wtorek, 3 marca 2015

5.

Charlie

 Jeśli po tygodniu nie widzenia swojego chłopaka nie tęsknisz za nim ani trochę, a nawet nie chce Ci się z nim rozmawiać, to nie jest raczej dobry znak dla waszego związku. Z drugiej strony to było tylko 7 dni, wcale nie minęło, aż tak dużo czasu, więc może to było normalne, że właśnie tak się czułam?
 Jason chciał porozmawiać ze mną na Skypie, nie miałam nawet nic innego do robienia, bo akurat byłam sama w mieszkaniu Liama, więc się zgodziłam. Czułam się dość źle, bo tak właściwie nie zależało mi na tym i równie dobrze mogłabym oglądać teraz telewizję. Nie robiłoby to dla mnie żadnej różnicy.
 Cholera, jestem okropnym człowiekiem.
 Położyłam laptopa na stole, po tym jak już go włączyłam i praktycznie od razu dostałam połączenie od mojego chłopaka.
 - Hej, skarbie! - zawołał, uśmiechając się szeroko z mojego ekranu.
 - Hej.
 - Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo się za Tobą stęskniłem...
 Właściwie to miał rację, nie mogłam sobie tego wyobrazić. Naprawdę lubiłam Jasona i mimo wielu naszych problemów, zależało mi na tym związku. Tyle, że odkąd pojechałam do Liama, zauważyłam, że w ogóle nie myślałam o Jasonie. Tak jakby niewidzenie go kilka dni, uświadomiło mi jak mało mi na nim naprawdę zależy.
 Może po prostu byłam z nim, bo był na miejscu, a teraz gdy byliśmy daleko od siebie, dostrzegałam, jak słabe były moje uczucia.
 - Co u Ciebie? - spytałam, starając się odciągnąć moją uwagę od tych myśli.
 - Nudno tu bez Ciebie, byłam na jednej imprezie, ale szybko się zwinąłem...
 - Och, u kogo? Jake'a? - Jason pokiwał głową w odpowiedzi, na co dodałam: - Jego imprezy zawsze są świetne, Jason.
 On tylko wzruszył na to ramionami, uśmiechając się nieznacznie w moją stronę.
 - Wiesz, że normalnie chodzę na imprezy tylko ze względu na Ciebie...
 To właściwie była prawda, Jason raczej wolał zostać w domu niż poimprezować. Byliśmy zupełnie innymi osobami i choć zawsze myślałam, że przeciwieństwa się przyciągają, teraz zaczynałam się zastanawiać, czy jednak nie za bardzo różniliśmy się, żeby to mogło działać w naszym przypadku.
 - Więc co się u Ciebie działo? Niewiele się dowiedziałem z Twoich wiadomości - powiedział Jason, siląc się na lekki ton.
 - Przepraszam, byłam dość zajęta, Liam oprowadzał mnie po okolicy i poznałam jego kolegów, także spędzałam z nimi dużo czasu...
 - Czekaj - mruknął, przerywając mi. - Co to za koledzy Twojego brata?
 Wzruszyłam ramionami, nie wiedząc nawet, co powinnam na to odpowiedzieć. Zdążyłam naprawdę ich polubić od mojego przyjazdu tutaj. Louisa może polubiłam trochę bardziej niż resztę...
 - Jeden to jego współlokator, dwójka mieszka piętro wyżej, och i jest jeszcze Harry, ale go widzę o wiele rzadziej.
 - Mam nadzieję, że się do Ciebie nie przystawiają.
 Zaśmiałam się cicho na jego słowa i pokręciłam głową.
 - Daj spokój, są ode mnie sporo starsi - odpowiedziałam z rozbawieniem. - Poza tym traktują mnie, jakbym miała 13 lat.
 Jason wyraźnie rozluźnił się, gdy to usłyszał i uśmiechnął się do mnie nieznacznie. Na pewno świetnie dogadałby się z Liamem, gdyby go poznał...
 - Ok, to dobrze... a jak wyglądają?
 - Pytasz, czy są przystojni? - spytałam z niedowierzaniem, po czym skłamałam: - Nie bardzo, nie w moim typie.
 Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, ale nie mógł to być Liam, bo wiedziałam, że nie kończył pracy przez jeszcze kilka godzin. Spojrzałam w tamtą stronę, chcąc zobaczyć, kto to, może był to Niall, nie byłam pewna, kiedy miał wrócić. Równie dobrze mógł to być któryś z ich kolegów, zawsze wchodzili tutaj jak do siebie, poza tym mieli klucze do mieszkania.
 - Co? - spytał Jason, zauważając, że patrzę gdzieś w bok.
 - Um, ktoś przyszedł, ale nie...
 W tym momencie w drzwiach od salonu pojawił się Louis, rozejrzał się dookoła, jakby chciał upewnić się, że nie ma tu żadnego z jego kumpli, a później westchnął głośno, skupiając swój wzrok na mnie.
 - Hej, pchełko.
 Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc, dlaczego do cholery tak mnie nazwał, a on tylko uśmiechnął się z zadowoleniem, widząc moje zdziwienie.
