poniedziałek, 16 marca 2015

7.

Charlie

 Louis unikał mnie od kilku dni, doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Normalnie Zayn i on codziennie przychodzili do mieszkania Liama, a teraz za każdym razem, gdy Zayn się tu pojawiał, był sam. Dwa razy poszłam do nich, ale Louis mówił mi, że jest zajęty i zamykał mi przed nosem drzwi swojego pokoju. Nie byłam pewna, co powinnam o tym wszystkim myśleć.
 Po tym jak próbował mnie pocałować, powiedział, że to dlatego, że za dużo wypił. Reszta naszej drogi do domu była niezręczna, ale na koniec Louis normalnie się ze mną pożegnał, poczochrał mi włosy, żeby mnie zdenerwować i kolejny raz nazwał mnie "pchełką". Dlatego myślałam, że nic się nie zmieni i wszystko między nami będzie tak jak dotychczas. Tyle, że nie rozmawiałam z nim od kilku dni i nie miałam pojęcia, co siedzi w jego głowie.
 Spędzałam dużo czasu z Liamem i Niallem, czasami był też z nami Zayn, trochę rzadziej Harry, więc prawie ciągle miałam jakieś towarzystwo. Ale to nie było to samo, jak wtedy gdy był z nami Louis. Minęły dopiero dwa tygodnie, odkąd go znałam, ale naprawdę się do niego przywiązałam.
 Zawsze miałam to wrażenie, że mam wszystkiego, czego potrzebuję i moje życie nie mogłoby już być lepsze. Tylko, że teraz czułam, jakbym była samotna, póki nie poznałam Louisa. To było dziwne, bo nigdy nie zależało mi, aż tak na jakiejkolwiek osobie. Już wcześniej wiedziałam, że naprawdę go polubiłam, ale im dłużej go nie widziałam, tym bardziej uświadamiałam sobie, jak wiele dla mnie znaczy. Czy to było normalne, żeby zależało mi bardziej na kimś, kogo poznałam 2 tygodnie temu niż na kimkolwiek innym?
Tęskniłam za nim tak bardzo, choć był tylko piętro wyżej ode mnie.
 Chciałam go wtedy pocałować, naprawdę chciałam to zrobić. Nie mogłam być jednak tą dziewczyną, która zdradza swojego chłopaka, gdy tylko nie ma go w pobliżu. Nie byłam taką osobą, nie kłamałam przed wyjazdem, gdy zapewniałam Jasona, że nigdy bym go nie zdradziła.
 Przez to wszystko miałam teraz wielki mętlik w głowie, może i mogłabym udawać, że Louis wcale mi się nie podobał do końca wakacji (mało prawdopodobne, że byłabym w stanie to zrobić), jeśli byłabym pewna, że ja mu się nie podobałam. Tyle, że on dawał mi sprzeczne sygnały, bo choć powiedział, że był zbyt pijany, teraz mnie unikał. A skoro mnie unikał, może dla niego też znaczyło to coś więcej?
 Byłam sama w domu, więc zapaliłam skręta kilka godzin wcześniej, żeby się zrelaksować, ale teraz prawie nie czułam już jego efektu. Chciałam wstać z kanapy i zapalić kolejnego, ale wtedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. To nie mógł być ani Liam ani Niall, bo oboje byli w pracy. Może to był Louis...
 Podniosłam się do pozycji siedzącej i zaczęłam intensywnie wpatrywać się w drzwi od salonu, w których po kilkunastu cholernie dłużących mi się sekundach, pojawił się Harry.
 - Och... - wyrwało mi się, gdy tylko go zobaczyłam. - To Ty.
 - Um, rozczarowałem Cię? - spytał z rozbawieniem.
 - Nie, oczywiście, że nie - odpowiedziałam szybko i uśmiechnęłam się do niego nieznacznie.
 - Jest Liam albo Niall?
 Pokręciłam przecząco głową, a Harry poruszył się niekomfortowo na swoim miejscu, pewnie zastanawiając się jakiej w takim razie użyć wymówki, by szybko stąd wyjść.
 - Ok... co robisz?
 - Nic takiego. - wzruszyłam ramionami i poklepałam wolne miejsce obok siebie. - Za dużo myślę, przydałoby mi się jakieś towarzystwo, żebym choć na chwilę przestała.
 Harry uniósł brwi, wyglądając na zaciekawionego tym, co powiedziałam i usiadł na kanapie, od razu obracając się bardziej w moją stronę.
 - Mogę Ci coś doradzić, podobno jestem w tym dobry.
 Może i rzeczywiście przydałaby mi się porada od kogoś innego, nie mogłam tylko powiedzieć mu, że chodziło o Louisa. Wtedy na pewno Harry zacząłby świrować, mówiąc, że mamy za dużą różnicę wieku, nie wspominając już o tym, że mojemu bratu by to nie pasowało.
 - Więc... wiesz, że mam chłopaka? - zaczęłam, a Harry pokiwał głową. - Odkąd tutaj jestem, w ogóle za nim nie tęsknię i ledwo z nim rozmawiam. Nie chodzi o to, że on nie stara utrzymać się kontaktu, bo naprawdę często do mnie pisze, ale ja... sama nie wiem...
