - powiedziałam, ignorując jego pytanie.
Szczerze nie wiedziałam, jak mogę wyjaśnić moją obecność w ich mieszkaniu w środku nocy. Nie wydawało mi się, że Zayn uwierzy w jakieś głupie kłamstwo w stylu: "nie mogłam spać, chciałam was odwiedzić".
Zayn spojrzał na Louisa, a później na mnie i jeszcze kilka razy zrobił to samo, a ja czułam, jakby serce podeszło mi do gardła.
- Chciałam zrobić wam psikusa, biorąc pod uwagę, że śpicie i nie będziecie niczego się spodziewać - powiedziałam, po czym ze smutkiem dodałam: - Cholera, nie wypaliło.
Louis zdecydowanie rozluźnił się po moich słowach, a Zayn pokiwał wolno głową. Chyba w to uwierzył.
- Och, ok - mruknął i zrobił krok w tył, patrząc na bałagan, którego narobił. - Chyba przeciąłem sobie stopę.
Odetchnęłam cicho z ulgą, a Louis kiwnął głową w stronę drzwi wejściowych, pokazując mi, że powinnam stamtąd wyjść. Choć bardzo nie chciałam tego robić, to miał rację, nie mogłam zostać tutaj dzisiaj, skoro Zayn już prawie dowiedziałby się o nas.
- Co dokładnie chciałaś zrobić?
Zrobiłam już kilka kroków z powrotem w stronę wyjścia, ale po pytaniu Zayna nagle się zatrzymałam.
- Co? - spytałam ze zdziwieniem.
Louis uderzył głową o framugę swoich drzwi, a Zayn uniósł brwi.
- No co chciałaś nam zrobić? Jaki żart?
Otworzyłam kilka razy usta i zamknęłam, nie mogąc wymyślić teraz ani jednej rzeczy, którą mogłabym powiedzieć. Właściwie mogłabym powiedzieć wiele rzeczy, ale nie mogłam się zdecydować na to, która brzmiała najbardziej realistycznie.
- Wiedziałem - powiedział w końcu z zadowoleniem. - Kurwa, wiedziałem, wiedziałem!
Zayn wyglądał na dziwnie ucieszonego, za to Louis jakby chciał mu przywalić. Nie miałam pojęcia, co powinnam zrobić w tym momencie.
- Ale z Ciebie debil, nie wierzę - rzucił Zayn do Louisa. - Ona zepsuje nam całe wakacje, Zayn - dodał zmienionym głosem, który nawet przypominał Lou. - Ona nawet nie jest pełnoletnia, Zayn. Nie można przespać się z siostrą swojego przyjaciela, Zayn.
Prychnęłam śmiechem pod nosem, bo doskonale mogłam sobie wyobrazić Louisa, który mówił coś takiego. On jednak nie wyglądał na ani trochę rozbawionego i założył ręce na pierś, patrząc na Zayna morderczym wzrokiem.
- Nie spaliśmy ze sobą, spierdalaj kutasie.
- Yhy, nie wierzę w to - odpowiedział Zayn, śmiejąc się cicho i kręcąc głową. - Wiem, że coś się z wami dzieje.
- Masz rację, ale nie spaliśmy ze sobą - dodałam, wzruszając ramionami. - Jeszcze nie.
Zayn wytrzeszczył na mnie oczy, a Louis zasłonił twarz dłonią, jakby już nie mógł wytrzymać dłużej tej rozmowy.
- Zayn, masz trzymać gębę na kłódkę, jasne? - syknął.
- Ok - mruknął Zayn, nie wyglądając na ani trochę przejętego tym, że ma trzymać coś takiego w sekrecie przed Liamem i resztą ich przyjaciół.
Odchrząknęłam znacząco, więc oboje znowu spojrzeli na mnie, a wtedy spytałam:
- To... muszę wracać na dół czy mogę zostać?
- Nie bądźcie tylko zbyt głośno - rzucił Zayn, na co Louis pokazał mu środkowy palec.
Przeszłam szybko dzielącą mnie odległość od pokoju Lou, a on przesunął się na bok, żebym mogła wejść do środka. Od razu usiadłam na łóżku, a później wsunęłam się pod kołdrę, opatulając się nią szczelnie. Louis przez chwilę rozmawiał jeszcze z Zaynem, po czym wreszcie zamknął drzwi od swojego pokoju i odwrócił się w moją stronę.
- Po prostu będziemy musieli trochę bardziej uważać - powtórzył moje słowa z wcześniej z kpiną w głosie.
Zaśmiałam się cicho, a on usiadł na materacu na przeciwko mnie i pociągnął za kołdrę, którą zabrałam całą dla siebie.
- To tylko Zayn - powiedziałam w końcu, widząc, że Louis dalej o tym myślał.
Louis pokiwał głową i usiadł bliżej mnie, przykrywając się choć trochę kołdrą, którą udało mu się ode mnie zabrać. Pocałowałam go w czubek nosa i uśmiechnęłam się szeroko, a na jego twarzy pojawił się nieznaczny uśmiech, choć bardzo starał się go ukryć.
- Przez Ciebie będę miał niezłe problemy, pchełko - mruknął cicho i zaczął na palcach okręcać końcówki moich włosów.
Nagle usłyszeliśmy głośne stukanie o ścianę, od strony pokoju Zayna, a po chwili jego głośny głos zawołał:
- Ciszej tam! Słyszę, jak się obściskujecie, niektórzy chcą iść spać!
*
pewnie większość osób czytających to opowiadanie, czytało wcześniej my private sky. dodałam tam niedawno rozdział bonusowy, sama nie wiem, jak to wyszło. także jeśli chcecie, to to sprawdźcie ;)