 - Charlie?
 Spojrzałam szybko na ekran, a później z powrotem na Louisa, który teraz uniósł pytająco brew i podszedł bliżej. Opadł na miejsce obok mnie, zaglądając na ekran mojego laptopa, a Jason uśmiechnął się nieznacznie, gdy go zauważył.
 - To Twój brat?
 Louis zaśmiał się głośno na jego słowa, Jason za to wyglądał na zagubionego, więc wytłumaczyłam mu:
 - Nie, to jeden z jego kolegów, ten co mieszka piętro wyżej. Jason to Louis. Louis to Jason, mój chłopak.
 Jason nie wyglądał już na ani trochę zadowolonego jak jeszcze chwilę temu, gdy myślał, że chłopak obok mnie był Liamem i zmierzył Louisa chłodnym wzrokiem.
 - Siema - mruknął Louis, rozsiadając się wygodnie na kanapie.
 Ok, myślałam, że sobie stąd zaraz pójdzie, ale właściwie nie przeszkadzało mi, jeśli chciał zostać. Dzięki temu mogłam szybciej zakończyć rozmowę z Jasonem, mimo tego, że dopiero co zaczęliśmy rozmawiać.
 - Czy on przed chwilą nazwał Cię "pchełką"...
 Spojrzałam na Louisa z rozbawieniem i uniosłam brew, czekając, aż coś powie.
 - Bo jesteś mała jak pchła - powiedział, uśmiechając się do mnie zadziornie, po czym dodał: - I denerwująca jak pchła.
 Popchnęłam go lekko, śmiejąc się pod nosem, gdy usłyszałam jego wyjaśnienia. To co powiedziałam Jasonowi, było prawdą i spędzałam naprawdę dużo czasu z całą ekipą Liama. Prawie nigdy nie miałam chwili dla siebie, bo zawsze któryś z nich ze mną był, a mojemu bratu przestało to, aż tak przeszkadzać.
 Louis i ja często się przekomarzaliśmy, lubiłam go denerwować, a on odwdzięczał mi się tym samym. I może raz zdarzyło nam się razem zjarać, co było najśmieszniejszym wydarzeniem w całym moim życiu. Liam na szczęście dalej nie miał pojęcia o tym, że czasem lubiłam coś sobie zapalić albo napić się jakiegoś alkoholu.
 Nie zauważyłam nawet, że wpatrywaliśmy się w siebie z Louisem przez dłuższą chwilę, póki Jason nie odchrząknął, sprawiając, że odwróciłam się z powrotem w stronę laptopa.
 - Um... chcieliśmy porozmawiać - powiedział, spoglądając na Louisa.
 - Och ok, nie przeszkadzajcie sobie - odpowiedział Louis i wyciągnął komórkę z kieszeni spodni.
 Przygryzłam wargę, by nie zacząć się śmiać, widząc, jak zaczął robić coś na telefonie, a Jason wyglądał na naprawdę podrażnionego jego osobą.
 - Jesteś dupkiem, Lou - mruknęłam, choć tak właściwie pasowało mi, że tu został. - Porozmawiamy innym razem, Jason?
 Mój chłopak przez chwilę obdarzał jeszcze Louisa nieprzyjemnym spojrzeniem (z czego ten nawet nie zwracał sobie sprawy, bo właśnie śmiał się z jakiegoś zdjęcia, które znalazł w internecie) i pokiwał niechętnie głową, zgadzając się ze mną. Pożegnałam się z nim szybko, uśmiechając się niezręcznie, gdy powiedział, że mnie kocha i zamknęłam laptopa.
 - Ile on ma lat? 15? - spytał Louis, nie patrząc w moją stronę.
 Westchnęłam głośno i oparłam się plecami o kanapę, zaglądając mu przez ramię na telefon. Postanowiłam nie odpowiadać w żaden sposób na jego pytanie, skoro zdawałam sobie sprawę, że i tak nie pytał o to na poważnie, bo wiedział, że Jason musiał mieć kilka lat więcej.
 - Och, to, to! - zawołałam, pokazując palcem na ekran jego telefonu. - Przeczytaj to, cholernie śmieszne.
 Louis zmarszczył nos z niezadowoleniem, wpatrując się przez chwilę w moją dłoń wiszącą nad jego komórką. 
 - Naprawdę jesteś denerwująca - powiedział i odepchnął moją rękę, ale na jego twarzy pojawił się nieznaczny uśmiech.
 - Wzajemnie, Tomlinson - odpowiedziałam, popychając ramieniem jego ramię.
 Louis, jak przystało na dżentelmena, odpowiedział mi tym samym. Zmrużyłam na niego oczy, próbując przybrać groźną minę, ale on tylko zaśmiał się krótko i wrócił wzrokiem do swojego telefonu.
 - Jesteś urocza, pchełko - powiedział, chcąc zapewne zrobić mi na złość.
 Jednak przez jego słowa na mojej twarzy pojawił się nieznaczny uśmiech i poczułam się jakoś dziwnie w środku. Zignorowałam to i wyciągnęłam własny telefon, robiąc to samo co Louis i póki Liam nie wrócił do mieszkania, zostaliśmy w tym miejscu, pokazując sobie co śmieszniejsze rzeczy.