 - Jeśli nie widziałbym się z moją dziewczyną przez jeden dzień, to chyba umarłbym z tęsknoty - mruknął Harry.
- No właśnie... - powiedziałam i skrzywiłam się lekko. - Czuję się jak najgorszy człowiek na świecie...
 - Nie, przestań - rzucił szybko Harry z poważną miną. - To wcale nie znaczy, że jesteś okropną osobą, to tylko znaczy, że zależy Ci na nim mniej niż myślałaś.
 Patrzyłam na niego przez chwilę, zastanawiając się nad jego słowami, po czym niepewnie dodałam:
 - Chodzimy ze sobą pół roku, a ja nie mogę powiedzieć mu, że go kocham, mimo tego, że on powiedział mi to wiele razy.
 - Niektórzy ludzie potrzebują na to więcej czasu - odpowiedział Harry i wzruszył ramionami. - Ale nie wydaje mi się, żeby właśnie o to chodziło w Twoim przypadku.
 Przygryzłam wargę, wpatrując się uparcie w moje kolana, a Harry cierpliwie czekał na jakąkolwiek reakcję z mojej strony.
 - Masz rację - powiedziałam w końcu. - Myślę, że po prostu lubię mieć kogoś, nie znoszę być sama, a on zawsze był na miejscu...
 Harry pokiwał głową, jakby się ze mną zgadzał, po czym powiedział:
 - A teraz powiedz mi, co oprócz tego Cię gryzie.
 Uśmiechnęłam się nieznacznie, słysząc to, Harry rzeczywiście był dobrą osobą do rozmowy.
 - Poznałam tego kolesia... i mimo tego, że znam go tak krótko i tak mało o nim wiem, zależy mi na nim bardziej niż na kimkolwiek kiedykolwiek. Zależy mi na nim o wiele bardziej niż na moim chłopaku...
 Harry uśmiechnął się pod nosem i oparł się ramieniem o tył kanapy, żeby nachylić się bardziej w moją stronę.
 - Powiedz coś o nim, kiedy w ogóle go poznałaś? Często się widzicie?
 Zaśmiałam się cicho, bo Harry wydawał się dość podekscytowany, jakby rozmawiał właśnie ze swoją przyjaciółką o najnowszych plotkach.
 - Poznałam go... niedługo po przyjeździe, jak byłam um... w sklepie z Niallem - skłamałam, a Harry uniósł brew, przyglądając mi się podejrzliwie. - I wymieniłam się z nim numerami, dlatego spotkałam się z nim parę razy, ale tylko jako znajomi - kłamałam dalej, próbując jak najbardziej przybliżyć to do prawdy. - I ostatnio próbował mnie pocałować, ale ja go odepchnęłam, choć naprawdę chciałam go pocałować.
 - Dlaczego go odepchnęłaś? - spytał od razu.
 - Nie mogłam tego zrobić Jasonowi, ale problem w tym, że dalej mam ochotę go pocałować i nie mogę przestać o nim myśleć... nie wiem, co powinnam zrobić, Harry.
 Potarłam palcami skronie, marząc, żebym w tym momencie mogła mieć skręta w dłoni, ale wiedziałam, że nie mogłam zrobić tego przy Harrym. Dobrze było jednak wyrzucić to wszystko z siebie, miałam tylko nadzieję, że nie powie o niczym mojemu bratu.
 - Ok, dobrze, że go nie pocałowałaś, nikt nie zasługuje na to, żeby być zdradzonym - powiedział, na co od razu pokiwałam głową, całkowicie się z nim zgadzając. - Ale jeśli ciągle myślisz o tym kolesiu i tak bardzo Ci na nim zależy, sama powiedziałaś, że bardziej niż na Jasonie... myślę, że powinnaś zerwać ze swoim chłopakiem.
 Zaczęłam obgryzać nerwowo paznokieć i naprawdę zastanawiałam się nad tym, czy powinnam to zrobić. Miałam spędzić tutaj jeszcze półtora miesiąca, więc na pewno spotkam Lou jeszcze dużo razy (mimo tego, że w tym momencie mnie unikał) i byłam pewna, że chęć, żeby go pocałować, wcale nie zniknie.
 - Założę się, że chociaż zgadzasz się ze mną, że zdrada jest okropna, w końcu pod wpływem emocji mogłabyś to zrobić - dodał Harry.
 Harry miał rację, miał rację we wszystkim, co powiedział podczas naszej rozmowy.
 - Ale... nie będę widzieć się z Jasonem do końca wakacji, mam zerwać z nim przez skype'a?
 Skrzywiłam się na samą myśl o tym, to było okropne.
 - To na pewno lepsze niż jakbyś miała go zdradzić.
 Prawda. Pokiwałam wolno głową na jego słowa i choć naprawdę nie chciałam tego robić właśnie w ten sposób, wiedziałam, że tak będzie najlepiej.
 - Ok, zerwę z nim, dzięki Harry, naprawdę mi pomogłeś.
 Przytuliłam go mocno, a on lekko poklepał mnie po plecach, jakby nie był pewien, co powinien zrobić. Odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam do niego z wdzięcznością, a on podniósł się z kanapy.
 - Skoro to wszystko, będę się już zbierał - powiedział i podszedł w stronę drzwi od salonu, a później spojrzał na mnie przez ramię. - I powodzenia.
 Właśnie tego będę teraz potrzebowała najbardziej.