*

 - Ubierz to - powiedziałam, rzucając w Liama szarą koszulką na krótki rękaw. - Nie chcesz wyglądać, jakbyś za bardzo się starał, a w tym będziesz wyglądać, jakbyś ubrał pierwszą lepszą rzecz, tyle, że przy okazji wyglądasz w niej naprawdę dobrze.
 Liam pokiwał głową, dokładnie słuchając tego, co mu mówiłam, tak jakbym była jakimś ekspertem w tych sprawach. Może i co do mody rzeczywiście mogłam mu coś doradzić, ale w sprawie związków niekoniecznie, biorąc pod uwagę, co ostatnio działo się z moim.
 Gdy wróciłam do mieszkania z zakupów, na które udałam się z Niallem, Liam chodził w kółko po salonie i gdy tylko mnie zauważył, powiedział, że potrzebuje mojej pomocy. Dowiedziałam się, że od momentu, gdy spotkaliśmy tę całą Amber, jego byłą dziewczynę, utrzymywali ze sobą kontakt i teraz spytała go, czy chce pójść z nią na imprezę do jej znajomej. Z tego właśnie powodu Liam był teraz cały w skowronkach i nie chciał tym razem niczego spierdolić.
 - Nie masz nic przeciwko temu, że znowu Cię zostawię? - spytał, ubierając koszulkę, którą mu dałam.
 - Nie, daj spokój. Walcz o swoją lubą - odpowiedziałam, a on zaśmiał się cicho na moje słowa.
 - Po prostu zaprosiłem Cię tutaj, a ciągle zostawiam Cię w mieszkaniu, bo albo muszę pracować albo...
 - Liam, spokojnie, Twoi koledzy dotrzymują mi towarzystwa - powiedziałam, wzruszając ramionami.
 Liam podszedł do lustra i przyglądał się długo swojemu odbiciu, przesuwając co chwilę ręką przez swoje włosy, żeby później próbować je ułożyć do wcześniejszej pozycji.
 - Nie są dla Ciebie niemili, nie mówią jakichś dziwnych rzeczy?
 - Nie, są w porządku. - przyglądałam mu się z rozbawieniem, a gdy Liam odwrócił się w moją stronę, dodałam: - Wyglądasz świetnie, jesteś gotowy, wszystko już zrobiłeś i Amber padnie na kolana z wrażenia.
 Mój brat uśmiechnął się do mnie z wdzięcznością i wyszliśmy z jego pokoju, żeby mógł ubrać buty.
 - Jutro spędzimy razem cały dzień, przysięgam. Pooglądamy jakieś filmy, co?
 - Brzmi świetnie - odpowiedziałam z uśmiechem.
 Liam odetchnął głęboko, a ja zapewniłam go kolejny raz, że nie powinien się przebierać i wtedy wreszcie wyszedł z domu. Przez chwilę stałam w tym samym miejscu, zastanawiając się, co powinnam teraz zrobić. Mogłam posiedzieć na laptopie albo pooglądać telewizję, ale nie miałam teraz zbytnio ochoty na żadną z tych rzeczy.
 Dlatego skierowałam się prosto w stronę pokoju Nialla, gdzie zapukałam w drzwi (Niall kazał mi robić to za każdym razem, po tym jak raz weszłam do środka, a on oglądał pornosa) i czekałam chwilę, aż powie, że mogę wejść.
 - Hej, co robisz? - spytałam, przyglądając się podejrzliwie laptopowi na jego łóżku.
 - Nic - odpowiedział i wzruszył ramionami. - Liam już wyszedł?
 - Taa, poróbmy coś.
 Niall spojrzał na mnie z niezadowoloną miną (pewnie miał mnie już dosyć skoro wcześniej oglądaliśmy razem programy w telewizji, a później byliśmy na zakupach), a ja uśmiechnęłam się słodko, więc w końcu westchnął ze zrezygnowaniem, zamknął laptopa i podniósł się z łóżka.
 - Louis chyba jest u siebie.
 - Świetnie, chętnie go powkurzam - powiedziałam, szerząc się w jego stronę.
 Wyszliśmy z mieszkania, a Niall zamknął drzwi na klucz i dość niechętnie wlókł się za mną na górę. Weszłam do ich mieszkania bez pukania, bo tak właśnie według Nialla powinnam robić (jedynie do jego pokoju musiałam pukać) i od razu skierowałam się do salonu, ale nie było tam żadnego z nich.
Niall wszedł do pokoju Louisa (oczywiście bez pukania, bo był małym hipokrytą) i rzucił się na łóżko, prawie zwalając przy tym Lou na podłogę. Chłopak uniósł brwi, patrząc na niego przez chwilę, a później przenosząc wzrok na mnie i wyglądał, jakby czekał na jakieś wyjaśnienia, dlaczego tutaj byliśmy.
 - Stęskniłeś się za nami? - spytałam, siadając obok Nialla i popchnęłam go lekko, żeby zrobił mi więcej miejsca.