*

 Od razu po wyjściu Harry'ego napisałam do Jasona, czy ma czas, żeby pogadać i umówiliśmy się za godzinę na skypie. Cholernie się denerwowałam, ale wiedziałam, że właśnie to powinnam zrobić. Im dłużej się nad tym zastanawiałam, tym bardziej byłam przekonana, że nigdy nie zależało mi na Jasonie w ten sam sposób, w który mu zależało na mnie.
 Gdy jego zdjęcie wyskoczyło na ekranie mojego laptopa, wzięłam głęboki oddech i zaakceptowałam połączenie.
 - Hej, Charlie! - zawołał z szerokim uśmiechem.
 Widząc jego rozpromienioną twarz, czułam się naprawdę okropnie ze świadomością tego, co właśnie miałam zrobić. Ale chciałam mieć to jak najszybciej za sobą, zamiast rozmawiać z nim i udawać, że wszystko jest ok, żeby chwilę później go rzucić.
 - Jason, słuchaj...
 - Co? Coś się stało? - spytał szybko, brzmiąc na zaniepokojonego.
 W ten sposób tylko utrudniał mi to wszystko...
 - Um, tak jakby. Myślałam ostatnio o wielu sprawach i będąc tutaj uświadomiłam sobie parę rzeczy... myślę, że powinniśmy się rozstać.
 Nie mogłam nic wyczytać z jego miny, ale mogłam zauważyć, że powstrzymywał się od pokazania jakichś emocji.
 - Dla-dlaczego? - spytał niepewnie.
 Powinnam mu powiedzieć o Lou? To chyba tylko zabolałoby go bardziej.
 - Nie chodzi o Ciebie, chodzi o mnie...
 Ledwo to powiedziałam, zdałam sobie sprawę z tego, jak źle to zabrzmiało. Typowy tekst, którego używali ludzie przy zerwaniach. Ale właściwie to była prawda, nie chodziło o niego, chodziło o mnie... i o Louisa.
 - Charlie, przecież... przecież ja Cię kocham, cokolwiek... cokolwiek jest nie tak, możemy to naprawić, proszę.
 Jason już odpuścił sobie udawanie, że mało go to ruszyło i teraz wyglądał na załamanego. Nigdy nie chciałam, żeby przeze mnie cierpiał, musiałam sobie powtórzyć w głowie słowa Harry'ego, który powiedział mi, że tak będzie lepiej.
 - Przepraszam, naprawdę mi przykro, ale...
 - Powiedz mi prawdę, dlaczego ze mną zrywasz? - przerwał mi, pocierając swoje oczy.
  -Ja um... - zacięłam się, nie będąc pewną, czy powinnam to zrobić, ale w końcu odpowiedziałam: - Poznałam kogoś.
 - Och.
 Zapanowała między nami niezręczna cisza i mimo tego, że Jason nawet nie był w tym samym pokoju co ja, czułam, jakby jego spojrzenie przewiercało mnie na wylot.
 - Przepraszam - powtórzyłam kolejny raz.
 - Ok, rozumiem... muszę już kończyć, pogadamy... kiedyś... hej.
 Zanim zdążyłam mu odpowiedzieć, rozłączył się i jego twarz zniknęła z ekranu mojego laptopa. To było tyle? Krótkie kilka minut rozmowy i już nie byłam w związku?
 Przez dłuższą chwilę jeszcze siedziałam w miejscu i patrzyłam przed siebie, próbując ogarnąć to wszystko myślami. Nie miałam już chłopaka, więc nie miałam powodu, by nie pocałować Lou. Tylko czy on tego chciał?
 Najchętniej zadzwoniłabym teraz do Harry'ego i spytała go, co powinnam zrobić w sprawie tego drugiego kolesia. Niestety nie miałam jego numeru, więc musiałam poradzić sobie sama. Louis nawet nie chciał mnie widzieć przez ostatnie dni, to musiało coś znaczyć, prawda?
 Muszę z nim porozmawiać. Spytam go kolejny raz o całą tę sytuację przy fontannie i wyjaśnię, dlaczego ja się tak wtedy zachowałam. To chyba był dobry plan. A przynajmniej taką miałam nadzieję.
 Po kilku dniach zamartwiania się o wszystko, postanowiłam dzisiaj wyjaśnić wreszcie wszystkie sprawy, dlatego podniosłam się z kanapy i przeszłam do przedpokoju. Tam włożyłam na stopy klapki, po czym wyszłam na zewnątrz i zamknęłam drzwi na klucz. 
 Zapukałam do drzwi mieszkania Zayna i Louisa, po czym zaczęłam chodzić w tę i z powrotem, nie mogąc ustać w miejscu. Byłam za bardzo podekscytowana tym, że zaraz zobaczę Lou i układałam już sobie w głowie scenariusze tego, jak zakończy się nasza rozmowa. Byłam dość optymistyczna.
 - Charlie? - usłyszałam zdziwiony głos Zayna. - Dlaczego po prostu nie weszłaś, tylko zapukałaś...
 Och, rzeczywiście. Zaśmiałam się pod nosem i uśmiechnęłam się do niego szeroko, po czym minęłam go i weszłam do środka.
 - Jest Louis?