 - Za Niallem tak - powiedział i zaczął przytulać blondyna, który udawał, że się dusi. - Za Tobą nie bardzo.
 Próbowałam zachowywać się, jakby uraziły mnie jego słowa, ale nie mogłam ukryć wielkiego uśmiechu na mojej twarzy.
 - To dobrze, bo ja za Tobą też nie.
 Niall przewrócił oczami, mamrocząc pod nosem coś, co brzmiało jak: "a oni znowu ze sobą flirtują". Zignorowałam go, bo to nie była prawda, to był po prostu sposób, w jaki Louis i ja ze sobą rozmawialiśmy. Równie dobrze mogłam rozmawiać tak z Niallem, tyle że on pewnie schowałby się w swoim pokoju, bo według niego połowa rzeczy, które mówiłam, była dwuznaczna.
 - Gdzie Zayn? - spytałam, podpierając się rękoma za plecami.
 Gdyby był w mieszkaniu, na pewno już zdążyłby tutaj przyjść.
 - W pracy.
 - Co? - spytałam, udając zaskoczoną. - Więc ktoś z waszej dwójki jednak pracuje, zastanawiało mnie właśnie, jak płacicie za to mieszkanie.
 - Tak, Charlie, dorośli ludzie pracują - powiedział wolno Louis, jakbym mogła go nie zrozumieć.
- Gdzie pracuje Zayn? - spytałam, odwracając się w stronę Nialla i ignorując Louisa.
 - W klubie, jest barmanem.
 Gdy tylko to usłyszałam, uśmiechnęłam się szeroko, a Niall wytrzeszczył na mnie oczy i pokręcił głową.
 - O nie, nie, nie.
 - Co? - spytał Louis, brzmiąc na zagubionego.
- Może odwiedzimy Zayna? - zaproponowałam i spojrzałam teraz w jego stronę.
 Louis wyglądał, jakbym powiedziała naprawdę zabawną rzecz i z rozbawieniem odpowiedział:
 - Nie wpuszczą Cię do klubu.
 - Mam fałszywy dowód - odpowiedziałam, wzruszając ramionami.
 Niall i Louis spojrzeli na siebie znacząco, jakby próbowali dogadać się bez słów. Naprawdę chętnie poszłabym do klubu, w końcu byłam już tu ponad tydzień i nie byłam na żadnej imprezie. Normalnie w domu imprezowałabym co drugi dzień, skoro były wakacje i nie musiałam przejmować się szkołą. Na dodatek Liama nie było w domu i wiedziałam, że wróci pewnie dopiero nad ranem.
 - To nie jest dobry pomysł - powiedział Niall, wyglądając na zestresowanego tym, że w ogóle to zaproponowałam.
 - Dlaczego? Po prostu tam pójdziemy, napijemy się, trochę potańczę, a później wrócimy.
 - Jeśli w ogóle uda Ci się wejść do klubu - mruknął Louis pod nosem.
 Byłam pewna, że bez problemu wpuszczą mnie do środka i nie mogłam się już doczekać, jak będę mogła mu wtedy powiedzieć: "a nie mówiłam".
- Liam będzie zły...
 - Liam nie musi wiedzieć, Niall. Na pewno wróci dopiero rano, a wtedy będę już spała grzecznie na kanapie w salonie.
 Uśmiechnęłam się niewinnie w jego stronę, a on przygryzł nerwowo paznokieć. Louis podniósł się z łóżka i przeciągnął się, a jego koszulka podwinęła się, pokazując kawałek jego brzucha. 
 - Nie bądź pizdą, Niall. Nic się nie stanie, możemy pójść, czemu nie.
 Niall nie wyglądał na zbytnio przekonanego, ale w końcu pokiwał nieznacznie głową. Wiedziałam, że tak czy siak się zgodzi, zauważyłam, że Nialla łatwo było przekonać do tego, czego się chciało. Cholernie cieszyłam się, że pójdziemy do klubu, strasznie brakowało mi imprez przez ten czas.
 - Świetnie, ok, jak coś to wszystko będzie Twoją winą - powiedział Niall, pokazując oskarżycielsko palcem na Lou.
 Ten wzruszył lekceważąco ramionami, mówiąc mu znowu, że nic się nie stanie i pewnie nawet nie wejdziemy do klubu (wiedziałam, że robił to specjalnie, żeby mnie zdenerwować). Louis nie wiedział jednak, że byłam już kilka razy w klubach, jeśli nie kilkanaście i nigdy nie miałam problemu z wejściem do środka.
 - Idę się przygotować! Za godzinę przed naszym mieszkaniem? - zaproponowałam.
 Louis pokiwał głową, a Niall podniósł się z łóżka i wyszedł z pokoju, nie czekając na mnie.
 - Ubierz się tak, żebyś sprawiała wrażenie pełnoletniej, co pchełko? - zakpił Louis.
 Miałam już dość jego głupich tekstów na temat mojego wieku i wiedziałam dokładnie, co powinnam zrobić, żeby wreszcie się zamknął. Założyłam ręce na pierś i spojrzałam na niego z pewnym siebie uśmiechem.
 - Możesz być tego pewien.

*

przepraszam, że nie dodałam rozdziału wczoraj ;c

zgadnijcie kto jutro ma urodzinyyy, czuję się tak staro...

jakbyście pisały coś o tym opowiadaniu na tt, to dodajcie #nsiff, żebym mogła to zobaczyć ;)

6 komentarzy:

  1. Sto lat, sto lat,niech żyje, żyje nam!
    Może dostaniemy jakiś promocyjny rozdzialik?
    Już nie mogę doczekać się imprezy!
    Jestem pewna że coś się wydarzy :D
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdzial WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO

    OdpowiedzUsuń
  3. 100 lat i jeszcze więcej♥

    OdpowiedzUsuń
  4. PCHEŁKO HJAGDHAGDAYDADH CO ZA EMOCJE
    ok, albo mi się wydaje albo w każdym komentarzu piszę jaki to Lou jest super i jak bardzo go uwielbiam XD no, ale to prawda, nie mogę jak o nim czytam to mam uśmiech pedofila na twarzy i chce być Charlie tak bardzo. zwłaszcza w momentach: "- Jesteś urocza, pchełko - powiedział" CZY TO MOŻE BYĆ BARDZIEJ CUTE?!?! Także no, Lou jesteś hot i kocham cię, bo jesteś bezczelny i masz w dupie Liama, przez co razem z Charlie pójdziecie do klubu <3 A i Jason, znajdź sobie inną dziewczynę, bo jak widzisz, masz za dobrą konkurencję i po prostu no cóż, nie było wam pisane, nara XD Generalnie czuje, że ta impreza będzie przełomowa (100% odsłona not so innocent Charlie) wiec mam ochotę płakać jak pomyśle, ze przeczytam to dopiero za tydzień :( W ogóle masz już shippowskie imię dla Lou i Charlnie? To już chyba ten moment, w którym chciałabym zacząć nią napierdalać XD
    btw Niall zamiast oglądać porno lepiej znajdź sobie dziewczynę
    btw2. PCHEŁKA >>>>>>>>>>>>>>>>
    ok, nie jestem pewna czy ten komentarz ma sens XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Pchełka haha super.
    Wszystkiego najlepszego duzo weny (spoznione) ale bardzo szczere.
    Rozdzial super jak zawsze ❤

    OdpowiedzUsuń