 - U siebie w pokoju - odpowiedział Zayn, zamykając za sobą drzwi. - Co jest?
 - Och, nic takiego.
 Posłałam mu niewinny uśmiech i zaczęłam iść w stronę pokoju Louisa, ale Zayn złapał mnie za rękę, zatrzymując mnie.
 - O czym chcesz porozmawiać z tym idiotą? - spytał podejrzliwie.
 - O tym, jakim Ty jesteś idiotą - rzuciłam z poważną miną.
 Zayn zrobił oburzoną minę, ale pozwolił mi pójść i więcej już nic do mnie nie powiedział. Pewnie będę musiała go później przeprosić, nigdy wcześniej jeszcze go nie obraziłam (choć oczywiście nie mówiłam tego na poważnie), więc mógł to wziąć sobie za bardzo do serca.
 Zapukałam do drzwi pokoju Louisa, postanawiając ten raz zachować się kulturalnie i poczekać, aż pozwoli mi wejść do środka. Skoro już to samo zrobiłam wcześniej, mogłam równie dobrze zrobić to teraz.
 - Coooo... wejdź, cwelu.
 Zaśmiałam się pod nosem, gdy to usłyszałam i weszłam do środka, szybko zamykając za sobą drzwi. Oparłam się o nie plecami, uśmiechając się nieznacznie do Lou, który siedział na swoim łóżku z laptopem.
 - Myślałem, że to Zayn - powiedział z niezadowoloną miną.
 Nie byłam pewna, czy zrobił ją, dlatego, że pomyślał o Zaynie, czy dlatego, że okazało się, że to to byłam ja. Miałam nadzieję, że chodziło o to pierwsze.
 - Hej - powiedziałam i machnęłam ręką w jego stronę, czego od razu pożałowałam.
 Musiałam pewnie wyglądać teraz naprawdę głupio. Co z Tobą, Charlie, otrząśnij się.
 - Um, jestem dość zajęty, pogadamy innym...
 Zanim mógł dokończyć, szybko pokonałam odległość do jego łóżka, klęknęłam na jego krawędzi i nachyliłam się w stronę Louisa. On zmarszczył brwi i spojrzał mi w oczy, a później przesunął wzrok na moje usta, po czym szybko uniósł go z powrotem.
 Dlatego go pocałowałam, mimo tego, że wcześniej tego nie planowałam. Dotknęłam ustami lekko jego ust, tak żeby w każdej chwili mógł odsunąć się ode mnie, jeśliby chciał. Czekałam na jego reakcję, a gdy nie zrobił nic, przysunęłam się bliżej niego, muskając jego usta kilka razy. Serce mocno biło mi w piersi i czułam, jakbym zaraz miała zemdleć z nerwów i emocji, tym bardziej, że nie miałam pojęcia, co Louis myśli w tej chwili.
 Ale wtedy jego dłonie znalazły się na mojej talii, a jego usta zaczęły się ruszać, ocierając się o moje. Nie mogłam się powstrzymać od szerokiego uśmiechu i oplotłam rękami jego szyję, chcąc być jeszcze bliżej niego.
 Wiedziałam, że podjęłam dobrą decyzję, zrywając z Jasonem, bo nigdy wcześniej nie czułam czegoś takiego, gdy kogoś całowałam. I nie chodziło tylko o to, że Louis naprawdę był w tym świetny, ale o to przyjemne uczucie w środku.
 Po chwili Louis odsunął się lekko ode mnie i spojrzał na mnie wielkimi oczami, jakby był w szoku, że to właśnie się wydarzyło. Nie byłam pewna, jak to się stało, ale praktycznie siedziałam mu na kolanach, czego Louis zdawał się nie zauważać w tym momencie.
 - Dlaczego to zrobiłaś? - spytał z wyrzutem.
 - Nie chciałam Cię wtedy pocałować z powodu mojego chłopaka - powiedziałam, ignorując jego pytanie.
 Louis pokiwał wolno głową i przygryzł dolną wargę, wyglądając, jakby się nad czymś zastanawiał. Miałam nadzieję, że nie powie mi zaraz, że popełniliśmy błąd i to nigdy nie powinno było się wydarzyć.
 - A teraz? - odezwał się w końcu.
 Patrzyłam na niego przez chwilę, próbując wyczytać coś z jego twarzy, ale było to naprawdę trudne.
 - A teraz już nie mam chłopaka... - powiedziałam cicho.
 - Co? - spytał ze zdziwieniem.
 - Zerwałam z nim - wytłumaczyłam, przesuwając niepewnie palcami przez jego włosy.
 - Dlaczego?
 - Bo naprawdę bardzo chciałam pocałować kogoś innego - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
 Louis zaśmiał się cicho, po czym złapał moją twarz w swoje dłonie i pocałował mnie kolejny raz. Jego usta idealnie współgrały z moimi, a jego dłonie zakrywały całe moje policzki, jakby właśnie tam było ich miejsce. Zawsze lubiłam całowanie, ale nigdy nie było to dla mnie, aż tak przyjemne, jak gdy robiłam to z nim.
 Wychodziło na to, że te wakacje będą o wiele lepsze niż mogłabym przypuszczać.

*

Larlie kiiiiss!

czuję, jakby to wszystko wydarzyło się o wiele za szybko, ale to ff i tak nie będzie zbyt długie...

jakbyście pisały coś o tym opowiadaniu na tt, to dodajcie #nsiff, żebym mogła to zobaczyć ;)

7 komentarzy:

  1. OMG w końcu się pocałowali tak słodko genialny rozdział nie mogę się doczekać następnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzy razy tak - przechodzisz dalej!
    rozdział jest świetny!
    Czekam na next! Już nie mogę się doczekać... mogę się założyć że będą się ukrywać i to może być naprawdę zabawne :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju, jak ja to uwielbiam!
    Shippuje Larlie tak bardzo, że to aż chyba boli :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Ugh, czytajac początek myślalam, że nie będą się do siebie odzywać przez długi czas i serio byłam zawiedziona. Ale na szczęście moje podejrzenia sie nie sprawdzily i bardzo sie ciesze, że Charlie w końcu zerwała ze swoim chłopakiem DLA LOU DHSHSGAGGSHSNK. Jason, szkoda mi cię, naprawdę byłeś fajnym ziomkiem, ale rozumiesz ... no XD
    Wgl, jak Harrego było strasznie mało w poprzednich, tak tutaj pojawił sie na dłużej i HARRY LOVE BFF. Nie wiem czemu, ale mam słabość do bohaterów, którzy dają dobre rady. (LOL)
    NO I MOJE ULUBIONE. CHARLIE AWANSOWALAS. W chu mi sie podobało, że to ona poszła go pocałować, a nie czekała na kolejną okazję czy coś. BRAWO DZIEWCZYNO. Larlie kiss? Jaram sie tym i fajnie że jest tak szybko! To było cute, idealne i wgl jsbavayhsv. Czekam na więcej ich momentów ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń